Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Trzy punkty zostały w Ozimku

Odsłony: 4812

Nie udała się wyprawa czerwono-czarnych do Ozimka. Podopieczni Grzegorza Rośka zdawali sobie sprawę, że o punkty z Małąpanwią będzie niezwykle trudno, wszak to drużyna, która osiem wcześniejszych gier domowych rozstrzygnęła na swoją korzyść. Liczyliśmy jednak, że nasi chłopcy pokażą się z na tyle dobrej strony, że mocno uprzykrzą rozpędzonym rywalom życie. Tak się jednak nie stało. To Małapanew była w przekroju 90 minut zespołem wyraźnie lepszym i to pomarańczowo-czarni zasłużyli na komplet punktów, po który pewnie sięgnęli. Trzy punkty pozostały więc w Ozimku, a wśród namysłowskich kibiców zapanował lekki niepokój, bo wiosną w meczach o stawkę nasi ulubieńcy jeszcze nie wygrali. Mamy nadzieję, że ten stan w końcu znajdzie swój szczęśliwy epilog, niemniej na tą chwilę coraz bardziej nerwowo spoglądamy na tabelę, w której konkurencja będąca za nami niebezpiecznie zmniejszyła punktowy dystans. Sprawdźmy, co takiego wydarzyło się w Ozimku, że czerwono-czarni nie mieli zbyt wielu argumentów w rywalizacji z jednym z kandydatów do awansu.

Już w 4’ mogliśmy mocniej odetchnąć, bo niewiele brakło, a rywale objęliby prowadzenie. Po długim zagraniu między dwóch namysłowskich obrońców, sam na sam z Kodliukiem wyszedł Kamiński. Atakujący gospodarzy uderzył po długim słupku, jednak namysłowski golkiper świetną paradą odbił piłkę na słupek i ta ostatecznie wyszła w aut. Niebawem (7’) po prostopadłym podaniu tym razem naprzeciw Kodliukowi wybiegł Jaroszyński. Rywal minął Ivana i wpakował piłkę do siatki, ale gol nie został uznany gdyż liniowy zasygnalizował wcześniej pozycję spaloną strzelca. Start odpowiedział w 9’. Wtedy to długa piłka od Kamila Błach trafiła do Lavrinenki, którego jednak w ostatniej chwili uprzedził wychodzący z bramki Lech. W 17’ po rozegraniu piłki z rzutu wolnego przez czerwono-czarnych, z kontratakiem ruszyła Małapanew. Semik ograł Sarnowskiego i podał prostopadle do Kamińskiego, który w sytuacji „1 na 1” tym razem znalazł sposób na naszego ukraińskiego „goalie” i dał Małejpanwi prowadzenie. W kolejnych minutach gra przeniosła się w okolice linii środkowej, niemniej trzeba wiedzieć, że częściej piłką wciąż operowali gospodarze. Umiejętnie wymieniali między sobą podania, szukając możliwości do rzucania prostopadłych piłek napastnikom. W 29’ Kostrzewa zszedł z futbolówką do środka, decydując się na uderzenie z 24 metrów. Strzał okazał się jednak zbyt lekki i niecelny, więc o żadnym zagrożeniu nie mogło być mowy. Parę minut później lekko ożywieni namysłowianie ponownie wizytowali przedpole ozimskie. Tym razem P.Pabiniak zgrał „kulę” głową do Lavrinenki, który znalazł się w doskonałej okazji. Zamiast jednak ruszyć parę kolejnych metrów z piłką przy nodze, przedwcześnie uderzył i do tego fatalnie skiksował. A szkoda, bo jedna z naszych nielicznych akcji mogła przynieść powodzenie. W 39’ Start znów dał nam nadzieję, że mimo lepszej gry rywali, zdołamy powalczyć o korzystny wynik. Sarnowski zbiegł wówczas z prawej flanki do środka i strzelił na bramkę. Rywale zablokowali piłkę, do której na linii szesnastki doskoczył P.Pabiniak i także momentalnie huknął. Niestety, efekt był ten sam co kilkoma dwiema sekundami, czyli znów piłka obiła nogi obrońców. W 43’ po dorzucie „skóry” z rzutu wolnego do strzału głową doszedł Kamiński. Na szczęście dla nas w dobrej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Do przerwy Małapanew zasłużenie prowadziła, mając oprócz bramki, także dwie inne dobre okazje do goli. Ze strony Startu zagrożenie i gra w polu były zasadniczo mniejsze, niemniej przy nieco większej dozie szczęścia mogliśmy się również pokusić o trafienie. Tak się nie stało, więc cała nadzieja kibiców z Namysłowa spoczywała na tym, że w szatni trener odpowiednio zmodyfikuje grę chłopaków i Ci zdołają postawić się przeciwnikowi.

I trzeba przyznać, że początek drugiej części zaczął się dla nas wyśmienicie. W 47’ Start przeprowadził ładny i płynny atak, zakończony dośrodkowaniem P.Pabiniaka w pole karne do Raduchowskiego. Piłka nie dotarła jednak do adresata, bowiem zagranie przeciął głową Kubicz. Na tyle jednak niefortunnie, że „kula” po odbiciu się od słupka wpadła do siatki zaskoczonego takim obrotem sprawy Lecha. Niespodziewanie więc wróciliśmy do gry i na ławce rezerwowych pojawiła się nadzieja, że namysłowianie wrócą z Ozimka z tarczą. Za chwilę Ptak (49’) bardzo dobrze strzelił z 23 metrów, ale golkiper Małejpanwi z dużymi kłopotami odbił futbolówkę na rzut rożny. Rewanż i docelowy atak przeciwników był dla nas w 50’ bolesny. Po fatalnym błędzie Krystiana Błach piłkę na 16 metrze przyjął jeden z rywali, odegrał ją do Kamińskiego, a ten minął Kodliuka i umieścił w namysłowskiej bramce. Krótko więc cieszyliśmy się z odrobienia strat. Rywale momentalnie poszli za ciosem i w 53’ znów nam zagrozili. Semik doszedł do prostopadłego podania, wychodząc przed pilnującego go Wilczyńskiego. Wojtek zdołał się jednak momentalnie zorganizować i świetną interwencją powstrzymał szarżującego rywala. Cztery minuty później było już jednak po herbacie. W 57’ po uderzeniu z 18 metrów Kodliuk odbił piłkę do boku. Zbyt lekko jednak, aby oddalić zagrożenie. Doskoczył więc do niej Semik, z 2 metrów pakując bez problemu do siatki. Jak się później okazało, zawodnik Małejpanwi zamknął w praktyce emocje, bowiem poza mocnym strzałem w 65’ Kuchty (z 16 metrów), przy którym Ivan zażegnał niebezpieczeństwo interweniując odbiciem piłki do boku, w kolejnych minutach nic ciekawego już się nie wydarzyło. Do końca spotkania oglądaliśmy raczej piłkarskie szachy z pełną kontrolą poczynań na arenie gry w wykonaniu gospodarzy. Start próbował jeszcze akcji zaczepnych, ale te nie bardzo wychodziły, gdyż Małapanew kasowała je niemalże w zarodku. Z kolei zadowoleni pewnym prowadzeniem rywale także niespecjalnie kwapili się do kolejnych ataków, oszczędzając pewnie siły na kolejną część ciężkiego sezonu.

Po zmianie stron pojawiła się na moment nadzieja w namysłowskim obozie, że uda się z arcytrudnego terenu wywieźć choćby remis. Nasze nadzieje szybko jednak zgasił Kamiński z Semikiem, po golu Startu odpowiadając skutecznie aż dwa razy. A od momentu ustalenia wyniku na 3-1 emocje właściwie się zakończyły.

Martwi piąty mecz w bieżącym roku bez zwycięstwa. Namysłowianie, w przeciwieństwie do wcześniejszych gier, w Ozimku nie mieli zbyt wielu argumentów do powalczenia o punkt-(-y). Pozostaje mieć nadzieję, że za tydzień, w równie ciężkiej bitwie z niedawnym liderem z Głubczyc, nasza gra będzie już zasadniczo lepiej zorganizowana i pokusimy się o korzystny wynik. Tymczasem graczom Małejpanwi gratulujemy dziewiątego z rzędu zwycięstwa na własnym terenie. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy