Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Pogonieni przez Pogoń

Odsłony: 4272

Sparingową premierę w Kępnie czerwono-czarni zakończyli „pod kreską”. W spotkaniu z występującą w kaliskiej „okręgówce” Pogonią Trębaczów nasi pupile przegrali 1-3,

choć na dystansie 90 minut wcale od niżej notowanego przeciwnika nie odstawali. Oczywiście nie ma wśród namysłowskich kibiców zadowolonego z porażki z niżej notowanym rywalem, choć akurat nie przykładalibyśmy zbyt dużej wagi do przegranej. Przede wszystkim Start zagrał w mocno eksperymentalnym zestawieniu (wobec absencji kilku czołowych graczy, trener Medyk zmuszony był sięgnąć szeroką ławą po młodzież) i już choćby ten fakt w jakimś stopniu usprawiedliwia brak oczekiwanej jakości na murawie. Braku jakości, którego po dwóch miesiącach rozłąki z murawą nie sposób uniknąć. Z drugiej strony lepiej rozumiejący się rywale także zagrali w składzie dalekim od optymalnego, bo przede wszystkim zabrakło w Pogoni Ostrego i Latuska, dwóch najlepszych snajperów tej drużyny w poprzednim półroczu. Testowa porażka na początek roku nie skutkuje żadnymi konsekwencjami. Ale z pewnością posłuży jako dobry materiał analityczny dla naszego coacha po kątem wyeliminowania popełnianych w trakcie gry błędów. Nic nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, o czym mogliśmy się przekonać choćby jesienią. Tu potrzebna jest konsekwencja, dyscyplina, rozwaga i powtarzalność. I te elementy będą pewnie porównywane po kolejnych grach (a ściślej czekającym nas weekendowym dwumeczu z Pogonią Oleśnica i LZS-em Starościn) w szatni. Co z tego wyjdzie? Dziś za wcześnie na postawienie konkretnej tezy. Niemniej bezustannie liczymy, że wiosna będzie dla namysłowskich kibiców radosna.

Już w 2’ doszło do sporego nieporozumienia w defensywnych szeregach Startu, jednak strzelający z lewej strony Sibiński posłał futbolówkę obok bramki strzeżonej przez Stasiowskiego. Czerwono-czarni odpowiedzieli w 7’ i to od razu w najlepszy z możliwych sposobów. P.Pabiniak kopnął piłkę zza pola karnego (z powietrza), a ta wylądowała w okienku świątyni zespołu z Trębaczowa. Rywale zrewanżowali się równie szybko, bo już w 9’. Wówczas po groźnym ataku lewą flanką i dośrodkowaniu, piłka trafiła do zamykającego prawą stronę Krawczyka, który uderzył obok słupka. 11’, to z kolei akcja czerwono-czarnych, sfinalizowana niecelną próbą w wykonaniu Szczygła. Przez kilka kolejnych minut obie jedenastki miały kłopot z aktywniejszą grą pod bramką przeciwnika, a lekką stagnację przerwał w 19’ Smolarczyk, który znalazł się z „kulą” na 14 metrze, skąd mocno uderzył. Lenda był jednak bardzo czujny i zdołał ją odbić na korner. Z niego dośrodkowanie spadło na głowę powracającego do Startu Ciupy, który w niezłej sytuacji uderzył obok bramki. W 24’ mieliśmy remis. Posłana z głębi pola piłka przeleciała nad głową Ciupy, z czego skwapliwie skorzystał Krawczyk, wychodząc „sam na sam” ze Stasiowskim i pewnie go lobując. Pod koniec pierwszej części gry (ściślej w 37’) namysłowianie ponownie mogli wyjść na prowadzenie. Po podaniu Dempniaka „oko w oko” z Lendą znalazł się Smolarczyk, zamiast jednak uderzać swoją prawą nogą, zdecydował się na próbę nogą lewą i… fatalnie spudłował. W ostatniej minucie przed przerwą (45’) Wilczyński omal nie zdobył gola samobójczego, na szczęście w ostatniej chwili skorygował swój błąd i wybił piłkę z linii bramkowej. Na całe zdarzenie dosyć zdecydowanie zareagowali rywale z Trębaczowa, sygnalizując przekroczenie linii bramkowej przez piłkę całym obwodem. Arbiter (bez asysty liniowych) nakazał jednak grać dalej, co spotkało się z dezaprobatą rywali, bo Ci byli przekonani, że to werdykt niesłuszny. Szczerze mówiąc, z perspektywy linii autowej trudno o jednoznaczną ocenę czy gol dla Pogoni padł czy też nie, ale wykluczyć „bramki niewidki” definitywnie nie można.

Fot.: Mimo starań Kuby Adriana i jego (w większości) kolegów-równieśników, w sobotę czerwono-czarni nie dali rady niżej notowanej Pogoni Trębaczów, ulegając jej 1-3. [zdjęcie: www.radiosud.pl]

Zaraz po przerwie (48’) uderzenie Kowalik z 16 metrów trafiło prosto w rękawice Zająca (zmienił Stasiowskiego). Czerwono-czarni nie zamierzali być dłużni przeciwnikom i w 53’ za sprawą P.Pabiniaka chcieli przetestować Lendę. Tyle, że uderzenie Patryka z większej odległości okazało się bardzo niecelne. Niestety, niedługo potem (55’) B.Kurzawa dał się zbyt łatwo ograć Krawczykowi, który ponownie znalazł sposób na pokonanie Zająca. Wynik brzmiał więc 2-1 dla „Pogoniarzy”. Kolejnych 20 minut, to sporo walki w środku pola. Na szczęście walki toczonej w atmosferze „fair play”, więc możemy taką postawę obu jedenastek tylko pochwalić. Z „bitewnej statyki” dopiero w 75’ wyrwał nas aktywny P.Pabiniak. Tym razem namysłowski snajper po dobrym zagraniu przyjął piłkę klatką piersiową na 5-tym metrze, lecz uderzając z ostrego kąta uczynił to bardzo nieprecyzyjnie. Za moment (77’) dążący do wyrównania czerwono-czarni mogli rzeczywiście pokusić się o gola. Wrzutka z kornera spadła w miejsce gdzie stał Smolarczyk, a nasz młody atakujący bez zastanowienia uderzył głową. Z naprawdę groźnym strzałem „Smolara” z trudem, ale poradził sobie Lenda, za co zebrał zasłużone słowa otuchy od kolegów z zespołu. W 82’ nasza sytuacja zrobiła się już mocno nieciekawa, gdyż trębaczowianie zdobyli trzecią bramkę. W środku pola „skórę” otrzymał Sibiński, po czym pociągnął z nią kilkanaście metrów i zdecydował się na strzał. uderzona z odległości 18 metrów piłka odbiła się jeszcze od namysłowskiego słupka i wpadła do siatki. A w 88’ ponownie zaśmierdziało trafieniem dla rywali, po tym jak Zając wypiąstkował „kulę” na 15-ty metr, a uderzający natychmiast Ignasiak trafił w poprzeczkę. Ostatecznie zagrożenie udało się zneutralizować. Z kolei w ostatniej akcji meczu (90’) strzał P.Pabiniaka z 20 metrów poszybował metr obok świątyni Lendy. Na tym emocje się zakończyły.

Rok 2016 zaczęliśmy od porażki, co nigdy nie jest miłe ani dla piłkarzy, ani tym bardziej kibiców. Na szczęście to tylko nie niosąca za sobą żadnych skutków wpadka w grze kontrolnej, więc nie wyciągalibyśmy z niej zbyt daleko idących wniosków. Ot, irytująca wynikiem końcowym rywalizacja z klubem niższej klasy rozgrywkowej. Warto pamiętać, że nasz zespół wystąpił w zestawieniu, którego w grze o punkty na 99% nie zobaczymy. Wobec absencji kilku istotnych ogniw zespołu, namysłowski coach niejako w wymuszony sposób dokonał przeglądu szerokiego zaplecza IV-ligowca. Zaplecza, które dziś wciąż musi się jeszcze uczyć, aby realnie powalczyć o regularną grę w meczach o punkty. Ale również zaplecza, w którym w najbliższych sezonach pokładamy niemałe nadzieje. Pocieszeniem dla kibiców powinien być fakt, że nasza drużyna wcale nie odstawała od przeciwnika, jak wskazywałby na to suchy wynik. Owszem, były momenty przewagi w polu Pogoni (trębaczowianie nieco lepiej prezentowali się podczas gry w środku pola), ale też to Start okresowo prowadził grę. Spotkanie miało charakter wyrównany, co potwierdzili trenerzy obu ekip.

{youtube}L66x7ulbEHA{/youtube}

Jak stwierdził szkoleniowiec Startu: - To było dobre przetarcie po intensywnym okresie treningowym z naprawdę wymagającym przeciwnikiem, prezentującym solidny poziom (nasz coach – co już wiemy – dał szansę gry zmiennikom, którzy jesienią grali mało lub wcale). - Można jedynie żałować – kontynuował B.Medyk – że piłkarze popełniali błędy indywidualne, po których traciliśmy gole. Widać też było, że graliśmy na „zmęczeniu”, podczas gdy w poczynaniach rywali zauważalna była świeżość. Co ważne, obyło się bez kontuzji. Wynik przez niemal całe spotkanie był sprawą otwartą, choć ostatecznie wygrała Pogoń, minimalnie lepiej prezentując się w środku pola. Rywal okazał się skuteczniejszy, a w naszym zespole skuteczność była w sobotę „piętą achillesową”. To jedyny wyraźny minus tego meczu. Paradoksalnie, gdy osiągnęliśmy przewagę optyczną, to wtedy straciliśmy dwie bramki – zakończył trener.

W sobotę NKS-owi się nie udało. Żartobliwie rzecz ujmując, zostaliśmy pogonieni przez Pogoń. Ale spokojnie, okazja do rehabilitacji nadarzy się już w następny weekend i to podczas dwóch gier dzień po dniu. Dziś przełykamy małą niestrawną pigułkę sparingową i… trenujemy dalej. [MK, KK]

P.S. Zdjęcie z meczu oraz skrót video wykorzystaliśmy z portalu kępińskiej rozgłośni „Radio SUD.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy