Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Pierwsze zwycięstwo

Odsłony: 4188

Mimo, że to tylko mecz kontrolny, to sukces zawsze cieszy. Mamy powody do zadowolenia, gdyż w sobotę piłkarze namysłowskiego Startu pokusili się o pierwszy sukces w niedawno rozpoczętym, 2017 roku. Rywalami czerwono-czarnych była ekipa Sokoła Marcinkowice, która w Siechnicach uległa naszym ulubieńcom 2-3. Gra naszego zespołu zaczyna się zazębiać i widać już poprawę w ich jakości, w porównaniu z wcześniejszymi potyczkami, które były naszym udziałem podczas zgrupowania w Nowej Rudzie. Chłopcy złapali już trochę świeżości i widać było, że coraz lepiej czują nie tylko piłkę, ale i grę. Na szlifowanie schematów i automatyzmów mają jeszcze kilka tygodni, więc jest szansa na to, że do inauguracji wiosny przygotowani będą optymalnie. Wygrana z Sokołem daje nam satysfakcję nie tylko z uwagi na wynik. Cieszy również fakt, że zespół dwukrotnie przegrywał, a jednak na przestrzeni 90 minut za każdym razem zdołał skutecznie przeciwnikom odpowiedzieć, a po przerwie zadać też decydujący dla końcowego rozstrzygnięcia cios. No i koniecznie trzeba też wspomnieć o fatalnych warunkach, w jakich przyszło grać obu jedenastkom. To mgła, która mocno utrudniała widoczność (patrz zdjęcia).

Początek należał do rywali, którzy w 6’ o mało nie trafili do siatki. Nieporozumienie w namysłowskich szeregach próbował wykorzystać jeden z atakujących graczy, uderzając futbolówkę nad wysuniętym z bramki Kodliukiem. Ta spadła jednak tylko na górną siatkę i mogliśmy uspokoić oddechy. Chwilę później było już jednak 0-1. W 8’ złe podanie Krystiana Błach do partnera przejął Wejerowski, wyszedł sam na sam z ukraińskim golkiperem NKS-u i po jego nogach skierował „kulę” do siatki. Namysłowianie próbowali odpowiedzieć w 13’, po ładnej dla oka akcji. Podanie Sarnowskiego na prawo do Świerczyńskiego, zakończyło się jednak dośrodkowaniem tego drugiego prosto w rękawice Janiczaka. Nie zraziło to jednak czerwono-czarnych, którzy minutę później (14’) doprowadzili do wyrównania. Wówczas to po dośrodkowaniu piłki w pole karne i wybiciu jej przed siebie przez jednego z marcinkowskich obrońców, doskoczył do niej Hołub i z 17 metrów uderzył z powietrza. Futbolówka poszybowała przy słupku, bez większych szans na interwencję bramkarza, stąd mogliśmy się cieszyć z gola. Niebawem (16’) długie podanie za plecy defensorów trafiło do Hołuba, który opanował „skórę”, lecz uderzył tyleż mocno, co niecelnie. W 21’ Sokół przeprowadził kombinacyjny atak, a finalnym efektem starań przeciwników był dosyć kontrowersyjny rzut karny, którego podyktował arbiter. Protesty na nic się zdały i za chwilę Rybiński pewnym uderzeniem przy słupku pokonał „z wapna” Kodliuka. Co na to Start? A ponownie skutecznie odpowiedzieliśmy! Tym razem w 27’, gdy po dośrodkowaniu z rożnego Kamila Błach na długi słupek doszedł do piłki Sarnowski i głową pokonał bramkarza. W ten sposób Paweł mocno zaakcentował swój powrót do czerwono-czarnej rodziny po półrocznym wypożyczeniu do sąsiadów z Głuszyny. Potem gra nieco zwolniła i kolejną ciekawą sytuację na boisku zobaczyliśmy w 37’. Mocne uderzenie z rzut wolnego po ziemi Kodliuk zdołał w ostatnim momencie odbić na korner. Z kolei w 40’ po fatalnym błędzie Krystiana Błach zawodnik Sokoła dograł „kulę” w szesnastkę i tym samym inny gracz (napastnik) rywali znalazł się oko w oko z naszym golkiperem. Na szczęście w idealnej sytuacji uderzył nad poprzeczką. Start zdołał się jeszcze odgryźć przed przerwą (43’) po interesującym ataku. Raduchowski złamał akcję z piłką przy nodze z lewej strony do środka i uderzył z 16 metrów. Szkoda jednak, że futbolówka po mocnym strzale uderzyła w słupek bramki marcinkowiczan i wyszła w pole.

Do przerwy mecz wyglądał całkiem przyzwoicie dla oka. Sokół starał się podejmować dosyć regularne ataki namysłowskiego przedpola, do tego próbując grać piłką. A że tę samą taktykę stosowali namysłowianie, to i grę dało się oglądać. Poza tym padły aż cztery bramki, co w kontekście widowiskowości i dramaturgii też dodawało swoistej pikanterii. Podopieczni Grzegorza Rośka dwukrotnie łapali się na „minus”, ale za każdym razem na przestrzeni kilku minut skutecznie odpowiadali marcinkowiczanom. Dlatego liczyliśmy, że i po zmianie stron będzie się działo.

Po przerwie mecz jednak nie miał już swojego wcześniejszego tempa i płynności. Rywale z Marcinkowic jakby przystanęli, nie mając pomysłu na zaskoczenie odmienionego już zmianami Startu. Bardziej kopali piłkę, niż w nią grali. A i Start, choć optycznie przeważał, niespecjalnie miał pomysł w ofensywie na wyprowadzenie w pole skupionego w destrukcji przeciwnika. Dopiero w 58’ pojawiło się zagrożenie po ładnej kombinacyjnej akcji Startu. Zagranie w pole karne trafiło do Raduchowskiego, który zabrał się z piłką i obrońcą na plecach. Krzysztof wypuścił sobie jednak nieco za mocno futbolówkę i bramkarz zdołał go ubiec. W 64’ D.Raszewski wpadł w szesnastkę z lewej strony i odegrał „kulę” do szarżującego środkiem Raduchowskiego, którego strzał z 10 metrów został zablokowany. A i uderzenie w 66’ zawodnika testowanego (w namysłowskim Starcie) pewnie przechwycił golkiper z Marcinkowic. Namysłowianie nie rezygnowali z prób zdobycia gola i za chwilę znów było ciekawie pod bramką rywali. W 67’ Hołub otrzymawszy dobre podanie z głębi pola, wybiegł naprzeciw bramkarzowi Sokoła, po czym strzałem po ziemi ulokował piłkę w siatce. Arbiter dopatrzył się jednak ofsajdu i trafienia nie uznał. Sokół odciął się czerwono-czarnym w 68’. Wtedy to jeden z graczy rywali uderzył z 16 metrów, a futbolówka po rękawicach Kodliuka ostatecznie znalazła się poza linią boczną (korner dla przeciwników). Rozstrzygnięcie zapadło w 70’, po tym jak bramkarz z Marcinkowic sfaulował w szesnastce Hołuba. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł weteran Raduchowski i pewnym uderzeniem po ziemi nie dał golkiperowi szans. Za chwilę (72’) Hołub doskoczył do odbitej od obrońcy futbolówki, lecz w dobrej sytuacji uderzył nad bramką. Z kolei lekki strzał rywala (76’) z 20 metrów pewnie wyłapał Ivan. Ekipa Sokoła mogła pokusić się o remis w 77’, gdy po dograniu „kuli” z bocznego sektora boiska jeden z ofensywnych graczy rywali strzelił z 12 metrów. Tyle, że mocne uderzenie okazało się również niecelne. I tym akcentem, pomijając już zachowawczą grę Startu i niemrawe ataki rywali, emocje na boisku zakończyły się. Konkretnie po kolejnych kilkunastu minutach, gdy arbiter odgwizdał w 90 minucie koniec testowej rywalizacji.

Pierwsze zwycięstwo w sparingowej serii gier stało się faktem. Namysłowscy piłkarze byli już wyraźnie mniej ospali, niż w grach premierowych, do tego dużo pewniej operowali futbolówką. Owszem, zdarzały się też błędy i przestoje, jednak takich sytuacji w trakcie przygotowań uniknąć nie sposób. W drugiej części tempo gry nieco siadło, niemniej to Start był stroną wyraźnie aktywniejszą w ofensywie i ostatecznie dopiął swego. Ważne, że krok po kroku, widać progres w grze czerwono-czarnych. Nieduży, ale zawsze coś. Na pełniejszą ocenę i weryfikację gry Startu oczywiście musimy jeszcze zaczekać, bo przed chłopcami jeszcze 6 gier testowych. Najbliższa już w czwartek w Kępnie, gdzie Start Namysłów zmierzy się ze znaną sobie Pogonią Trębaczów. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy