Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Sparingowa premiera na plus

Odsłony: 7802

Po 28 dniach przerwy, w sobotę piłkarze namysłowskiego Startu wrócili na boisko, żeby rozegrać mecz. W weekend stoczyliśmy pierwszą grę kontrolną w letnim okresie

przygotowawczym, co oznacza, że liga (w naszym wypadku czwarta) zbliża się dużymi krokami. Przeciwnikiem czerwono-czarnych była kobylogórska Zefka, z którą nasz zespół miał okazję zagrać po raz pierwszy w historii. To 3. zespół niedawno zakończonego sezonu w kaliskiej klasie okręgowej, posiadający całkiem przyzwoity potencjał. Po ostatnim gwizdku arbitra gospodarze nie mieli jednak zbyt wielu powodów do radości, gdyż ulegli naszym ulubieńcom 0-2. Sukces przypadł namysłowianom zasłużenie, choć w pierwszej tercji (grano 3 x 30 minut) podopieczni Damiana Zalwerta mieli kłopoty z organizacją gry na przedpolu Zefki. Zresztą to właśnie ekipa Artura Jędrzejewskiego osiągnęła wówczas lekką przewagę w polu, a jej pokłosiem były dwie groźne sytuacje. Ale to doświadczeni namysłowianie trafili ostatecznie do siatki. W 22’ piłkę w środku pola przejął Wilczyński, po czym zagrał prostopadle do Samborskiego, który zdecydował się na strzał z pierwszej piłki. Futbolówka po jego uderzeniu wylądowała na słupku, ale Rafał zachował przytomność i kozłującą futbolówkę skierował głową do pustej bramki. Zawodnicy z Kobylej Góry próbowali odpowiedzieć w 25’ i trzeba przyznać, że zabrakło im naprawdę niewiele, aby doprowadzić do wyrównania. Po szybko wyprowadzonym kontrataku na zaskakujący strzał z prawej strony zdecydował się Jastrzębski, a jego próba wylądowała na poprzeczce. W innym fragmencie przez pierwszą z przerw na wysokości zadania stanął natomiast Zając, broniąc sytuację „sam na sam”.

Krótka pauza pozwoliła trenerowi Zalwertowi na przekazanie drużynie stosownych uwag i w drugiej tercji czerwono-czarni przejęli już inicjatywę. Mimo trudnych warunków gry (sobotnie popołudnie było w Kobylej Górze gorące i bardzo duszne) chłopcy, jak na początkowy etap przygotowań, poruszali się po boisku dosyć żwawo. Nękanie defensywy Zefki przyniosło skutek dopiero w 55’. Akcję prawą stroną przeprowadził wówczas Wojciechowski, zagrywając w pole karne do Kostrzewy. Ten wymanewrował jednego z obrońców i zagrał na 8 metr, skąd Walczaka pewnym strzałem pokonał Sarnowski. Niebawem w niezłej sytuacji (59’) znalazł się testowany Kożuchowski, ale jego próba była zbyt lekka, aby zaskoczyć golkipera gospodarzy. W II tercji NKS stworzył sobie kilka innych niosących znamiona zagrożenia ataków, lecz żadnego już nie wykorzystał. O pechu mógł mówić aktywny pod bramką rywali Smolarczyk, który dwukrotnie miał szansę umieścić piłkę w siatce, ale za każdym razem brakowało mu precyzji.

Tercja nr 3 potwierdziła wypracowany status z drugiej części. Czerwono-czarni potwierdzili wówczas swoją boiskową przewagę, choć nie stworzyli już zbyt wielu okazji. Nasz zespół skoncentrował się na długim i możliwie dokładnym rozgrywaniu futbolówki, ograniczając w ten sposób kobylogórzanom możliwość zaskoczenia własnej defensywy. Taka taktyka przyniosła pożądany skutek i po 90 minutach namysłowska formacja obronna mogła pochwalić się utrzymaniem „zera z tyłu”. Mimo to w końcówce spotkania za sprawą Jastrzębskiego (groźny strzał z rzutu wolnego w 80’) oraz Ponitki (84’) Zając musiał wykazać się refleksem, aby to „zero” zachować. Rywalom odpowiedział jeszcze wspomniany Smolarczyk (87’), jednak wzorem poprzednich prób, także i ta okazała się nieudana.

Choć to tylko mecz kontrolny, kibice Startu mogli po nim lekko odetchnąć. Przede wszystkim ze względu na finisz poprzedniego sezonu i fatalny obraz, jaki czerwono-czarni pozostawili wówczas po sobie. Dziś zespół próbuje odbudować zaufanie do kibiców, ale i własne mocno ostatnio podupadłe morale. Pierwszy krok został w tym kierunku wykonany, więc mamy nadzieję, że kolejne będą równie udane.

Cieszy fakt, że w pojedynku z Zefką trener Damian Zalwert śmiało postawił na namysłowskich młodzieżowców, których na murawie pojawiło się 5-ciu. Nasze piłkarskie nadzieje zaprezentowały się w sobotę z dobrej strony, więc jest szansa, że wzorem nieco starszych kolegów (choćby Sarnowski, Tistek, Włoszczyk czy Kostrzewa) także i oni skutecznie powalczą o jesienne występy w meczach o IV-ligowe punkty.

Gospodarze? Walczyli na ile potrafili i wystarczyło im sił. A tych w trudnych warunkach sukcesywnie im ubywało, co przy niewielkim polu manewru z ławki rezerwowych, w drugiej części zawodów wyraźnie się na nich odbiło. Poza tym zespół Zefki do południa intensywnie trenował, co też pewnie miało istotny wpływ na jego boiskową świeżość.

Premierowy sukces sparingowy możemy zapisać na plus. I to największy pozytyw minionego weekendu. Ale żeby nie popadać w hurraoptymizm, trzeba zejść szybko na ziemię, bo przed zespołem jeszcze dużo pracy. Skupmy się więc na kolejnym tygodniu przygotowań, którego miernikiem będzie następny test. W najbliższą sobotę Start Namysłów wyjedzie do Strzelina, gdzie sparuje z Nysą Kłodzko. To też rywal z okręgówki (wałbrzyskiej), z którym nigdy wcześniej nie graliśmy, a zatem i w tym przypadku możemy spodziewać się ciekawych zawodów. [SK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy