Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Porażka z juniorami

Odsłony: 8404

Nie takiej piłkarskiej premiery spodziewali się sympatycy Startu Namysłów. W pierwszym spotkaniu 2015 roku nasz zespół uległ bowiem 0-2 prószkowskiej Pomologii.

Był to tylko mecz kontrolny, więc wynik zawsze jest w takiej sytuacji sprawą drugorzędną. Zawód kibiców budzą jednak okoliczności porażki, gdyż tej czerwono-czarni doznali z zespołem juniorskim. Owszem, Pomologia, to dziś jedna z najsilniejszych ekip na Opolszczyźnie w kategorii juniorów starszych, poza tym dwa tygodnie wcześniej niż Start zaczęła serię meczów kontrolnych (nomen omen w większości zaplanowanych z ekipami seniorskimi). A na dokładkę podopieczni Damiana Zalwerta przystąpili do spotkania niemal z marszu (spóźnieni na sparing, nasi chłopcy odbyli raptem 10-minutową rozgrzewkę). Po prawdzie jednak nie zamierzamy usprawiedliwiać drużyny, bowiem występy w IV lidze opolskiej do czegoś zobowiązują. Przynajmniej do tego, aby nie dopuszczać do porażek z piłkarzami dopiero poznającymi futbol seniorski. Tymczasem stało się inaczej, a przyczyny zaskakującego dla nas (in minus) wyniku opisaliśmy w kolejnych akapitach.

Lepiej w zawody weszli gospodarze, którzy w początkowych 20 minutach posiadali inicjatywę w grze. Mimo niekorzystnych warunków do gry w piłkę (zalegająca na murawie warstwa śniegu) prószkowianie dłużej otrzymywali się przy piłce, dokładając do tego przyjemne dla oka jej rozgrywanie. Nasi rywale wypracowali sobie w tym okresie kilka kornerów, po których jednak nie doszło do większego zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Zająca (to od niedawna golkiper trenujący w Starcie – przyp. aut.). Po jednym ze strzałów miejscowych, pod namysłowską bramką zrobiło się nieco cieplej, ale ostatecznie obyło się bez strat. Ekipa Pomologii zwieńczyła jednak golem okres swojej przewagi. W 20’ Karwowski wykorzystał rzut karny, po tym jak chwilę wcześniej Walczak w szesnastce faulował Rasia. Nasz nowy bramkarz wyczuł intencje egzekutora jedenastki, lecz ostatecznie piłka, po jego rękawicach, znalazła drogę do siatki. Gol wyraźnie obudził namysłowian, którzy już do końca pierwszej połowy nie pozwolili rozwinąć skrzydeł Pomologii. W międzyczasie (około 35 minuty) lekko dotychczas prószący śnieg przybrał na intensywności, co oczywiście musiało wpłynąć na poczynania obu drużyn. Warstwa białego puchu podnosiła się, przez co z płynną grą, choćby na jeden kontakt, był już spory kłopot. Na boisku zrobiło się ślisko, no ale w styczniu to akurat żadne, w naszej strefie geograficznej, zaskoczenie.

Czerwono-czarni zdołali zneutralizować ofensywne poczynania ambitnie, i podkreślmy to, dobrze grających i rozumiejących się gospodarzy. A można się domyślać, że po objęciu prowadzenia apetyty Pomologii, aby pójść za ciosem, tylko się zwiększyły. Momentami zaczęliśmy przejmować inicjatywę w grze, choć młodzi piłkarze z Prószkowa bardzo starali się wybijać NKS z rytmu. Po jednej z akcji Startu, i podwójnej próbie uderzenia na bramkę, drugą próbę (strzelał wówczas Drapiewski) Kubicz wybił z linii bramkowej (gwoli ścisłości, pierwszy strzał głową po dośrodkowaniu piłki z kornera oddał Bieniawski).

Dokonane w przerwie zmiany na drużynę Startu wpłynęły pozytywnie. Podopieczni Damiana Zalwerta (który sam pojawił się na boisku) zaczęli osiągać przewagę. Z każdą minutą stawała się ona coraz bardziej wyraźna, o czym świadczy choćby fakt, że w pierwszych 15 minutach po przerwie, stojący między słupkami Zając nie miał kontaktu z piłką. Z kolei jego zmiennik Kostecki dwukrotnie dotknął futbolówki, z czego raz, gdy wyciągał ją z siatki...

W drugiej połowie piłkarze z Namysłowa oddali sporo strzałów w kierunku bramki, tyle, że większość z nich okazała się niecelna (próby Kamila Błacha, Ptaka, Dempniak). Co ciekawe, dwukrotnie nasze strzały zablokował... Rembielak, który akurat znajdował się na linii strzału. A to nie koniec naszych aktywów, bo wspomnieć też koniecznie trzeba o sytuacji „sam na sam” Sarnowskiego oraz dwóch niewykorzystanych okazjach Smolarczyka. W jednej z nich bramkarz Pomologii nabił „Smolara” i futbolówka zmierzała do bramki. Niestety dla nas, spokój sumienia zachował wspomniany golkiper i dosłownie na linii zdołał ją jeszcze nakryć. Po przerwie Start często egzekwował też rzuty rożne, ale podobnie jak w przypadku Pomologii, żaden z tych stałych fragmentów nie został należycie sfinalizowany. Pruszkowianom trzeba jednak oddać, że z dwóch dobrych okazji wykorzystali jedną i dzięki temu zakończyli mecz z dwubramkowym zapasem. W 87’ umiejętnie wyprowadzony kontratak bardzo pewnym uderzeniem do siatki wykończył Kuchta (uruchomiony górnym podaniem z 30-tego metra), który w sytuacji „1 na 1” z Kosteckim nie dał mu żadnych szans na skuteczną interwencję. W tym momencie już wiedzieliśmy, że nasz zespół nie zdoła skutecznie powalczyć choćby o remis.

Przed sparingiem liczyliśmy, że mimo poważnego, ale jednak juniorskiego rywala, nasi chłopcy zdołają pokazać się z dobrej strony. Gdybyśmy mieli mecz oceniać przez pryzmat boiskowych poczynań, to i owszem, trener Zalwert ze sporych fragmentów gry mógł być zadowolony. Piłka nożna, to jednak nie łyżwiarstwo figurowe, gdzie decydujące znaczenie mają noty za ogólne wrażenie. Tu liczą się gole. A że w tej materii lepsi okazali się gracze Pomologii, to i po ostatnim gwizdku mieli duże powody do zadowolenia ze zwycięstwa 2-0 nad niedawnym III-ligowcem. Chłopcom z Prószkowa należą się brawa za ambitną, a w niektórych fragmentach za naprawdę składną i ciekawą grę (wstyd przyznać, ale prószkowianie lepiej operowali piłką w polu niż niektóre kluby grające w IV lidze...). Widać było, że to drużyna posiadająca spore (jak na juniorów) umiejętności, do tego dobrze się rozumiejąca. Dla nas małym pocieszeniem mógł być jedynie fakt, że po przerwie małą cegiełkę do sparingowego zwycięstwa prószkowian dołożył Bartosz Kurzawa, wychowanek namysłowskiego Startu. Gratulując wygranej podopiecznym Adama Berbelickiego, liczymy jednocześnie, że o więcej tak niespodziewanych rezultatów (dla kibiców oczywiście) czerwono-czarni już się nie postarają... [DZ, KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy