Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Jest punkt, choć mogło być lepiej

Odsłony: 4537

Do meczu ze Swornica Czarnowąsy czerwono-czarni przystępowali bardzo zmotywowani, z zamiarem odniesienia zwycięstwa, a przede wszystkim przedłużenia domowej passy punktowej w IV-ligowych rozgrywkach. Jako gospodarze spotkania od razu chcieli zaznaczyć, że łatwo skóry nie sprzedadzą i udowodnią swoją wyższość na boisku. Namysłowianie rozpoczęli mecz wysokim pressingiem już na połowie rywala. W 1’ Patryk Pabiniak, otrzymawszy piłkę na lewej stronie, podciągnął po skrzydle, a znając jego niemałe piłkarskie umiejętności, chciał wedrzeć się w szesnastkę gości i spowodować zagrożenie pod bramką Tronta. Minął nawet kilku zawodników „Swory”, jednak już w polu karnym rywala, jego chęci czy to podania do kolegów czy też uderzenia, zostały zniweczone zablokowaniem przez stoperów z Czarnowąsów. W 3’ na podanie z głębi pola zdecydował się dobrze dysponowany tego dnia Rafał Żołnowski, obsługując świetnym podaniem na lewo Kostrzewę. Ale ciut szybciej i konkretniej przewidział to Mazurek, uniemożliwiając tym samym rozwinięcie dalszej akcji przez młodego namysłowskiego skrzydłowego.

Namysłowianie zepchnęli rywali na ich pole karne, co szybko dało efekt w postaci zdobycia prowadzenia. Po akcji prawą stroną Szczygła i Krystiana Błach, a także umiejętnym znalezieniu się w polu karnym przez Samborskiego, doszło do oblężenia bramki Tronta. Jego koledzy z linii obrony nie potrafili skutecznie wybić piłki z okolic własnej bramki, w czym świetnie znalazł się odważnie grający Krystian Błach. Przejął bezpańską futbolówkę na 5 metrze i celnym strzałem zdobył dla Startu gola. A była to dopiero 9’ meczu. Faworyzowani goście byli na pewno zszokowani takim obrotem sprawy. Nie potrafili się odnaleźć w sytuacji, w której czerwono-czarni przejmowali non stop inicjatywę w atakowaniu ich bramki. Bardzo sporadyczne próby „Swory” w przedostaniu się na nasze pole karne kończyły się skuteczną interwencją namysłowskiej linii defensywnej, która w tym okresie w praktyce uniemożliwiła większe zagrożenie pod swoim polem karnym. Owszem w 13’ od środka próbował zawiązać akcję Rogowski, podając futbolówkę skrzydłowemu pod pole karne, ale z prawej strony Syldorf nie mógł już sobie poradzić z miejscowymi defensorami. Minutę później szybkie rozegranie piłki z naszego pola w kierunku przebojowego Samborskiego na tyle wzbudziło niepokój w ekipie przyjezdnych, że Bębnowski na 25 metrze od swojej bramki musiał ratować się ostrym faulem, za co ujrzał żółty kartonik. W namysłowskiej ekipie wszystko funkcjonowało jak należy, a przesunięty pod szybkiego „Sambora” Patryk Pabiniak co chwilę próbował rozegrać ciekawą akcję pod polem karnym przeciwnika. A i Żołnowski - aktywny w obronie – także próbował dogrywać do swoich  kolegów z formacji ofensywnej. Po jednej z takich akcji w 18’ wyskakujący do główki Rafał Samborski dość pechowo zderzył się z Trontem, na szczęście obyło się bez poważniejszej kontuzji. Chwilę później na kolejną wrzutkę do zdeterminowanego „Sambora” zdecydował się Żołnowski, ale osamotniony w polu karnym jasnowłosy napastnik tym razem nie dał rady przepchnąć się między dwójką stoperów rywala. Start opanował środek pola, ale goście nie przebierali w środkach. W 21’ kolejny faul na szybkim Samborskim powinien już być poważniej potraktowany przez arbitra, ale obyło się bez konsekwencji. Mimo to w tej samej minucie nasi mogli podwyższyć prowadzenie, choć tym razem tylko słupek bramki Swornicy ostemplował Żołnowski po dograniu Szczygła. Rywale nadal nie potrafili poważniej zagrozić naszej bramce, a nieliczne próby z prawego skrzydła inicjowane przez Syldorfa nie dawały żadnego efektu. W 26’ czerwono-czarni ponownie przypuścili szturm na bramkę Swory, ponownie zakotłowało się pod bramką rywali, jednak nie przyniosło to efektu w postaci kolejnego gola. W dwie minuty później na listę strzelców mógł wpisać się P.Pabiniak, lecz grający z numerem „13” na koszulce namysłowianin nieznacznie się pomylił, finalizując strzałem akcję po podaniu Szczygła. W 35’ centra z rzutu wolnego w pole karne gości naszej „13-tki” o mały włos nie przyniosła bramki dla podopiecznych Grzegorza Rośka. Bo to właśnie centrostrzał z lewej strony boiska sprawił bramkarzowi Swornicy na tyle kłopotów, że ten z wielkim trudem nogami wybił mocno bitą w jego stronę futbolówkę. W odpowiedzi (37’) Rogowski także z dystansu próbował skopiować akcję naszego zespołu, ale „kula” poleciała wysoko nad poprzeczką. Do kontrowersyjnej sytuacji doszło chwilę później. W 38’ z wysokości trybun wydawało się, że wychodzący na czystą pozycję Samborski świetnie oszukał w swoim stylu stoperów rywali i po umiejętnym zwodzie celnie uderzył do siatki. Sędzia jednak dopatrzył się pozycji spalonej i gola Startowi nie uznał. W 41’ goście mieli rzut rożny, po jego wykonaniu dość niefortunnie wybijał „skórę” z pola karnego Tomasz Kozan, bowiem padając na murawę, dotknął jej ręką. Arbiter zdecydowanie wskazał na wapno, co bardzo ucieszyło rywali (dodatkowo sprawcę ukarał żółtym kartonikiem). Do karnego podszedł pewny siebie Wojciech Scisło, jednak jego słabe uderzenie w prawy róg bramki pewnie wyłapał Ivan Kodliuk, stając się na chwilę bohaterem meczu.

Fot.: W niedzielne popołudnie Start zremisował przy Pułaskiego ze Swornicą 1-1. [zdjęcie:www.opole.tvp.pl]

 

Po zmianie stron mecz z czasem stał się mniej ciekawym widowiskiem. Na boisku panowała zażarta walka, jednak sporo było przerw w grze powodowanych faulami z obu stron. Z minuty na minutę inicjatywę zaczęli przejmować tym razem piłkarze z Czarnowąsów. W 56’ podczas ich akcji zakotłowało się w namysłowskim polu karnym. Tym razem niepewnie interweniowali obrońcy, nie potrafiąc wybić w pole bezpańskiej futbolówki. Na domiar złego nasz bramkarz również się nie popisał i praktycznie pewną do obrony „skórę” wypuścił z rękawic wprost pod nogi Scisły, który skorzystał z niespodziewanego prezentu i doprowadził do wyrównania. Ekipa z Czarnowasów przyspieszyła grę szukając kolejnych okazji w stałych fragmentach (rzuty rożne). Gospodarze także jednak próbowali swoich szans, choć gra była już rwana z obu stron. W 60’ ponownie Scisło uderzył soczyście z dystansu, jednak futbolówka minimalnie minęła poprzeczkę świątyni Kodliuka. Z kolei dwie minuty później w polu karnym gości padł faulowany Patryk Pabiniak, lecz sędzia znów nie zareagował, choć namysłowianie mocno protestowali. W 66’ aktywny P.Pabiniak był minimalnie spóźniony do podania Kostrzewy na czystą pozycję. Uprzedził go Tront, choć już pachniało golem. Mieliśmy jeszcze akcję duetu Raduchowski-Żołnowski (71’) i temu drugiemu niewiele zabrakło by mógł oddać mocny strzał na bramkę rywala. Z kolei w 73’ próbował także młody Szczygieł, ale jego uderzenie minęło minimalnie prawy słupek bramki gości.  Przyjezdni odpowiedzieli strzałem Scisło (79’) – jednak tym razem Kodliuk był na posterunku. Nasz ukraiński golkiper potwierdził czujność minutę później, umiejętnie przewidując zagranie rywali i łapiąc dośrodkowaną „skórę” na przedpole. Można jeszcze odnotować ładne uderzenie głową odwróconego tyłem do bramki Samborskiego (82’), po którym piłka minęła poprzeczkę. Swornica odpowiedziała uderzeniem w 88’ Rogowskiego, pewnie wyłapanym przez Kodliuka. Natomiast w ostatnich sekundach meczu Pastuszek postraszył nas próbą z 20 metrów, po której futbolówka w niewielkiej odległości minęła spojenie bramki NKS-u. Po zmianie stron mecz był bardzo agresywny, z czym nie do końca radził sobie arbiter główny.

Zdobyty punkt, mimo że to tylko jeden punkt przez wzgląd na mnogość stworzonych przez Start okazji, należy jednak szanować. W końcu warto pamiętać, że w upalną niedzielę graliśmy z naprawdę solidnym zespołem. W ostatnich latach Swornica przeważnie z czerwono-czarnymi wygrywała, a tym razem niewiele zabrakło, aby ją pokonać i to po naprawdę dobrych i składnych akcjach całej drużyny. Reasumując: życzylibyśmy sobie, aby formę zaprezentowaną w tej grze (zwłaszcza przed przerwą) nasz zespół zachował jak najdłużej, bo jego poczynania sporymi fragmentami mogły się bardzo podobać. Dlatego liczymy na bojowego ducha i punkt(-y) w kolejnym meczu, który w środę czeka nas z Małąpanwią. [MS]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy