Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Punkty za waleczność

Odsłony: 8515

Po dwóch ligowych porażkach z rzędu (obie w stosunku 1-2), piłkarze namysłowskiego wreszcie się przełamali, wygrywając w Oleśnie 2-1. Dwa wcześniejsze mecze

gospodarze też przegrali, tyle, że sromotnie i choćby z tego powodu spotkanie zapowiadało się na trudną przeprawę. Wiadomo, że mocno upokorzona drużyna potrafi być nieobliczalna. Oleśnianie zaprezentowali się z niezłej strony, lecz to nie wystarczyło do wywalczenia punktów. W tym wyrównanym meczu ekip o podobnym potencjale decydujące okazały się względy wolicjonalne. Oleśnianie mogą mówić o pechu, gdyż jako pierwsi objęli prowadzenie, mając też wcześniej klarowne okazje do otwarcia wyniku. Tymczasem namysłowianie zdołali odwrócić losy meczu, wykazując się podziwu godną walką i boiskową determinacją. Za to spotkała ich nagroda w postaci 3 punktów.

Pierwszą akcję zaczepną namysłowianie przeprowadzili w 2’. Lewą stroną boiska pobiegł z piłką Samborski, lecz po jego dośrodkowaniu Kościelny pewnie „skórę” przechwycił. Za chwilę (3’) goście wykonywali rzut rożny, lecz po krótkim rozegraniu przez Kamila Błacha, grający trener Zalwert niecelnie uderzył z ostrego kąta. Oleśnianie przeszli do natarcia w 6’, gdy Jasina (w przekroju meczu najjaśniejsza postać OKS-u) groźnym strzałem z 12 metrów sprawdził umiejętności Rozmusa. Ten jednak pewnie złapał futbolówkę. W rewanżu (9’) Sarnowski przebiegł z „kulą” kilkanaście metrów, po czym zagrał na czystą pozycję do Smolarczyka. Tylko niezdecydowanie naszego młodego snajpera uchroniło Kościelnego przed większymi tarapatami (Kamil mógł uderzać z prawej strony na bramkę lub podawać do niepilnowanego na 12-tym metrze Drapiewskiego). W 15’ wydawało się, że wysokie uderzenie jednego z rywali poleci nad poprzeczką. Tymczasem piłka w ostatniej chwili obniżyła lot. „Bośniak” zachował jednak czujność i pochwycił ją w rękawice.

W kolejnych minutach oglądaliśmy przestój w grze obu drużyn, a walka toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, bez zagrożenia pod obiema bramkami. W międzyczasie Drapiewski niespecjalnie spisał się przy wykonaniu kornera i rzutu wolnego. Niewiele lepiej (33’) piłkę ze stojącej piłki dośrodkował też z wolnego Pietrzak (tzn. bez zagrożenia). W 39’ Włoszczyk posłał świetnego crossa w pole karne, wprost na głowę Samborskiego. Rafał nieczysto jednak trafił w futbolówkę, którą po koźle zatrzymał bramkarz. Szkoda, bo była to dobra okazja na trafienie do siatki. W końcówce pierwszej połowy (42’ i 44’) czerwono-czarni próbowali jeszcze strzałów zza szesnastki, ale ani Włoszczyk, ani Biliński nie okazali się precyzyjni.

Premierowe 45 minut nikogo na kolana nie rzuciło. Podbramkowych sytuacji było jak na lekarstwo, a i sam mecz toczył się na poziomie dalekim od przyzwoitości. Na szczęście dla kibiców obraz gry po zmianie stron uległ poprawie. No i przede wszystkim padły 3 bramki.

Zaraz po przerwie (48’) groźnie dośrodkował Włoszczyk, ale pod bramką OKS-u z futbolówką o centymetry minął się Smolarczyk. W 51’ mogliśmy stracić gola przez niefrasobliwość Zielińskiego (zmienił w przerwie Bilińskiego), który zamiast w piłkę, kopnął w nogi rywala. Z wolnego kąśliwie uderzył Pietrzak, a „kula” trafiła w słupek i odbiła się od interweniującego Rozmusa. Z dobitki próbował skorzystać jeszcze Kardasiński, lecz jego główkę instynktownie odbił nasz bramkarz (odruchowo wysunął rękę w lewo), ratując przed utratą bramki. Niebawem (55’) groźny atak gospodarzy zastopował przed polem karnym Żołnowski. W 62’ oleśnianie przeprowadzili skuteczny kontratak. Długie zagranie świetnie opanował Romanowski, ogrywając też Zalwerta. Naszemu trenerowi w sukurs ruszył Żołnowski, pozostawiając tym samym bez opieki Jasinę, do którego Romanowski skierował właśnie piłkę. Będący sam na sam z „Bośniakiem” Jasina miał mnóstwo czasu i miejsca, aby skierować piłkę do siatki, co też spokojnie uczynił, uderzając nad wybiegającym w jego kierunku golkiperem Startu.

Start chciał odpowiedzieć już w 66’, gdy Samborski zagrał ze środka do wbiegającego prawą flanką Włoszczyka. Ten po zwodzie ponownie spróbował strzału z daleka, ale futbolówka znów poszybowała nad poprzeczką. Chwilę później Samborski z impetem wpadł w szesnastkę gospodarzy, a wychodzący z bramki Kościelny zamiast piłkę, chwycił „Sambora” za nogi. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na jedenastkę, choć gdyby bramkarz OKS-u odpuścił sobie interwencję, to pewnie piłka wyszłaby na aut bramkowy… Sam poszkodowany podszedł do rzutu karnego i pewnym uderzeniem pod poprzeczkę wyrównał stan spotkania. W rewanżu z rzutu wolnego (69’) kiepskim strzałem popisał się jeden z miejscowych. Namysłowianie odgryźli się w 74’. Po składnej akcji trójki Kamil Błach – Drapiewski – Smolarczyk, temu ostatniemu piłkę spod nóg wybija na korner asystujący defensor. Drapiewski idealnie dośrodkował „kulę” z lewego narożnik na głowę Kamila Błacha, który głową przy długim słupku umieścił ją w siatce. Zrobiło się 2-1 dla NKS-u, ale nie był to koniec meczowych emocji. Swoją drogą futbol jest nieobliczalny, bo do tego momentu jeden z namysłowskich bliźniaków rozgrywał kiepskie zawody. Tymczasem jednym precyzyjnym uderzeniem dał (jak się później okazało) komplet punktów czerwono-czarnym. Po tym trafieniu podopieczni Damiana Zalwerta cofnęli się do defensywy, nastawiając na kontrataki. W 84’ Samborski przejął futbolówkę na 30 metrze, ale tylko ofiarnej interwencji obrońcy Kościelny zawdzięczał fakt, że „Sambor” nie znalazł się z nim 1 na 1. Niebawem (86’) Rafał ponownie wygrał walkę o piłkę (tym razem w polu karnym), lecz pospieszył się z podaniem do osamotnionego na 12 metrze Smolarczyka i bramkowa szansa przepadła. 88’, to zagrożenie ze strony gospodarzy. Mocny strzał Popczyka przeleciał tuż nad namysłowską poprzeczką. Z kolei w 90’ w natarciu obserwowaliśmy Rembielaka. Nasz snajper kiwnął dwóch rywali i zagrał do Samborskiego, który z strzałem z woleja trafił w… obrońcę. W 90+3’ zadrżały nam serca, gdy po dośrodkowaniu na namysłowskie pole karne, niefortunne wybicie futbolówki przez Zalwerta spadło pod nogi Jasiny. Najgroźniejszy piłkarz OKS-u nie zdołał jednak należycie jej opanować, dzięki czemu dał szansę na wyjście, skrócenie kąta i w efekcie dobrą interwencję Rozmusowi, który wyekspediował „kulę” poza linię końcową. Ostatni stały fragment gry nie zmienił już wyniku meczu i to zawodnicy Startu mogli się cieszyć z pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w obecnym, IV-ligowym sezonie.

Pierwsze minuty należały do namysłowian. Później jednak lekka zadyszka oraz brak pomysłu na rozegranie piłki z obu stron zadecydowały o tym, że spotkanie miało bardzo miałki i nudny przebieg. W końcówce I odsłony do głosu doszli gospodarze, prowadzenie gry kontynuując też po przerwie. Swoją przewagę OKS potwierdził golem w 62’ po czym… nieoczekiwanie przystopował. Dla odmiany gol dla miejscowych wyrwał z letargu namysłowian i Ci 4 minuty później doprowadzili do wyrównania, a po kilku kolejnych minutach sami objęli prowadzenie. Szkoda, że Start w końcówce nie trafił do siatki po raz trzeci (a miał ku temu szanse), bo zaoszczędziłby sobie niepotrzebnej nerwówki w końcowych fragmentach. Na szczęście udało się dowieźć jednobramkowe prowadzenie do ostatniego gwizdka.

Przez niemal godzinę oglądaliśmy słabe zawody, tak w wykonaniu gości, jak i gospodarzy. Po golu mecz stał się jednak otwarty, przez co kibice mogli się wreszcie skupić na grze. Nasz zespół przeprowadził kilka ciekawych ataków, w których jednak przede wszystkim brakowało ostatniego, dokładnego podania. Zawodnicy OKS-u nie zaskoczyli swą grą namysłowian, skupiając się przeważnie na graniu długich piłek. To jednak na waleczny Start nie wystarczyło. Mimo zwycięstwa, trener Zalwert otrzymał kolejny materiał do przemyśleń i pracy nad wyeliminowaniem mankamentów w grze. Bo do pełnego zadowolenia z gry Startu potrzeba cierpliwości, powtarzalności i stabilności. [SK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy