Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Koniec serii

Odsłony: 4841

Przed wizytą w Ozimku fani namysłowskiego Startu doskonale wiedzieli, że pojedynek z miejscową Małąpanwią zakwalifikowany został do tych o najwyższym współczynniku trudności. Mimo to liczyliśmy, że nasz zespół zdoła przełamać wyjazdową niemoc, trwającą od maja ubiegłego roku. Poza tym za czerwono-czarnymi mocno stała historia wzajemnych gier: w XXI wieku do meczów Małapanew – Start doszło 8-krotnie i ani razu nasi przeciwnicy nie zdołali wygrać. W sobotę jedna z serii została jednak zakończona. To ekipa Dariusza Kaniuki miała powody do zadowolenia, gdyż wreszcie z NKS-em wygrała. Wygrana 3-1 nie przyszła jednak gospodarzom łatwo, choć wynik mógłby sugerować co innego. Nasz zespół długo realizował taktykę polegającą na chowaniu się za podwójną gardą i kąsaniu będących w posiadaniu piłki rywali. Ale jak już miejscowi namysłowskie zasieki przełamali, to wszystko poszło zgodnie z ich planem.

Mecz mogliśmy sobie „ustawić” już w 6’, bo właśnie wtedy Smolarczyk znalazł się w znakomitej sytuacji bramkowej. Nasz młody napastnik przedarł się prawą flanką, minął dwóch obrońców Małejpanwi i znalazł się w sytuacji „sam na sam” ze Stodołą. Niestety, w decydującym momencie górą był doświadczony golkiper z Ozimka. Wywalczyliśmy jedynie rzut rożny po którym najpierw Ciupa, a za chwilę Smolarczyk znów próbowali zaskoczyć Stodołę. Ten jednak ponownie pokazał, że dobrze zna się na swojej robocie. Z kolei w 18’ P.Pabiniak bezpośrednim strzałem z kornera próbował zaskoczyć bramkarza. I trzeba przyznać, że zabrakło mu do szczęścia naprawdę niewiele. Trzeba też wiedzieć, że nasze aktywa nie wynikały z narzuconych warunków gry. To rywale grali w piłkę, często operując nią w środku pola. Nasz zespół przed przerwą ograniczał się do rozbijania w zarodku ataków rywali i inicjowania szybkich wypadów kontrujących. W 28’ miejscowi w końcu przebili się przez nasze zasieki obronne. Po akcji prawą flanką Wróblewskiego płaskie dośrodkowanie spadło na 5-ty metr do Wiśniewskiego, którego w bardzo dobrym położeniu przy próbie strzału zastopowali namysłowscy defensorzy. W odpowiedzi (30’) P.Pabiniak dograł wysoką piłkę z rzutu wolnego (spod autu) na przedpole Małejpanwi, gdzie Stodoła z wielkimi kłopotami – ale jednak – zdołał wypiąstkować futbolówkę zmierzającą do bramki. Za chwilę (31’) po akcji Kamila Błacha lewą stroną boiska zagrana przez niego „kula” trafiła na 20-ty metr do aktywnego P.Pabiniaka. Patryk strzelił z pierwszej piłki, ale wysoko nad bramką. 35’, to kolejny atak Startu. Tym razem po wymianie futbolówki Sarnowski zagrał ze środka do wbiegającego na 5-ty metr Smolarczyka. Ten ostatni nie sięgnął jednak piłki, przy okazji faulując jednego z pomarańczowo-czarnych defensorów. Małapanew odpowiedziała bardzo niecelnym strzałem Wiśniewskiego z 25 metrów. Z kolei w 42’ Jaroszyński otrzymał idealne podanie na 7 metr, na szczęście w ostatnim momencie uprzedził go czujny Sarnowski.

Do przerwy piłkarze z Ozimka prowadzili grę, z rzadka pozwalając na operowanie piłką Startowi. Tyle, że posiadanie piłki przy nodze niewiele dało miejscowym, podczas gdy czerwono-czarni dwukrotnie poważnie zagrozili Stodole. Ten stanął jednak na wysokości zadania i stąd bezbramkowy rezultat do przerwy.

Fot.: Piłkarze Małejpanwi długo nie mogli przebić się przez szczelną defensywę Startu (na zdjęciu). Ale jak już to zrobili, to
później poszło im łatwiej. [zdjęcie: www.malapanewozimek.futbolowo.pl]

 

W pierwszym kwadransie po przerwie boiskowy klincz trwał. W piłkę grali miejscowi, a dobrze okopany na własnym przedpolu Start czekał na szansę do ukłucia rywala. W 60’ po dośrodkowaniu z lewego sektora P.Pabiniaka do sytuacji strzeleckiej doszedł Lavrinenko. Olek podszedł jednak zbyt mocno pod piłkę i w efekcie uderzył niecelnie. Za chwilę (61’) Lavrinenko podał po prawej stronie do P.Pabiniaka, a ten płasko dorzucił piłkę na 12-ty metr. Zamykającego akcję Kamila Błach uprzedził jednak golkiper, przecinając dobrze zagraną futbolówkę. Pod namysłowską bramką groźnie zrobiło się w 63’, gdy po kornerze gospodarzy najpierw jeden z rywali w dobrej sytuacji uderzył niecelnie, a za chwilę Wiśniewski pomylił się pod bramką po kolejnym podaniu z narożnika boiska. Niestety, w 65’ Małapanew dopięła swego. Dośrodkowania z wolnego na długi słupek Franka nie przeciął Stasiowski. Futbolówka odbiła się od namysłowskiego słupka, przy którym czyhał już Jaroszyński, z najbliższej odległości pakując do siatki. Mogliśmy odpowiedzieć 2 minuty później (67’) ale uderzenie z dystansu P.Pabiniaka golkiper HKS-u z dużym trudem, ale jednak odbił poza linię końcową. Co nie udało się gościom, w 71’ zrealizowała Małapanew. Po dośrodkowaniu w nasze przedpole jeden z miejscowych graczy dosłownie wskoczył na głowę Krystianowi Błach. Arbiter nie odgwizdał jednak przewinienia, więc po chwili rywale poprawili strzałem na bramkę. Problem w tym, że piłką z odległości pół metra trafiony w rękę został Wilczyński i ku zaskoczeniu namysłowian, arbiter wskazał na wapno. Protesty na nic się zdały i za chwilę Górniaszek pewnie podwyższył na 2-0. Wynik próbował z wolnego skorygować (a jakże) P.Pabiniak, ale jego uderzenie z narożnika szesnastki minimalnie minęło bramkę. Małapanew równie groźnie odpowiedziała w 78’, choć nie z rzutu wolnego. Piłka znalazła się pod nogami Wróblewskiego, 20 metrów od bramki, ale jego bomba także o centymetry minęła świątynię Stasiowskiego. Z narożnika pola karnego uderzył też mocno (81’) Franek. Stasiowski był jednak czujny i trudną piłkę wybił poza obrys bramki. W 88’ nasz golkiper zastopował atak lewą flanką, odbijając kąśliwy strzał do boku. Dopadł do niej jednak Habdas i przytomnym strzałem wpakował ją do opuszczonej świątyni Startu. W 90’ Smolarczyk dostał dobre podanie od Szczygła, lecz już w polu karnym zatrzymał go wślizgiem Lewandowski. Mimo to namysłowianie i tak postarali się o trafienie honorowe. Jego autorem w 90+2’ okazał się P.Pabiniak, pewnie trafiając z rzutu karnego, równie dyskusyjnego, co „wapno” dla Małejpanwi.

Przez godzinę namysłowski Start dotrzymywał kroku silnemu rywalowi. Nie chodzi jednak posiadanie piłki i atak pozycyjny, bo w tym elemencie wyraźnie dominowali przeciwnicy. Bardziej chodziło o konsekwencję i zmyślną taktykę, mocno ograniczającą rozwinięcie skrzydeł gospodarzom. Niestety, pomysłu i konsekwencji wystarczyło na godzinę, bo wtedy właśnie Małapanew złamała ekipę Bartosza Medyka. A gdy za chwilę rywale podwyższyli na 2-0, nasz zespół już odpuścił (odkrył się), co mogło zaowocować kolejnymi trafieniami dla Ozimka. Ci dopięli swego w 88’, na co zdołaliśmy bramkowo odpowiedzieć już w przedłużonym czasie gry. Obiektywnie trzeba przyznać, że końcowy sukces przypadł Małejpanwi zasłużenie. Ale wcale tak się nie musiało skończyć, gdyby czerwono-czarni dłużej zachowali koncentrację. Futbol to jednak gra błędów i to miejscowi zdołali je w sobotę wykorzystać. Rywalom gratulujemy sukcesu, natomiast my w dalszym ciągu trzymamy kciuki z powodzenie misji #ratujemy4lige. Wciąż jesteśmy w grze o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej Opolszczyzny, a najbliższa okazja do ponownego złapania kontaktu z rywalami bezpośrednio nas wyprzedzającymi nadarzy się za tydzień z głubczyckim wiceliderem. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy