Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Utrzymanie wciąż w zasięgu

Odsłony: 9312

Namysłowska rywalizacja przy Pułaskiego, kończąca IV-ligową jesień na Opolszczyźnie, była niezwykle istotną dla obu biorących w niej udział drużyn. Miejscowy Start mając

nóż na gardle, nie mógł sobie pozwolić na kolejną pomyłkę, bo tych jesienią zanotował zdecydowanie za dużo. Z kolei także uwikłani w walkę o utrzymanie gracze Olimpii doskonale wiedzieli, że sukces dałby im mały punktowy zapas nad strefą spadkową i nieco spokojniejszą przerwę w rozgrywkach. Rywalizacja toczyła się więc o względny zimowy spokój gości i (przede wszystkim) przedłużenie nadziei na utrzymanie w szatni gospodarzy. Zwycięsko z niełatwej rywalizacji wyszli czerwono-czarni, co oczywiście ucieszyło niewielką grupę kibiców na trybunach. Nie był to mecz w naszym wykonaniu idealny, na pewno jednak można go potraktować w kategoriach solidnego. Ale jeśli solidność miałaby wystarczyć do czerwcowego utrzymania w IV lidze, to nie mielibyśmy nic przeciw, aby wiosną namysłowski Start prezentował futbol bez błysku, za to przynoszący regularną zdobycz punktową.

Lepiej w zawody weszli goście, którzy za sprawą A. Tomaszewskiego w 4’ i 6’ oddali dwa groźne uderzenia. W obu jednak przypadkach Stasiowski sparował piłki na rzut rożny, z których jednak niewiele wynikło. Niedługo potem Zieliński w dosyć bezpardonowy sposób potraktował wjeżdżającego w szesnastkę Hracę, jednak arbiter nie dopatrzył się przewinienia i nakazał grać dalej. Z kolei w 17’ za sprawą Kramczyńskiego namysłowski golkiper zmuszony był do kolejnej interwencji. I tym razem popularny „Stachu” niebezpieczeństwo (efektowną interwencją) zneutralizował. W międzyczasie grający wysoką strefą namysłowianie kilkukrotnie przedostali się prostymi środkami na przedpole „Olimpijczyków”, lecz w decydujących momentach zabrakło im dokładnego ostatniego podania, ale i skutecznego wykończenia akcji. Precyzyjnej Start zdołał odpowiedzieć rywalom w 20’, kiedy to Smolarczyk zdecydował się przetestować Dudzika. Bramkarz z Lewina Brzeskiego poradził sobie jednak z nieprzyjemnym strzałem. Od 30’ zarysowała się przewaga w posiadaniu piłki przez gości, tyle, że nie przełożyło się to w żaden sposób na zwiększenie aktywności między słupkami golkipera NKS-u. Ze strony gospodarzy dwukrotnie na mocne strzały z dystansu zdecydował się jeszcze P.Pabiniak, ale w obu przypadkach futbolówka minęła lewińską świątynię. I na tym emocje przed przerwą się zakończyły.

Drugie 45 minut Start zaczął z wyraźnym impetem, czego pokłosiem było soczyste uderzenie P.Pabiniaka. Niestety, i w tym przypadku „skóra” przeleciała obok słupka bramki Olimpii. Goście momentalnie się zrewanżowali. W 48’ wysokie dośrodkowanie Buśki okazało się centrostrzałem, gdyż piłka nieco zaskakująco spadła na namysłowską poprzeczkę i po chwili niepewności zagrożenie minęło. Z kolei w 51’ zatrudnienie znalazł Dudzik, który po szybkiej kontrze czerwono-czarnych i finalizacji jej przez Adriana, zmuszony był do interwencji. Aktywniejsi namysłowianie za chwilę zaatakowali po raz kolejny. Tym razem (53’) Smolarczyk minął w polu karnym golkipera Olimpii, po czym przy asyście obrońców próbował zagrywać do P.Pabiniaka. Niestety, nieskutecznie. W ogóle Kamil tego dnia nie zaliczy do najlepszych na murawie. Brakowało mu bowiem w decydujących momentach właściwych wyborów (przy okazjach strzałowych decydował się zagrywać do kolegów, a przy możliwości podania do lepiej ustawionych partnerów, wybierał uderzenia na bramkę). Niebawem bardzo dobrym strzałem popisał się z 20 metrów Ptak, ale Dudzik znów stanął na wysokości zadania. Z kolei w 60’ „Smolar” po raz kolejny w trudnej sytuacji minął dwóch rywali, ale jego podanie do Patryka zostało zablokowane. A okazja na gola naprawdę dobra. Wspomniany P.Pabiniak podszedł z kolei do rzutu wolnego, który arbiter podyktował przeciw Olimpii w 62’. Patryk oddał dobre uderzenie, lecz jeszcze lepiej zachował się między słupkami Dudzik i trudną piłkę odbił poza linię końcową. Akcję decydującą o końcowym rezultacie kibice zobaczyli w 63’. Wtedy to rajd prawą stroną przeprowadził Kostrzewa, po czym zdecydował się dośrodkować w kierunku nabiegającego na piłkę P.Pabiniaka. „Kula” nie dotarła jednak do adresata, gdyż podanie zostało zablokowane. Na szczęście piłka wróciła pod nogi Miłosza, który tym razem mocno wstrzelił ją przed bramkę, gdzie próbujący interweniować na długim słupku Moczko niefortunnie skierował ją do własnej bramki. Gol dla Startu spowodował, że mecz wyraźnie stracił na tempie. Trudno się jednak było postawie namysłowian dziwić, że po objęciu prowadzenia (czytaj: mając dobry wynik w garści) większą uwagę zaczęli poświęcać grze defensywnej. Mimo to w 75’ była szansa na powiększenie dorobku brakowego przez Start. Smolarczyk oddał bardzo ładny strzał, jednak czujny Dudzik zdołał ostatecznie odbić piłkę poza obrys strzeżonej przez siebie bramki. Kamil był tego dnia naprawdę aktywny, lecz mimo kilku szans nie zdołał przystawić bramkowego stempla na wyniku. Gdyby mu się to udało, to z dużym prawdopodobieństwem zasłużyłby na miano MVP zawodów. W 85’ namysłowianie powinni zapewnić sobie dwubramkowe prowadzenie i spokojną końcówkę spotkania. Tyle, że po dobrym strzale z niewielkiej odległości Sarnowskiego, Moczko tym razem zrehabilitował się za „samobójczą” wpadkę, wybijając głową „kulę” z linii bramkowej. W 88’ dopisało nam natomiast trochę szczęścia, po tym jak A.Tomaszewski posłał bombę z 25 metrów, a futbolówka o centymetry minęła bramkę Stasiowskiego. Arbiter doliczył jeszcze 4 minuty do czasu regulaminowego, lecz mimo nerwowej końcówki, namysłowianie wynik 1-0 dowieźli do ostatniego gwizdka.

Sukces w meczu kończącym jesień niewątpliwie cieszy. Tym bardziej, że był to trzeci z rzędu mecz Startu bez porażki, co w tym sezonie jeszcze się naszym chłopcom nie przydarzyło. Można jedynie żałować, że runda właśnie się zakończyła, choć z drugiej strony zespół potrzebuje odpoczynku i solidnej pracy u podstaw. Na taką liczymy po Nowym Roku, tymczasem zadowoleni jesteśmy z faktu, że do Olimpii tracimy dziś „jedynie” 6 punktów. Bo przy niekorzystnym wyniku w sobotę, równie dobrze dystans mógł być dwukrotnie większy. Piłkarskie szachy rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. I choć nie było w nich zbyt wiele momentów finezyjnych, to jednak wspomniana na wstępie solidność pozwoliła nam na sukces. Dodajmy, że był to sukces zasłużony, mimo, iż mówimy o dosyć wyrównanej rywalizacji. O końcowym rozstrzygnięciu zadecydowały niuanse, ale też nieco aktywniejsza gra (po przerwie) czerwono-czarnych w ofensywie. Nie stworzyliśmy wprawdzie zbyt wielu czystych okazji bramkowych, a w decydującym momencie dopisało nam szczęście. Nikt jednak nie będzie o tym za kilka tygodni pamiętał. Bo wtedy liczyć się będzie, to co w tej chwili możemy zobaczyć w tabeli. A to jedynie 6 „oczek” dzielących nas od strefy bezpiecznej. I choć wiosenna walka o utrzymanie zapowiada się na niezwykle trudną, to namysłowskim kibicom piłkarze Startu przywrócili trzema ostatnimi meczami nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Czerwono-czarni wrócili do gry i tylko od nich zależy (mamy na myśli zimowy okres przygotowań) czy w czerwcu zapewnią sobie utrzymanie, a fanom z tego tytułu radość. Na razie czas na długą przerwę i gruntowną analizę przyczyn słabego (mimo wszystko) występu w rundzie jesiennej. [PD, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy