Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Rollercoaster

Odsłony: 8285

Dla piłkarzy Startu pojedynek z Po-Ra-Wiem miał być ostatnią szansą w sezonie na zachowanie twarzy przed namysłowskimi kibicami. Podobnie jak większyczanie, nasz zespół

grał już tylko (a może aż?) o honor i przed meczem deklaracje z czerwono-czarnej szatni były jednoznaczne – przerwanie fatalnej serii porażek. Boiskowa proza życia okazała się jednak dużo bardziej brutalna, niż wcześniejsze zapowiedzi. Na obiekcie kozielskiej Odry podopieczni Damiana Zalwerta przegrali z Po-Ra-Wiem 1-3, do pięciu przedłużając serię porażek w meczach o IV-ligowe punkty. Tym sposobem niemal zamazali wcześniejszy pozytywny obraz, gdy między marcem i majem zanotowali serię 7 meczów bez przegranej. Postawa drużyny wiosną przypominała jazdę rollercoasterem, gdy kolejka z wagonikami najpierw ostro szalała w górnych partiach toru, by na finiszu pikować w dół. Na szczęście ostry zjazd nie spowodował katastrofy (czytaj: spadku) i wszystkie wagoniki bezpiecznie dotarły do punktu końcowego (koniec rozgrywek). Ale niesmak pozostał, bo o ile w połowie trasy wszyscy uczestnicy szaleńczej jazdy byli w znakomitych nastrojach, to wychodząc w wagoników, trzymali się ledwie na nogach. A obserwujących wagoniki z boku (kibiców) na ostatniej prostej dopadły mdłości…

Ostatnie 90 minut sezonu zaczęło się od ataków nominalnych gospodarzy. Już w 2’ zagranie spod linii autowej trafiło do znajdującego się na linii szesnastki Siodlaczka, którego w ostatniej chwili zablokował Biliński. W krótkim odstępie czasu gospodarze wykonali dwa rzuty rożne, lecz niewiele z nich wynikło. Namysłowianie zrewanżowali się dwoma atakami prawą flanką, lecz w obu przypadkach wysoki Mętel eliminował potencjalne zagrożenie. W 8’ Tistek stracił piłkę na rzecz Makowskiego, ten dośrodkował z prawej strony, a piłka po kolejnym odegraniu trafiła do Chojnowskiego, który z 16-tu metrów uderzył po ziemi tuż obok lewego słupka. To był bardzo groźny i na nasze szczęście, minimalnie niecelny strzał. W odpowiedzi (9’) Biliński odszukał podaniem na prawej stronie ruszającego do ataku Samborskiego. Rafał wpadł w szesnastkę, jednak przy próbie strzału został zablokowany przez Mętela. W 10’ miejscowi mieli ogromną szansę na objęcie prowadzenia. Po akcji prawą flanką, piłkę spod autu idealnie za naszego środkowego obrońcę rzucił Chojnowski. Ta trafiła do S.Stachury, który będąc w sytuacji sam na sam z Zającem przegrał z nim pojedynek. Z kolei dobitka S.Stachury z ostrego kąta trafiła w boczną siatkę. Poważne ostrzeżenie zostało przez namysłowian zlekceważone i 2 minuty później (12’) gospodarze prowadzili 1-0. Tym razem dalekie podanie z głębi pola posłał Kierdal. Futbolówkę przejął Chojnowski, decydując się na natychmiastowy strzał z 20 metrów, po którym ta – odbiwszy się od prawego spojenia słupka z poprzeczką – ugrzęzła w namysłowskiej bramce. Efektowne trafienie dodało tylko i tak sporego wcześniej animuszu większyczanom, którzy w 14’ ponownie mieli szansę na gola. Tym razem S.Stachura prostopadle zagrywał do Makowskiego, który w asyście Tistka oddał bardzo mocny strzał z linii 16-tu metrów. Bardzo groźne uderzenie kapitalnie odbił jednak Zając, parując piłkę na rzut rożny. Z kolei w 16’ rywale po faulu na S.Stachurze otrzymali rzut wolny, z którego Kierdal (lewa strona pola karnego, około 24 metrów) trafił w słupek! Goście grali bardzo niemrawo, z kolei po gospodarzach widać było, że mają wielką ochotę na zgarnięcie kompletu punktów. Ospałość namysłowian widać było w 20’, gdy Tistek w irytujący sposób stracił piłkę (koledzy zagrywając mu ją, krzyczeli, że futbolówka leci w jego stronę, ale nasz lewy defensor nawet na nią nie patrzył) na rzecz Kierdala. Ten popędził z nią prawą flanką, ale w momencie dośrodkowania w szesnastkę Daniel naprawił swój błąd, doganiając rywala i skutecznie go blokując. W kolejnych minutach gra nieco się wyrównała, choć to Po-Ra-Wie częściej zapędzało się pod bramkę. Jak choćby w 24’, egzekwując dwa kolejne kornery. Natomiast w 27’ dośrodkowanie z narożnika boiska spadło pod nogi S.Stachury, którego zablokowano przy uderzeniu z 19 metrów. Nasz zespół odgryzł się dopiero w 30’, po tym jak z lewej strony zagrał na przedpole Kamil Błach, a dobiegający Ptak strzelił z 30 metrów. Strzelił jednak dobre 3 metry nad poprzeczką, więc stojący między słupkami Bil niespecjalnie się tym przejął. Nie mający do tej pory zbyt wielu zajęć Bil chwilę później (30’) poważnie pomylił się przy wybijaniu „piątki”, kierując piłkę prosto pod nogi stojącego w kole środkowym P.Pabiniaka. W obstawie dwóch stoperów Patryk momentalnie odegrał „kulę” do startującego z jego lewej strony Samborskiego, który wjeżdżając w pole karne został zahaczony przez próbującego naprawić błąd bramkarza. Arbiter nie miał wątpliwości, aby nieprawidłową interwencję zakwalifikować jako rzut karny, dodatkowo karząc Bila żółtą kartką. Tu z kolei wzburzyła się ławka rezerwowych Startu, domagającą się dla rywala „czerwieni”. Kilkadziesiąt sekund później (31’) Samborski pewnym strzałem po ziemi wyrównał stan rywalizacji i niejako zaczynaliśmy grę od początku. Nasz zespół chciał pójść nieśmiało za ciosem i w 34’ zobaczyliśmy kolejną próbę. Tym razem z rzutu wolnego (z lewej strony) zagrał na środek P.Pabiniak, a nadbiegający Żołnowski posłał z 35 metrów piłkę… wznoszącą się nad bramką. W rewanżu (35’) Chojnowski sprytnie zwiódł na małej przestrzeni trzech naszych piłkarzy po czym oddał strzał z miejsca (ok. 20 metrów) obok słupka. A za moment Tistek po bezpardonowym potraktowaniu Makowskiego zobaczył żółty kartonik. W końcówce większyczanie znów osiągnęli przewagę w polu, często nękając naszych defensorów. Głównym motorem napędowym gry Po-Ra-Wia był doświadczony Chojnowski, który świetnie rozrzucał piłki kolegom ze środka (schodząc z prawego skrzydła), głównie na prawą flankę, skąd posyłano dośrodkowania. W pewnym momencie miejscowi dosłownie oblegali namysłowską bramkę i w 45’ dopięli swego. Tym razem prostopadłe podanie z głębi pola trafiło do Chojnowskiego, który naciskany przez Żołnowskiego, wbiegł z nim „na plecach” w szesnastkę, gdzie dodatkowo zwiódł do prawej strony wychodzącego z bramki Zająca i z ostrego kąta skierował futbolówkę pod poprzeczkę!

Po pierwszej połowie mogliśmy narzekać, że straciliśmy gola do szatni, ale prawda jest taka, że gospodarzom prowadzenie się należało. Większyczanie byli zespołem żywszym, lepiej zorganizowanym, a ich „przewodnik” Chojnowski był klasą samą w sobie. Czerwono-czarni wyglądali bardzo niemrawo. Nasze akcje były bardzo szarpane, mieliśmy poza tym duże problemy w defensywie, gdzie obrona nie trzymała linii, będąc formacją poważnie zdezorganizowaną. A prawdziwym utrapieniem dla Startu były prostopadłe piłki posyłane za plecy defensywnej czwórki, po których pojawiało się największe zagrożenie i z których straciliśmy oba gole. Duży problem mieliśmy też z grą w środku pola. Duża „dziura” była wodą na młyn dla rywali, którzy skrzętnie fakt ten wykorzystali.

Drugie 45 minut zaczęliśmy od dośrodkowania spod prawego autu (48’) w wykonaniu namysłowian. Precyzyjnie bita przez P.Pabiniaka piłka przeleciała niemal 45 metrów, ale składającemu się do główki Ł.Pabiniakowi stoper Po-Ra-Wia skutecznie strzał uniemożliwił. Za chwilę (51’) także z prawej flanki dośrodkowywali gospodarze, jednak wyskakujący na długim słupku Atroszko nie zdołał sięgnąć „skóry”. W kolejnych minutach miejscowi często zapędzali się prawą flanką boiska, skąd posyłali dośrodkowania na przedpole Zająca. Ten nie mógł więc na brak interwencji narzekać. Niestety, w 54’ straciliśmy kolejnego gola, tym razem po stałym fragmencie gry. Z prawego kornera piłkę dorzucił Atroszko, a główkujący na długim słupku Makowski z 7 metrów pokonał naszego golkipera. Namysłowianie stanęli w tym momencie pod przysłowiową ścianą, gdyż rywal odskoczył na dwa trafienia. W 57’ ekipa Damiana Zalwerta mogła pokusić się o gola kontaktowego, gdy dalekie podanie głową przedłużył Smolarczyk, a piłka spadła pod nogi P.Pabiniaka. Ten jednak z 20 metrów strzelił po ziemi tuż obok słupka. Niebawem (60’) P.Pabiniak zrewanżował się podaniem Smolarczykowi, który wbiegając w pole karne, już po pierwszym zwodzie Piechuli powinien uderzyć. Tymczasem „Smolar” jeszcze dwukrotnie zwodem chciał oszukać rywala, aż ten wydziobał mu piłkę. Nasz młody snajper momentalnie ją jednak odzyskał i już padając, zdołał uderzyć z 10 metrów, ale tuż obok lewego słupka! Znakomitą okazję diabli wzięli… Większyczanie skontrowali nas w 62’ po akcji prawą flanką i świetnym dograniu do środka, gdzie jednak w idealnej sytuacji S.Stachura z 9 metrów uderzył tylko w boczną siatkę. Minutę później (63’) gospodarze zmarnowali jeszcze lepszą sytuację, gdy ostro z 27 metrów uderzył S.Stachura, Zając „wypluł” piłkę przed siebie, a śpieszący z dobitką Atroszko z 10 metrów uderzył nad bramkarzem i nad bramką! Po strzeleniu trzeciej bramki drużyna miejscowych spuściła nieco z tonu, pozwalając częściej zapuszczać się na własne przedpole Startowi. Jeśli jednak wychodziła z atakiem, to pod namysłowską świątynią momentalnie zapalało się czerwone światło. W 64’ dośrodkowanie z rzutu wolnego Kierdala trafiło na lewej stronie do S.Stachury, który uderzył nad bramką. Za niedługą chwilę (66’) z rzutu wolnego Siodlaczek mocno kropnął z 30 metrów, a Zając ratował się wybiciem piłki w stylu siatkarskiego przyjęcia. Swoją drogą nasz młody golkiper przed przerwą był najjaśniejszą postacią w drużynie, ale po zmianie stron zbyt dużo piłek podczas interwencji wypadało mu z rękawic. W 70’ dobre dośrodkowanie z rożnego P.Pabiniaka trafiło na krótki słupek do Ptaka, który nieczysto główkował i obrońcy zdołali zagrożenie zniwelować. Z kolei w 73’ oglądaliśmy jeden z lepszych ataków Startu. Z lewej strony Zieliński prostopadle zagrał do Żołnowskiego, a ten wgrał piłkę na wbiegającego środkiem Samborskiego, który z 11 metrów wysoko huknął nad bramką! Czerwono-czarni starali się atakować, ale właściwie przy każdym ofensywnym zapędzie czegoś im brakowało. Jak w 74’, gdy po wrzutce na dalszy słupek, Samborski przy próbie strzału z powietrza został zablokowany na 6-tym metrze przez Bila. W 76’ miejscowi przeprowadzili bliźniaczy atak do tego Startu z 73’. Kierdal zagrał na lewo do Atroszki, a ten z pierwszej piłki zagrał na 12-ty metr do wchodzącego środkiem Tracza, który uderzył tuż obok słupka! Kolejna dobra akcja, to ta z 80’, gdy Ptak znalazł prostopadłym podaniem Samborskiego, a Rafał po zwodzie uderzył mocno z 20 metrów, tuż obok bliższego słupka. W tej samej minucie wszedł na murawę Blaucik, jak się okazało największy pechowiec meczu. Blaucik ruszył bowiem ostro do piłki i od razu złapał kontuzję! W efekcie 2 minuty potem zmienił go Stefanides. Jeszcze w 86’ oglądaliśmy podanie ze środka pola do P.Pabiniaka, który wyprzedził obrońcę, ale już w polu karnym (z jego prawej strony) ostro uderzył 2 metry obok słupka. Mecz zakończyło ostre dośrodkowanie z rzutu wolnego (prawa strona) D.Raszewskiego (90’) i pewna główka Rypy, wybijającego piłkę poza linię końcową.

Po zmianie stron mecz zmienił nieco oblicze, choć uczciwie trzeba przyznać, że zawody wyrównały się dopiero po strzeleniu trzeciego gola przez gospodarzy. Wtedy do głosu zaczęli dochodzić namysłowianie, stwarzając sobie kilka dogodnych okazji do zdobycia bramki. Z naszych zapędów niewiele jednak wynikło, a i sami mogliśmy zostać dodatkowo pokarani. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zasłużonym zwycięstwem Po-Ra-Wia, które dzięki temu dało dużego prztyczka w nos Chemikowi, okazując się najlepszą drużyną powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego w sezonie 2014/15. Dla nas to żadne pocieszenie. Raczej powód do irytacji, bo przegraliśmy piąty mecz z rzędu. A że okazji do rehabilitacji przed namysłowskimi kibicami już nie będzie, to i do 8 sierpnia (wtedy rozpocznie się nowy sezon) będziemy na niezłym piłkarskim kacu… [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy