Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Plan wykonany

Odsłony: 9876

Ostatni sparing namysłowian zakończył się zgodnie z planem. Planem piłkarzy, którzy w pojedynku z występującymi w okręgówce Żubrami Smarchowice Śląskie wygrali 3-1.

Z takim też nastawieniem (czytaj: obejrzenia sukcesu) pojawili się też na trybunach czerwono-czarni kibice. Mecz może nie rzucił na kolana pod względem płynności i – zwłaszcza – szybkości gry, niemniej toczył się pod całkowitą kontrolą NKS-u. Podopieczni Damiana Zalwerta dłużej utrzymywali się przy piłce, stwarzając też większe zagrożenie (po przerwie) pod bramką smarchowiczan. Stąd końcowy, satysfakcjonujący wynik.

Zanim zaczął się mecz, arbiter zarządził minutę ciszy. Spotkanie rozpoczynało się dokładnie o godzinie 17-tej. A że mówimy o 1 sierpnia, to i okoliczności charakterystycznej ciszy były jasne. Chodziło o uczczenie 71. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Chwilę później obie jedenastki przystąpiły do gry. Już w 1’ Drapiewski pokusił się o nieprzyjemny strzał z 20 metrów, po którym Kownacki miał kłopoty z interwencją. Za chwilę (2’) mogło być (a raczej powinno) 1-0 dla Startu. Tym razem Drapiewski dośrodkował piłkę z lewej strony na 6-ty metr, skąd z pierwszej piłki uderzył nabiegający Samborski. Kapitalnie spisał się jednak smarchowicki golkiper, zapobiegając wylądowaniu „kuli” w siatce. Kolejne minuty upłynęły na walce w środku pola i dopiero w 19’ znów mogliśmy zobaczyć kolejną podbramkową sytuację, przy której P.Pabiniak został zablokowany przy strzale zza szesnastki. A minutę później (20’) uderzenie Bilińskiego z rzutu wolnego (20 metrów) bez problemu przechwycił Kownacki. W 23’ kibice wyraźnie się ożywili, gdy Sarnowski z prawej flanki zacentrował piłkę do P.Pabiniaka. Ten jednak główkował 2 metry obok bramki. Goście poważniej odgryźli się dopiero w 26’, jednak uderzenie z 13 metrów Hołuba pewnie obronił Zając. Namysłowianie nie rezygnowali w dążeniu do objęcia prowadzenia i w 30’ ponownie zapachniało golem. Zza pola karnego strzelił Wilczyński, a Kownacki z problemami odbił „skórę” do boku. Rewanż Samborskiego był natychmiastowy, okraszony strzałem z linii szesnastki. Uderzenie było jednak zbyt lekkie i w środek bramki, aby zaszkodzić smarchowickiemu golkiperowi. W 32’ w szeregach gości znów pokazał się Hołub (zresztą najjaśniejsza postać Żubrów w całym spotkaniu), kąśliwie uderzając z dystansu. Ostatecznie jednak futbolówka nieznacznie minęła świątynię namysłowskiego golkipera. Za chwilę (34’) Biliński zagrał długą piłkę do Samborskiego, który dzięki temu znalazł się w sytuacji „1 na 1” z bramkarzem. W świetnej sytuacji Rafał nie zdołał jednak pokonać Kownackiego i nadal mieliśmy wynik bezbramkowy. Z kolei centymetrów zabrakło, aby w 36’ Wilczyński uderzeniem z 19 metrów ulokował piłkę w smarchowickim prostokącie. Goście obudzili się pod koniec I połowy, znów za sprawą Hołuba (to były piłkarz Startu), który huknął z 16-tu metrów pół metra nad poprzeczką (podawał mu Mateusz Gołębiowski, także były czerwono-czarny). Jak się później okazało, była to najgroźniejsza okazja Żubrów w I części. Start odpowiedział w 40’, po tym z prawej strony dośrodkował aktywny Sarnowski, a jego kompan Samborski podjął próbę uderzenia z 13-tu metrów „nożycami”. „Kula” nie posłuchała jednak „Sambora” mijając bramkę o 2 metry. W 42’ piłkę – dla odmiany – z lewego skrzydła dorzucił z kolei na 6-ty metr P.Pabiniak. Smolarczyk zdołał uderzyć głową, ale ku jego niezadowoleniu, piłka przeleciała nad poprzeczką. Wreszcie nadeszła 44’. Wtedy to Samborski otrzymał „skórę” od P.Pabiniaka na 30-tym metrze i ruszając zdecydowanie do przodu przedarł się przez trzech rywali, by mocnym strzałem z 15-tu metrów umieścić piłkę w siatce! Natomiast już w przedłużonym czasie gry (45+1’) próba z 21 metrów Drapiewskiego wylądowała prosto w rękawicach Kownackiego.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nadal to namysłowianie byli stroną przeważającą, natomiast goście ze Smarchowic Śląskich szukali swoich szans w posyłaniu dalekich piłek do wysokiego Kamila Hołuba. Już w 46’ czerwono-czarni znaleźli się pod świątynią gości. Z lewej flanki dobrze piłkę dośrodkował P.Pabiniak, lecz wbiegający prawą stroną Smolarczyk uderzył mocno, ale niecelnie. Dwie minuty później (48’) stratę piłki w środku pola przez Ptaka wykorzystał jeden z rywali, odbierając mu piłkę i momentalnie zagrywając prostopadle do Hołuba. Ten znalazł się „oko w oko” z Biegunem (wszedł w miejsce Zająca) i pewnym strzałem doprowadził do remisu. Zaskoczeni takim obrotem sprawy, namysłowianie odpowiedzieli dopiero w 55’. Strzał z dystansu Wilczyńskiego poszybował jednak pół metra od słupka bramki Żubrów. A za chwilę (57’) na identyczną próbę (z identycznym skutkiem) zdecydował się Włoszczyk. Minęła ledwie minuta (58’) a  dośrodkowanie z rzutu wolnego P.Pabiniaka trafiło do ściśle pilnowanego Samborskiego, który mimo trudnej sytuacji zdołał oddać strzał nad bramką. W 62’ kibice tylko westchnęli, że futbolówka nie znalazła się w siatce. Dograną z lewej flanki piłkę przez Kamila Błacha Kownacki zbił na 10-ty metr. Doszedł do niej Sarnowski, ale uderzył niecelnie. Niebawem (64’) na dorzut z drugiego skrzydła (prawego) zdecydował się Wojciechowski. „Kula” idealnie spadła na 5-ty metr, gdzie dopadł do niej „Sambor” i z tzw. pierwszej piłki ulokował w sieci. W ten sposób czerwono-czarni ponownie odzyskali prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Gol ten wyraźnie uspokoił namysłowian, gdyż Ci kolejną akcję przeprowadzili dopiero w 73’. Wówczas dogranie z prawej strony Wojciechowskiego znalazło adresata w osobie Kostrzewy, którego strzał z 10 metrów w dobrym stylu obronił Konwacki. W sobotę nasz zespół często decydował się na strzały z dystansu i wyjątkiem w tej materii nie chciał być też Kamil Błach, który w 75’ uderzył z 23 metrów, a bramkarz Źubrów miał spore kłopoty z interwencją. Akcja momentalnie przeniosła się pod bramkę Startu, gdzie w dobrej sytuacji z 13-tu metrów uderzał (a jakże) Hołub. Biegun spisał się jednak bardzo poprawnie, kąśliwe uderzenie zatrzymując. Niebawem (80’) przed dobrą szansą mógł znaleźć się W.Czech, lecz już w polu karnym był nieprzepisowo zatrzymywany przez defensora rywali. Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia, nakazując kontynuować grę. Za chwilę (81’) Zieliński prostopadle odnalazł wbiegającego w strefę obronną rywali Włoszczyka. Ten „przełożył” na 5-tym metrze dwóch defensorów, ale uderzając na bramkę, trafił… w trzeciego. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry (89’) nieprzyjemnie z 19-tu metrów strzelił Kostrzewa, ale Kownacki – choć z kłopotami – zdołał piłkę zatrzymać. Wreszcie w 90’ dośrodkowanie Żołnowskiego trafiło na głowę D.Raszewskiego, który główkując nad bramkarzem ustalił wynik meczu na 3-1 dla czerwono-czarnych. Po golu sędzia nie wznawiał już meczu.

Trzeba przyznać, że na tydzień przed startem ligi, namysłowianie rozegrali pożyteczny z taktycznego punktu widzenia sprawdzian. Mieli okazję do podejmowania wielu prób w budowaniu ataku pozycyjnego i utrzymywania się przy piłce, a to akurat jeden z celów taktycznych drużyny. Wiadomo bowiem, że Start Namysłów niespecjalnie chcę kopać piłkę, ile w nią grać. Na tle słabszego rywala nasi pupile nie ustrzegli się mankamentów w grze i pewnie w tygodniu poprzedzającym batalię z LZS-em Starowice trener Zalwert będzie miał jeszcze materiał do analizy. Wierzymy jednak, że w najbliższą sobotę czerwono-czarni będą przygotowani należycie i premierę zaliczą na plus. Patrząc jednak na ostatni test, przede wszystkim będą musieli zagrać zdecydowanie szybciej i płynniej. Ale czy w zapowiadanym na sobotę upale będzie to możliwe? Pogoda będzie jednakowa dla obu ekip, więc mamy nadzieję, że o ewentualnym sukcesie zadecydują detale, czyli własne boisko i… fanatyczny doping kibiców. W ostatnim teście plan został wykonany, więc teraz liczymy na powtórkę w spotkaniu o punkty. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy