Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Rzutem na taśmę

Odsłony: 7270

Kiedy w sobotnie popołudnie na stadion w Namysłowie przybywali kibice Startu i brzeskiej Stali, raczej nikt nie spodziewał się dramaturgii, w jakiej obydwie drużyny

będą kończyły ten mecz. Tymczasem w przedłużonym czasie gry wydarzyło się naprawdę sporo, a nas najbardziej uradował fakt, że po ostatnim gwizdku wielka radość zapanowała wśród czerwono-czarnych. Podopieczni Damiana Zalwerta stanęli przed trudnym zadaniem wywalczenia choćby jednego punktu z faworyzowanym rywalem. Nasze przedmeczowe obawy były tym bardziej uzasadnione, że w dwa ostatnie sparingi żółto-niebiescy wygrali z NKS-em po 3-0. Co prawda były to tylko mecze kontrolne, niemniej mające miejsce w tym roku. Poza tym dotychczasowe wyniki Stali nie były dziełem przypadku, co oznaczało, że w sobotnie popołudnie mieliśmy się zmierzyć z wiceliderem.

Od początku spotkania widać było, że piłkarze z Pułaskiego wcale nie zamierzali oddać pola gry brzeżanom. Tuż po rozpoczęciu gry akcję z lewej strony boiska przeprowadzili miejscowi, ale strzał Smolarczyka skutecznie zablokowali obrońcy gości. Namysłowianie bez respektu dla rywala zaczęli grać pressingiem już na połowie przeciwnika, utrudniając tym samym przejście do ataku przyjezdnym. Z kolei w momencie zagrożenia, w pobliżu własnego pola karnego, uciekali się do natychmiastowego przerywania akcji faulem lub wybiciem piłki w boczny sektor boiska. Tak było np. w 3’, gdy goście za sprawą duetu Szpak - Lipiński z lewej strony dążyli do przedarcia się w pole karne Startu, na co skutecznie – choć faulem –zareagował Dempniak.

Gra toczyła się głównie w środkowej części boiska, gdzie nie brakowało walki i… niedokładnych podań z obu stron. W tej części meczu gospodarze zwłaszcza lewą stroną próbowali stwarzać zalążki akcji ofensywnych. Czynili to jednak nieskutecznie.

Po odbiorze piłki "Stalowcom", w 5’ Rafał Żołnowski wspólnie z Kamilem Bilińskim próbowali ładnie uruchomić naszych napastników. Zabrakło jednak dokładnego odegrania i stoperzy gości bezpiecznie przejęli futbolówkę. Przyjezdni odpowiedzieli w 10’ groźnym strzałem Józefkiewicza, który Wojciech Stasiowski sparował na słupek. Od tego momentu inicjatywę przejęli brzeżanie, choć nie przejawiało się to jakimś wielkim natarciem na bramkę NKS-u. Gospodarze nieco stanęli, nie mając pomysłu na grę. Za mało było też ruchu w środku pola, co goście chcieli wykorzystać w 13’ za sprawa Kulczyckiego i Krawcowa. Dobrze jednak spisali się nasi obrońcy.

Sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Ze strony Startu kilkukrotnie nieskutecznie rajdów próbował Smolarczyk, brakowało mu jednak szczęścia i dokładności. Z kolei w 33’po nieudanej interwencji Kamila Blacha w obronie i stracie piłki na rzecz Lipińskiego, ten ostatni uderzył na bramkę. Zrobił to jednak zbyt lekko i w sam środek namysłowskiej "świątyni", ułatwiając tym samym interwencję Stasiowskiemu. Nasz golkiper kilkukrotnie poddany został próbom strzeleckim gości, ale za każdym razem interweniował pewnie i spokojnie.

Fot.: W sobotę przy Pułaskiego dominowała zacięta walka o każdy metr boiska, tak na ziemi, jak i w powietrzu (przykład na zdjęciu). Ale po ostatnim gwizdku radość zapanowała tylko w obozie namysłowskiego Startu, który rzutem na taśmę pokonał faworyzowaną Stal Brzeg (1-0). [zdjęcie: Artur Musiał/StartNamyslow.pl]

Po zmianie stron pierwsi do ataku ruszyli "Stalowcy". W 48’ groźnie z prawej strony w nasze pole karne (szukając swoich napastników) dośrodkował Kulczycki, lecz jego zamiar świetnie "przeczytał" Żołnowski, blokując piłkę. Od 53’, gdy na boisku pojawili się zmiennicy w osobach Samborskiego i P.Pabiniaka, poczynania czerwono-czarnych nabrały tempa. Taktyka  czerwono-czarnych polegała na bezpośrednim pressingu. Gdy jednak nadarzała się okazja po odbiorze piłki, to natychmiast uruchamiany był Samborski. To z kolei nie pozostawało bez wpływu na poczynania gości, którzy już tak pewnie nie kierowali swoją grą.

W 61’ Start poważniej postraszył przeciwnika. W zamieszaniu pod bramką Raczkowskiego "zapachniało" golem, jednak do bezpańskiej piłki minimalnie spóźnił się aktywny Samborski, nieznacznie mijając się z futbolówką "szukającą" jego głowy. Z kolei w 77’ błąd namysłowskich defensorów o mało nie przyniósł samobójczego gola, bowiem skierowane do naszego bramkarza podanie było niecelne, a przede wszystkim niefrasobliwe. Przyjezdni rzadko próbowali kontratakować, ale to efekt tego, że gra nadal toczyła się w środku pola.

W 85’ P.Pabiniak zbyt długo przekładał sobie futbolówkę z nogi na nogę, mając okazję uderzyć na bramkę Raczkowskiego. Koniec końców obrońcy Stali zdołali zażegnać niebezpieczeństwo. I kiedy wydawało się, że na tym koniec emocji i mecz zakończy się podziałem punktów, w doliczonym czasie gry arbiter podyktował rzut wolny dla Startu. Z prawej strony murawy wykonał go Kamil Blach, a centrowaną piłkę złapał Raczkowski, chcąc jednocześnie szybko wznowić grę. Wybiegając do przodu bramkarz z Brzegu trafił łokciem w twarz będącego w jego sąsiedztwie Sarnowskiego, co sędzia zinterpretował jako faul w polu karnym Stali. Efekt? Czerwona kartka dla golkipera i wskazanie na rzut karny dla Startu! Do bramki gości wszedł Szymocha, a egzekwujący "jedenastkę" Samborski pokonał go na raty, dobijając swój strzał. Kibice czerwono-czarnych, ławka rezerwowych i sztab szkoleniowy NKS-u oszaleli z radości. W tym samym momencie arbiter zakończył mecz i zwycięstwo, dosłownie rzutem na taśmę (1-0 nad faworytem) stało się faktem. [MS]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy