Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

W Pogoni za utrzymaniem

Odsłony: 6740

Namysłowski Start nie zawiódł oczekiwań swoich kibiców i z Prudnika wrócił bogatszy o trzy punkty. Mecz z pewnością nie był przyjemny w odbiorze dla fanów czerwono-czarnych, gdyż do ostatniego gwizdka drżeliśmy o szczęśliwe zakończenie. To nastąpiło, gdy w 84’ Kostrzewa zdołał skierować piłkę do siatki. Wygraliśmy arcyważny mecz, w którym zwycięstwo było absolutnie koniecznie do przedłużenia szans na utrzymanie. Cel został osiągnięty, choć nadal znajdujemy się w bardzo trudnym położeniu. To już jednak temat o osobną analizę, którą zaprezentujemy przed środową batalią z Kup. Najważniejsze, że Start zdołał przechylić szalę na własną korzyść w naprawdę ekstremalnych warunkach – przecież chłopcy grali ze świadomością, że potknięcie (czytaj: remis lub porażka) eliminuje ich z gry. A jednak nie daliśmy się i wciąż wierzymy, że przez większość sezonu trudny do wyobrażenia cel stanie się naszym udziałem. A co działo się na obiekcie „K7” w Prudniku? O tym w dalszej części relacji.

Lepiej w mecz weszli czerwono-czarni, którzy już w 4’ zaatakowali prudnickie przedpole. P.Pabiniak otrzymał piłkę od Ptaka i z 20 metrów zdecydował się na strzał (z lewej strony). Golkiper Pogoni pewnie jednak futbolówkę pochwycił. Za chwilę bardzo gorąco (5’) zrobiło się pod namysłowską świątynią. Miałkas w łatwy sposób ograł Ł.Pabiniaka i uderzył z odległości 7 metrów. Na szczęście Stasiowski wykazał się kapitalną interwencją, zapobiegając utracie gola. W kolejnym kwadransie obie jedenastki niespecjalnie zamierzały szturmować zasieki obronne konkurencji, więc i ciekawych akcji właściwie nie oglądaliśmy. Dopiero w 20’ po dośrodkowaniu z kornera do główki doszedł Miałkas. I znów mogliśmy odetchnąć, bo zawodnik miejscowych pomylił się z 6 metrów. Zrewanżowaliśmy się w 25’ dobrym dośrodkowaniem z rzutu wolnego. Z prawego sektora boiska dośrodkował P.Pabiniak, lecz w ostatniej chwili Roskosz zdjął piłkę z głowy składającego się do uderzenia Ciupy. Nasz zespół przebił się pod bramkę także w 28’. Dobry atak prawą flanką zakończył celnym, choć zbyt lekkim uderzeniem Sarnowski. Chwilę później (29’) P.Pabiniak dzióbnął „kulę” do wbiegającego na 20-ty metr Ptaka, który momentalnie strzelił. Futbolówkę jednak po rykoszecie zdołał złapać prudnicki piłkarz z bluzą nr 1 na plecach. Pogoń odpowiedziała w 32’, choć niezbyt groźnie, bo dośrodkowanie z wolnego Rudzkiego padło łupem Stasiowskiego. Ciekawie było za to w 34’. Wtedy to po rozegraniu kornera piłka wróciła do P.Pabiniaka, który natychmiast uderzył w kierunku bramki. Roskosz był jednak na swoim miejscu i nie dał się zaskoczyć. W 37’ Sarnowski do spółki z P.Pabiniakiem odebrali „skórę” rywalom na prawej stronie. Następnie Patryk dograł płasko na 5-ty metr do Drapiewskiego, lecz „Drapek” w dobrej okazji nieczysto w piłkę trafił i ostatecznie asekurujący go defensor wybił ją poza linię końcową. W 42’ Krystian Błach posłał długie podanie do wbiegającego lewą stroną Wilczyńskiego. Ten ograł jednego z rywali, „złamał” atak do środka, po czym uderzył. Problem w tym, że strzał zdołali zablokować obrońcy i dobrze zapowiadający się szturm został zneutralizowany. W przedłużonym czasie gry (45+1’) nasz zespół ładnie dla oka rozegrał futbolówkę. Żołnowski zgrał ją na 16-tym metrze do P.Pabiniaka, a Patryk oszukał obrońcę i uderzył z 20 metrów. Mogliśmy jednak tylko westchnąć, bo próba okazała się minimalnie niecelna.

Do przerwy kibice nie obejrzeli zbyt wielu klarownych okazji bramkowych. Ale był to efekt obranej strategii przez obie strony - dominowała solidna dyscyplina taktyczna w tyłach. Namysłowianie mogli zejść na przerwę z korzystnym dla siebie rezultatem, tyle, że identyczne odczucia mieli także piłkarze biało-niebieskich. Dlatego polubowny rezultat bez goli uznać trzeba za odzwierciedlający to, co działo się na murawie. Ale był to wynik, który absolutnie nie zadowalał (a raczej nie ratował) namysłowian.

Po przerwie to Start znów jako pierwszy pojawił się pod prudnickim polem karnym. W 49’ składną akcję NKS-u zakończył dośrodkowaniem na krótki słupek P.Pabiniak, gdzie ostrym wślizgiem powstrzymany został Drapiewski. W 52’ na indywidualny rajd zdecydował się Dziwisz. Ograł dwóch namysłowskich obrońców, wpadł w pole karne i z 9 metrów nieprzyjemnie uderzył. Stasiowski po raz kolejny pokazał jednak, że zna się na swoim fachu jak mało kto w naszym powiecie. Ciekawie zrobiło się po akcji z 66’. Wtedy to P.Pabiniak przyjął „kulę” na 25 metrze, obrócił się z nią, „zabrał” parę metrów i kąśliwie uderzył. Łubowski (który krótko po przerwie zmienił Roskosza) zdołał jednak odbić piłkę na korner, po którym wspomniany Ptak krótko rozegrał go z P.Pabiniakiem, a Patryk idealnie zacentrował na 6 metr na głowę Kamila Błach. Jeden z bliźniaków fatalnie się jednak zachował, bo zamiast dopełnić formalności… minął się z piłką. To powinien być bezdyskusyjny gol. Namysłowianie jednak nie rezygnowali. W 68’ po wstrzeleniu futbolówki w szesnastkę, P.Pabiniak powalczył z dwoma defensorami i golkiperem, a piłka w wyniku zamieszania odbiła się od jednego z nich i zmierzała do bramki. W ostatnim momencie przytomnie zareagował jednak Forma i wybił „kulę” do boku. Futbolówkę przejął jeszcze Ptak, dośrodkowując na 13-ty metr, gdzie P.Pabiniak nie zdołał jej opanować. W innym przypadku mielibyśmy wyborną sytuację bramkową. Kwadrans przed końcem (75’) po dośrodkowaniu z rzutu wolnego (45 metrów od bramki) do futbolówki zdołał dojść Wesołowski, ale w decydującym momencie z 5 metrów nieczysto główkował i smród pod namysłowską świątynią momentalnie się ulotnił. Za moment (76’) gospodarze znów nam zagrozili. Tym razem po wrzutce z lewej strony „kula” trafiła do Rudzkiego, lecz doświadczony gracz Pogoni główkował minimalnie nieprecyzyjnie. Odetchnęliśmy, by po kilku kolejnych minutach eksplodować radością. W 84’ Lavrinenko świetnie zgrał piłkę głową do P.Pabiniaka, ten z lewej flanki płasko dograł na prawo do Kostrzewy, a Miłosz z dosyć dużego kąta (z 10 metrów) umieścił ją w pustej bramce. Lekko uśpionych gospodarzy gol dosyć wyraźnie obudził, ale mimo prób odrobienia strat, w ostatnich minutach meczu Pogoń niespecjalnie zagroziła Startowi. Wprawdzie w 90+2’ miejscowi zdołali wstrzelić futbolówkę, która omal nie trafiła do bramki Stasiowskiego, jednak skończyło się tylko na strachu.

Sukces z Pogonią był pierwszym we wzajemnej historii IV-ligowej rywalizacji z tym rywalem na ich terenie. To niezwykle cenne i ważne zwycięstwo, dzięki któremu zachowaliśmy nadzieję na szczęśliwy finisz. W (nomen omen) pogoni za utrzymaniem zespół zdołał się wznieść na wyżyny determinacji i przebiegłości, w końcówce zadając ważny cios grającemu bez presji przeciwnikowi. Żeby jednak wygrana z Pogonią była wspominana przez dłuższy czas, czerwono-czarni muszą postawić kolejny krok. A tym będzie tylko zwycięstwo w środowej rywalizacji z LZS-em Kup. Na świętowanie i kontemplację prudnickiego sukcesu nie ma zwyczajnie czasu. Musi być za to pełna koncentracja i ofiarność w najbliższej bitwie. Bo bez dwóch zdań będzie to bitwa. Dla gości środowy mecz, to jedna z dwóch szans na uratowanie się przed degradacją. Dla namysłowian natomiast ostatnia okazja na przedłużenie nadziei na utrzymanie, do tego bez gwarancji końcowego sukcesu, jakim jest w naszym przypadku wykaraskanie się z „czerwonej strefy”. Postawieni pod ścianą, w sobotę namysłowianie dali radę. Dlatego mamy nadzieję, że dadzą też radę i w środę. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy