Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

ARCHIWUM

Pewne zwycięstwo Swornicy

Odsłony: 17497

Opromienieni dwoma wiosennym zwycięstwami, czerwono-czarni przystępowali do spotkania z najlepszym obecnie opolskim III-ligowcem w dobrych nastrojach.

Napisalibyśmy bardzo dobrych, jednak absencja Łukasza Szpaka (kartki) nasze oczekiwania nieco tonowała. Zastanawialiśmy się, na ile strata lidera środka pola może mieć wpływ na poczynania namysłowskiej linii pomocy. Jak się – niestety - okazało, brak Łukasza znacznie rzutował na grę zespołu.

Od początku pierwszej połowy niewielką przewagę optyczną osiągnęli goście. Jako pierwsi bramce rywali zagrozić starali się jednak namysłowianie. W 3' Samborski z 18 metrów uderzył jednak bardzo niecelnie. Strzał poprzedziło wyłuskanie piłki Rychlewiczowi przez Zajączkowskiego i podanie tego ostatniego do „Sambora”. Trzy minuty później po raz pierwszy z dobrej strony pokazał się Jaworski. Bienias z boku zagrał wzdłuż szesnastki, a wspomniany Jaworski z kilkunastu metrów nieznacznie się pomylił. Więcej kłopotów Jaworski sprawił Węglarskiemu w 15', gdy po błędzie Krystiana Błacha, Syldorf dośrodkował z bocznego sektora, a napastnik Swornicy nieźle uderzył głową. Nasz golkiper był jednak na posterunku i złapał „skórę”. Krystian Błach zrehabilitował się w 20', kiedy to zażegnał niebezpieczeństwo pod własną bramką po groźnej centrze Franka z rzutu wolnego. W 28' byliśmy świadkami nieprzyjemnej sytuacji. W zamieszaniu podbramkowym kontuzji doznał Kamoś i na placu gry już go nie zobaczyliśmy. Po chwili zastąpił go Jordan. W szpitalu Witek dowiedział się, że skręcił torebkę stawową (na szczęście nie potwierdziło się podejrzenie złamania kości strzałkowej).

W 30' przyjezdni stanęli przed szansą objęcia prowadzenia. Franek zagrał nisko z rzutu rożnego w kierunku bliższego słupka. Tam zaś niespodziewanie futbolówka trafiła do Surowiaka, który zaskoczony oddał zbyt lekki strzał i Węglarski nie miał kłopotów ze złapaniem piłki. Niemniej było to pierwsze ostrzeżenie, jakiego udzieliła nam Swornica. Nie wyciągnęliśmy z niego jednak żadnych wniosków, bowiem kilkanaście sekund później Scisło zdołał dojść do piłki na 6 metrze od naszej „świątyni” i głową chybił o centymetry. Ostrzeżenia nr 3 już nie było, gdyż kolejna akcja zakończyła się premierowym trafieniem dla podopiecznych Andrzeja Polaka. Wszędobylski Jaworski w 38' znalazł się przy piłce w odległości ponad 20 metrów od celu i technicznym uderzeniem nie dał żadnych szans nieco wysuniętemu Węglarskiemu. Po chwili (40') goście poszli za ciosem. Po szarży lewą stroną, Franek z linii pola karnego kropnął po ziemi. Węglarski tym razem nie dał się zaskoczyć. Już w doliczonym czasie gry pierwszej części meczu boiskowe wydarzenia przeniosły się pod bramkę „Swory”. Łątka posłał w szesnastkę niezłą centrę z rzutu wolnego. Tam piłka spadła w pobliżu Żołnowskiego, który nie miał jednak okazji, żeby oddać strzał.

Drugą połowę otworzył nam strzał Jordana w 47'. Czujny Surowiak w porę jednak skasował to zagrożenie. Pierwsze niebezpieczeństwo ze strony gości w 53' rozeszło się jeszcze po kościach. Bienias dośrodkował przed bramkę Węglarskiego, gdzie piłki głową nie sięgnął Brzozowski. W 55' nie mieliśmy już tyle szczęścia. W roli podającego ponownie wystąpił Bienias. Wypuścił w bój Scisłę, który po chwili stanął oko w oko z Węglarskim. Nasz młody golkiper odważnie wyszedł z bramki. Doświadczony snajper „Swory” znalazł jednak lukę między nogami naszego zawodnika. Piłka odbiła się jeszcze od jednej z nich, poleciała wysoko, trafiła w poprzeczkę, a następnie wróciła do gry. Na to jednak już czekał Jaworski, który z najbliższej odległości głową skierował „kulę” do pustej bramki.

Po zdobyciu drugiego gola Swornica zadowoliła się już swoim stanem posiadania i spokojnie czekała na to, co zrobią nasi zawodnicy. Tymczasem czerwono-czarni mieli ogromne kłopoty ze stwarzaniem sobie klarownych okazji. Więcej, przez kolejne 30 minut gry namysłowianie tylko dwukrotnie zmusili nas do sięgnięcia po długopis. W 68' na indywidualny rajd zdecydował się Bonar. Dotarł w pobliże bramki Stodoły i z 18 metrów przymierzył nad poprzeczką. Z kolei w 76' piłka uciekła w szesnastce Smolarczykowi, który najpierw umiejętnie przyjął ją sobie po podaniu głową Krystiana Błacha, a następnie wypuścił zbyt daleko.

Nieco więcej działo się w końcówce spotkania. W 87' wyszliśmy z nieźle zapowiadającą się kontrą. Smolarczyk z Samborskim mieli przed sobą tylko dwóch zawodników Swornicy. Ten pierwszy jednak zdecydowanie zbyt długo holował piłkę i ostatecznie ją stracił. Słusznie za to wysłuchał od swojego starszego kolegi kilku męskich słów. Na minutę przed końcem swoje zwycięstwo mogli natomiast przypieczętować przyjezdni. Jaworski został sfaulowany przed polem karnym. Z rzutu wolnego dobrze przymierzył Bednarski. Zabrało mu jednak nieco szczęścia i – zamiast do siatki – trafił w poprzeczkę. Już w doliczonym czasie gry o honorową bramkę pokusić chcieli się nasi zawodnicy. Próba z rzutu wolnego Żołnowskiego była jednak zbyt lekka i Stodoła nie miał żadnych kłopotów z interwencją. Akcja środkiem pola Jordana zakończyła się zaś strzałem w bezpiecznej odległości od słupka.

Po dwóch kolejnych zwycięstwach, tym razem podopiecznym Bogdana Kowalczyka przyszło przełknąć gorycz porażki. Swornicy trzeba oddać, że wygrała zasłużenie. Przewyższała nas w podstawowym elemencie gry. Potrafiła stworzyć sobie dogodne okazje bramkowe i dwie z nich wykorzystała. Pod koniec meczu  z rzutu wolnego rywale trafili natomiast w poprzeczkę. Przy stanie 0-0 znakomitą okazję zmarnował Scisło (niecelna „główka” z 33'). Pod drugą z bramek działo się zdecydowanie mniej. Stodoła długimi fragmentami nie musiał się zbytnio wysilać. Osamotniony z przodu był Samborski. W pojedynczej walce z doświadczonymi defensorami „Swory” (Surowiakiem i Rychlewiczem) był bez szans. Nie otrzymał również odpowiedniego wsparcia od swoich kolegów z drugiej linii. Nie przypominamy sobie ani jednej okazji, którą naszemu najskuteczniejszemu zawodnikowi wypracowaliby gracze środka pola. Brak Łukasza Szpaka był bardzo widoczny. Zastępujący go Kamil Biliński nie podołał zadaniu. Fragmentami grę na siebie próbował brać Bonar, jednak sam nie był w stanie zdominować środkowej strefy boiska. Podsumowując, Swornicy należy pogratulować zasłużonej wygranej. [MW]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy