Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Oby tak w lidze

Odsłony: 6997

Bardzo dobre nastroje zapanowały w obozie namysłowskiego Startu po środowym spotkaniu w Ostrowie Wielkopolskim. Przed sparingową rywalizacją z III-ligową Centrą, to gospodarze wydawali się wyraźnym faworytem. I nie tylko dlatego, że na co dzień rywalizują klasę wyżej od czerwono-czarnych. Przede wszystkim dlatego, że we wcześniejszych spotkaniach zanotowali komplet trzech zwycięstw po wyraźnie przekonującej grze. Tymczasem po ostatnim gwizdku rywalizacji z naszym NKS-em zdziwienie miejscowych było pewnie nie mniejsze, niż zadowolenie z wyniku (i gry!) podopiecznych Bartosza Medyka. Nasz zespół zaprezentował się z bardzo dobrej strony. I choć piłkę częściej próbowowali rozgrywać ostrowianie, to w statystyce bramkowej okaliśmy się lepsi. Ba, gdyby czerwono-czarni mieli lepiej ustawione celowniki, to mecz ten mógł się zakończyć zdecydowanie wyższym rezulatem. Nie narzekajmy jednak, bo nie w tym rzecz. Cieszyła rozsądna i przemyślana gra zespołu, z uważna grą w tyłach oraz szybką i dynamiczną w ofensywie.
Mecz dla namysłowian zaczął się fatalnie, bowiem już w 3’ rywale objęli prowadzenie. Po stracie futblówki w środku pola przez Start, gospodarze dobrze ją rozegrali na naszym przedpolu. Nasi defensorzy zostawili zbyt dużo miejsca M.Kucharskiemu, który uderzył z 15 metrów. Niezbyt mocno, niemniej “kula” po rękach niefortunnie interweniującego Stasiowskiego wpadła do siatki i zrobiło się 0-1. Nasz zespół nie opuścił jednak głów, tylko od razu próbował się odgryźć. I niewiele brakło, a byłby remis. W 6’ tym razem dobrze piłką w środkowej strefie pograli namysłowianie, skąd zawodnik testowany zagrał do Drapiewskiego, a ten do P.Pabiniaka, którego mocny strzał ostemplował prawy słupek bramki Centry. Za chwilę (8’) Patryk mocno uderzył z 22 metrów, a stojący w bramce Włoch Maggini musiał się mocno natrudzić, aby odbić piłkę poza linię końcową. Po krótkim rozegraniu kornera (9’) P.Pabiniak oszukał jednego z defensorów, po czym zdecydował się na mocny strzał z narożnika szesnastki. Ale tym razem golkiper Centry nie miał problemów z interwencją. W 11’ oglądaliśmy kolejną krzepiącą akcję NKS-u. P.Pabiniak zagrał na skrzydło do Smolarczyka, ale próba ”Smolara” wylądowała tylko na bocznej siatce ostrowskiej świątyni. Rozochoceni namysłowanie nie zamierzali zwalniać i w 14’ ponownie zaatakowali, tym razem lewą stroną. Kostrzewa wycofał “skórę” do Kamila Błach, a ten dograł do środka zawodnikowi testowanemu, który momentalnie oddał ją Bilińskiemu. Kamil uderzył z niezłej pozycji (20 metrów), lecz dobre 2 metry od bramki. Miejscowi zaczęli się odgruzowywać dopiero po kilkunastu minutach. W 20’ po szybkiej akcji Centry do piłki na 12 metrze doszedł jeden z przeciwników, uderzył po ziemi, ale Stasiowski był czujny i wybijając piłkę nogami przed siebie zażegnał niebezpieczeństwo. Z kolei 23’ tylko głęboko westchnęliśmy, bowiem kolejny zawodnik Startu doznał w ostatnich tygodniach kontuzji. Tym razem padło na Bilińskiego, który z groźnie wyglądającym urazem (skręcenie kostki?, rozerwanie torebki stawowej?) zmuszony był opuścić murawę. Fakt ten nie zraził jednak czerwono-czarnych, bowiem minutę później (24’) po raz kolejny przeprowadzili składny atak. Po akcji prawą flanką i wyłożeniu futbolówki na 20 metr Drapiewski zdecydował się strzelać, a “kulę” po jego próbie ewidentnie zatrzymał ręką jeden z miejscowych graczy. Gwizdek arbitra milczał, tymczasem powinna być jedenastka dla Startu. Centra, oszołomiona zdecydowanymi poczynaniami gości, nie zapobiegła też zagrożeniu z 25’. Wtedy to dobry strzał Szczygła włoski “portiere” z trudem, ale jednak zdołał odbić. A Start nie ustawał i w 32’ znów było za sprawą naszych chłopców ciekawie. Po ataku lewą stroną Kostrzewa wycofał piłkę na 30 metr do Kamila Błach. Bliźniak huknął z całej siły, lecz zbyt wysoko (“kula” poleciała 2 metry nad poprzeczką). W 39’ nic się nie zmieniło – znów pod bramką znaleźli się podopieczni B.Medyka. Po zgraniu piłki głową przez Smolarczyka, doszedł do niej zawodnik testowany, jednak jego strzał pewnie wyłapał golkiper. Nasz młody atakujący (mowa o “Smolarze”) w 40’ otrzymał piłkę w szesnastce, gdzie ograł obrońcę, który próbując ratować jeszcze sytuację, ewidentnie Kamila faulował. I tym razem namysłowska ławka rezerwowych nie miała żadnych wątpliwości, co do zasadności podyktowania “wapna”, tyle, że arbiter znów był innego zdania. “Smolar” jednak nie zrezygnował i już w 42’ zagrał do zawodnika testowanego, który “nawinął” jednego z ostrowian i w dobrej okazji uderzył lewą nogą. W porę zorientował się inny piłkarz Centry i w ostatniej chwili “testera” zablokował. Ostatnim akcentem pierwszej połowy był – a jakże – atak namysłowian. W 43’ po rzucie rożnym do futbolówki doszedł Kamil Błach, lecz jego główka nieznacznie minęła słupek bramki gospodarzy.
Mimo, że do przerwy prowadziła Centra, postawą naszej drużyny byliśmy naprawdę pozytywnie zaskoczeni i podbudowani. Wynik był wprawdzie niekorzystny, ale z podziwem patrzyliśmy na kolejne zdecydowane ataki czerwono-czarnych, które siały sporo niepokoju w szeregach gospodarzy. Brakowało tylko przysłowiowej kropki nad “i”, więc ze sporymi nadziejami oczekiwaliśmy na część drugą. Jak się później okazało, całkiem zasadnie.
Już pierwsza akcja Startu po przewie przyniosła wyrównanie. W 46’ piłkę na lewej stronie otrzymał Kostrzewa, decydując się na uderzenie z narożnika szesnastki. Bramkarz zdołał sparować piłkę do boku, ale do odbitej futbolówki dopadł zawodnik testowany i z najbliższej odległości wśliżgiem umieścił ją w bramce. Mieliśmy więc to, na co czekaliśmy całą pierwszą połowę – gola dla NKS-u. Za chwilę (48’) nasz “tester” urwał się rywalom prawą flanką, dograł idealną piłkę na 11-ty metr do Smolarczyka, który strzałem z pierwszej piłki przeniósł ją nad poprzeczką. W kolejnych minutach miejscowi uporządkowali swoje szeregi, niespecjanie dopuszczając już Start pod własną bramkę. Sami natomiast starali się rozgrywać piłkę w środku pola. Owszem, częściej się przy niej utrzymywali, jednak nie miało to większego przełożenia (czytaj: zagrożenia) na przebieg zawodów. Dopiero w 66’ znów coś się zadziało pod jedną z bramek. Konkretnie pod ostrowską. Po dalekim zagraniu z namysłowskiej strefy obronnej w pole karne miejscowych, jeden z defensorów Centry wybił “kulę” na 23 metr. Tam dopadł do niej zawodnik testowany, momentalnie decydując się na uderzenie z powietrza. Piłka jednak o pół metra minęła bramkę rywali. Z kolei w 75’ aktywny tego dnia piłkarz, któremu na obecną chwilę gwarantujemy anonimowość, prostopadłym zagraniem obsłużył Smolarczyka. Kamil znalazł się w sytuacji “sam na sam”, decydując się na strzał z 16 metrów. Niestety, jego próba okazała się fatalna, bo “skóra” ostatecznie minęła prawy słupek o dobre 1,5 metra. Powody do radości mieliśmy natomiast w 77’. Najpierw po długim zagraniu Sarnowskiego, w pole karne z prawej strony wpadł Kamil Błach. A że był wyraźnie zahaczany przez obrońcę, to i arbiter nie miał wyjścia i w końcu zdecydował się wskazać na rzut karny (na boisku przebywało dwóch sędziów, a “wapno” podyktował ten, który do przerwy przebywał na naszej połowie). Do piłki podszedł P.Pabiniak i pewnym uderzeniem w prawy róg pokonał bramkarza Centry. 2-1 dla Startu i już bardzo duże powody do satysfakcji. Mecz się jednak jeszcze nie skończył, więc nasza drużyna musiała być czujna. Za chwilę (78’) znów zrobiło się groźnie pod bramką miejscowych, ale golkiper Centry w porę zareagował i uprzedził pędzącego do futbolówki W.Czecha. Start jednak nie rezygnował w atakach i w 79’ znów stworzył ciekawą akcję, po której w dobrym położeniu strzeleckim znalazł się Drapiewski. Kuba strzelił z 20 metrów, ale zbyt lekko i prtosto w rękawice Magginiego. Dopiero po tej akcji nasz zespół nieco zwolnił tempo, które jednak nie wpłynęło na zasadniczą zmianę scenariusza. Gospodarze jedyne ciekawe zagrożenie stworzyli w tym okresie w 82’, gdy po jednej z nielicznych prób, strzał rywali zza pola karnego minął bramkę Zająca o pół metra.
Po przerwie Start nadal stwarzał sobie klarowne sytaucje i dwie z kilku już wykorzytsał. W efekcie z nawiązką odrobiliśmy starty i w drogę powrotną do Namysłowa zespół udał się w bardzo pozytywnych nastrojach. Sukces z III-ligowcem cieszy i cieszyć musi. Ale sukces odniesiony w sposób zasłużony raduje w dwójnasób. Co tu dużo pisać, czerwono-czarni zagrali szybko, dynamicznie, a do tego sporo strzelali z dystansu. Zaprezntowaliśmy się z naprawdę dobrej strony, o czym nie omieszkał nam też wspomnieć trener Centry, Pan Marek Wojtasiak (nomen omen z Namysłowem powiązany rodzinnie). Niezmiernie cieszył nas fakt, że mimo skali trudności meczu, Start zaprezentował się jako zespół ofensywny. Rywale i owszem, kilkukrotnie nas w polu przycisnęli, tyle, że bez wymiernych efektów. Ich aktywa, to głównie gra piłką w środku pola, ale już bez zaskakujących akcji czy podań stwarzających bezpośrednie zagrożenie. Inna sprawa, że czujna namysłowska defensywa rozegrała poprawne zawody, nie dając się rywalom zaskakiwać.
Satysfkacja ze środowej wygranej jest, ale w hurraoptymizm nie popadamy. Bo pracy przed drużyną jeszcze sporo, a z formą trzeba trafić na początek marca, gdy zacznie się batalia o punkty. Na pewno środowe spotkanie powinno dodać chłopakom sporej pewności siebie, której nierzadko brakowało w meczach jesiennych. Jeśli bowiem w zasłużony sposób ogrywa się III-ligowca, to chyba opolscy IV-ligowcy nie powinni być wiosną straszni? Pytanie to dziś bez odpowiedzi, niemniej mamy nadzieję, że tak się faktycznie stanie. Na razie zespół dostanie 1,5 tygodnia odpoczynku, po czym zagra dwa ostatnie sparingi. W nich za rywali mieć będziemy kolejnych wymagających przeciwników, ostrzeszowską Victorię (IV liga wielkopolska) oraz III-ligową Foto-Higienę Gać z Dolnego Śląska. [MK, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy