Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Nagłe zwroty akcji

Odsłony: 5054

W środę namysłowski Start wybrał się pod Ozimek. Konkretnie do Krasiejowa, gdzie w rywalizacji z tamtejszym KS-em wywalczył podział punktów. Bramkowy remis 2-2 niespecjalnie zadowolił gości, choć kibice z racji nagłych zwrotów akcji nie mogli narzekać na nudę. Padły w końcu aż 4 gole. Po ostatnim gwizdku arbitra mogliśmy odczuwać niedosyt, bo jeśli strzela się 2 bramki w gościach, to jest to kapitał uprawniający do myślenia o pełnej puli. Po raz kolejny jednak popełniliśmy na tyle brzemienne w skutkach błędy, że do Namysłowa wracaliśmy z jednym „oczkiem”. Oczkiem, które trzeba cenić, zważywszy na fakt, że uratowane zostało dopiero w końcowych fragmentach pojedynku.

Zaczęło się w 1’ od dobrej akcji Startu. Z lewej strony P.Pabiniak „założył siatkę” rywalowi, wpadł w szesnastkę, lecz został zablokowany przy próbie dośrodkowania. Niebawem (3’) dobre podanie Kamila Błach trafiło do Lavrinenki na lewą stronę. Olek na wysokości pola karnego wrzucił piłkę przed bramkę, gdzie P.Pabniakowi zabrakło dosłownie centymetrów, żeby do niej doskoczyć. Z kolei w 4’ powinniśmy prowadzić. Prostopadłe podanie trafiło do Lavrinenki, który znalazł się „sam na sam” z Machnikiem i uderzył idealnie pod poprzeczkę. Gol nie został jednak uznany, gdyż liniowy zasygnalizował spalonego, którego według naszych piłkarzy absolutnie nie było. Nasz zespół nie rezygnował z nękania gospodarzy i w 13’ wreszcie dopiął swego. Po bardzo dobrym rozegraniu piłki, Ptak znalazł podaniem P.Pabiniaka, który będąc z piłką na wysokości 40 metrów podciągnął z nią kolejnych kilkanaście i wyłożył na 10-ty metr do Lavrinenki, któremu wystarczyło dopełnić formalności. Olek rzeczywiście dołożył nogę i Start objął prowadzenie. W 22’ P.Pabiniak egzekwował rzut wolny. Z mocno bitą z 25 metrów piłką bardzo pewnie poradził sobie jednak bramkarz KS-u. Za chwilę (23’) groźnie zrobiło się pod czerwono-czarną świątynią. Dobrze, że przytomnością umysłu w tej akcji wykazał się Ł.Pabiniak, który zdołał przeciąć dobre wgranie futbolówki przed namysłowską bramkę. Tymczasem w 29’ NKS przeprowadził kolejny dobry atak. W finalnym momencie Lavrinenko wycofał „kulę” na 14-ty metr do P.Pabiniaka, który ograł obrońcę i uderzył bardzo mocno. Próba Patryka została zablokowana. Sytuację próbował jeszcze ratować poprawką Kamil Błach, jednak uderzył bardzo niecelnie. Za moment (31’) Start znów szarżował. Tym razem P.Pabiniak przedarł się prawą flanką, uderzył kąśliwie po ziemi, jednak futbolówka po rękawicach golkipera wyszła na rzut rożny. W 41’ po rzucie rożnym do strzału doszedł Bonk, ale uderzył bardzo źle. Za to krasiejowianie świetny atak przeprowadzili w 42’, gdy „oko w oko” ze Stasiowskim znalazł się Kubiciel. Nasz golkiper spisał się jednak wybornie i rywala zatrzymał. Za moment mieliśmy sporo szczęścia, bo po uderzeniu z dystansu piłka odbiła się od namysłowskiego słupka i wyszła w pole. W końcówce rywale zagrozili nam jeszcze w 44’, gdy po dograniu w szesnastkę celnego strzału nie zdołał oddać Słupik.

Po pierwszej połowie odczuwaliśmy niedosyt, mimo, że w końcówce rywale mocno nas przycisnęli. Wcześniej jednak powinniśmy zapewnić sobie prowadzenie wyższe niż tylko jednobramkowe. Zabrakło jednak skuteczności, a w jednym przypadku arbiter liniowy pośpieszył się z decyzją nie uznając trafienia Lavrinenki. Liczyliśmy, że po przerwie chłopcy zdołają utrzymać dobrą dyspozycję w polu i obronią się przed atakami krasiejowian. W praniu okazało się jednak, że Start musiał się mocno napracować, aby w końcówce uratować remis.

Pierwsi po przerwie zagrozili nam gracze „Dinozaurów”. W 51’ strzał z dystansu Bonka okazał się jednak zbyt słaby, aby zagrozić Stasiowskiemu. Z kolei w 55’ obejrzeliśmy dobre podanie na prawą stronę do Drapiewskiego, który jednak z pierwszej piłki uderzył wysoko nad bramką. W 58’ rzut wolny rozegrali Ptak z P.Pabiniakiem. Patryk mocno „pocisnął” z 18 metrów, jednak połapał się z jego intencjami Machnik i kąśliwą piłkę odbił poza linię końcową. Niestety, w 66’ rywale doprowadzili do remisu. Po serii fatalnych błędów namysłowskich defensorów piłka spadła pod nogi zupełnie niepilnowanego Kubiciela, który miał dużo czasu, aby z 10 metrów strzałem po ziemi pokonać Stasiowskiego. W 69’ znów zadrżały nam serca, po tym jak Pinkawa wygrał na boku pojedynek z Żołnowskim, złamał atak do środka i uderzył na bramkę. Mogliśmy odetchnąć, bo grający trener gospodarzy pomylił się o kilkadziesiąt centymetrów. A w 70’ nie ustrzegliśmy się kolejnego błędu i miejscowi objęli prowadzenie. Słupik znalazł podaniem w polu karnym Pinkawę. Ten przyjął futbolówkę przez nikogo nie atakowany i lekkim uderzeniem po ziemi pokonał Stasiowskiego. W 77’ nasza sytuacja mogła być jeszcze trudniejsza po tym, jak fatalny błąd popełnił Kamil Błach i w wyniku czego „sam na sam” ze Stasiowskim znalazł się Bejm. Rywal uderzył z pierwszej piłki, ale prosto w rękawice naszego golkipera. W 80’ po uderzeniu Bilińskiego i przypadkowym rykoszecie, futbolówka o mało nie wylądowała w siatce. Świetnym refleksem błysnął jednak Machnik, zagradzając ostatecznie „kuli” lot między słupki. Namysłowianie nie rezygnowali z ataków i niebawem (83’) P.Pabiniak przyjął piłkę na 30 metrze, po czym mocno strzelił. Pomylił się jednak minimalnie. Z kolei w 86’ Kamil Błach w doskonałej sytuacji uderzył z 7 metrów na bramkę, jednak futbolówka po nodze obrońcy poleciała na aut bramkowy. W 87’ P.Pabiniak ponownie wystąpił w głównej roli, gdy po uderzeniu z narożnika szesnastki „skóra” poleciała pół metra nad bramką. Wreszcie nadeszła 89’ i Start doprowadził do wyrównania. Krystian Błach zagrał długą piłkę do P.Pabiniaka, który przyjął ją na klatkę piersiową i uderzeniem z powietrza nie dał szans Machnikowi. W końcowych minutach obie ekipy postawiły wszystko na jedną kartę, ale poza niecelnym strzałem P.Pabiniaka z rzutu wolnego (35 metrów) niewiele już kibice obejrzeli emocjonujących momentów.

Po zmianie stron zmiana wyniku następowała niczym w kalejdoskopie. Najpierw witaliśmy się z gąska, by w ciągu 4 minut znaleźć się pod kreską. Na szczęście upór i determinacja naszego zespołu doprowadziły do tego, że zdołaliśmy wywalczyć w końcowych sekundach remis. Remis, który może dziś odbieramy z uczuciem niedosytu, ale biorąc pod uwagę siłę rywala i okoliczności odrabiania start – to remis, który powinniśmy szanować. Szkoda, że drużyna popełniła rażące błędy w tyłach, bo gdyby nie ten fakt, nasze samopoczucie po wyjeździe z Krasiejowa byłoby znacząco lepsze. Margines błędów właściwie już wyczerpaliśmy. Teraz każda strata punktów może nas bardzo słono kosztować. Mimo wszystko wierzymy, że w najbliższą sobotę ekstremalnie trudnemu przeciwnikowi (jakim będzie Skalnik Gracze) podopieczni Bartosza Medyka zdołają się skutecznie przeciwstawić. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy