Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Po jednej TORpedzie

Odsłony: 8614

Kilku minut zabrakło, aby piłkarze namysłowskiego Startu fetowali zdobycie kompletu punktów na trudnym terenie w Dobrzeniu Wielkim. Gdy w 84’ Rafał Samborski dał nam

z karnego prowadzenie, wydawało się, że na nasz cios gospodarze nie zdołają odpowiedzieć. W sobotę przekonaliśmy się jednak, że futbol jest grą pełną zaskakujących zwrotów akcji, gdyż minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Sieńczewski – również z jedenastki – doprowadził do wyrównania. Zaraz po meczu zawodnicy obu zespołów wyglądali na lekko zawiedzionych. Ale uczciwie trzeba przyznać, że był to typowy mecz na remis. W światku piłkarskim mówi się, że lepszy jest jeden zabity (zwycięstwo jednego z rywali), niż dwóch rannych (podział punktów). W tym jednak konkretnym przypadku „ranni” nie powinni się specjalnie martwić najbliższą przyszłością, bowiem szczyt formy dopiero przed nimi. Jeśli TOR i Start wejdą na wyższe obroty, sobotnie rany mogą okazać się mało znaczącymi zadrapaniami.

Początkowe minuty na murawie, to dwa z rzędu kornery bite przez Bilińskiego (2’ i 3’). Ale to TOR jako pierwszy miał pozycję strzałową, gdy po złym wybiciu piłki sprzed własnej szesnastki, Wolański ostro huknął z 16 metrów nad poprzeczką. Nasz zespół odpowiedział w 10’, gdy po szybkim kontrataku Samborski zdecydował się uderzyć z okolic lewego narożnika pola karnego. Jego próba została zablokowana przez stopera, a futbolówka odbiła się od jego nóg i spadła po przeciwnej stronie, na nogę nabiegającego Kostrzewy. Nasz 16-letni skrzydłowy źle się jednak złożył do uderzenia wolejem i gospodarze mogli odetchnąć. W 12’ Sieńczewski dobrze dorzucił „skórę” z kornera, a z powstałego przed polem bramkowym zamieszania próbował skorzystać Luptak. Na szczęście jego strzał z 6 metrów (prawy narożnik pola bramkowego) trafił w próbującego interweniować Żołnowskiego, po czym defensywa Startu wyekspediowała piłkę w pole. Po dwóch kolejnych minutach (14’) akcja szybko przeniosła się na przedpole TOR-u. Grający w środku Biliński znalazł dokładnym podaniem atakującego lewą flanką Samborskiego, który zagrał świetną piłkę na prawo do wbiegającego Smolarczyka. „Smolar” przyjęciem „nawinął” jednego z rywali, po czym uderzył mocno przy słupku. Czujny był jednak Grabowski, swoją interwencją odbijając piłkę na rzut rożny. Po kornerze (15’) zbita na przedpole futbolówka znalazła się przed znajdującym się na linii szesnastki Samborskim, którego strzał po ziemi poleciał obok słupka.

Niebezpiecznie zrobiło się w 20’, gdy rozgrywający dobre zawody Żołnowski odpuścił crossowe zagranie z głębi pola. Umożliwił w ten sposób goniącemu z prawej strony za piłką Luptakowi znalezienie się w dogodnej sytuacji. Luptak w asyście Tistka uderzył z 12 metrów, ale Rozmus nie musiał interweniować, bowiem piłka poleciała nad poprzeczką. Miejscowi chcieli się odgryźć w 22’, jednak mający dużo miejsca i czasu Latusek z 27 metrów kropnął nad bramką. Po kolejnych 5 minutach (27’) Włoszczyk świetnie podłączył się do akcji lewą stroną, a już przy linii końcowej równie sprytnie minął jednego z defensorów, po czym dorzucił „kulę” przed bramkę (okolice 9 metra). Niestety, żaden z jego kolegów nie znalazł się na linii podania i szansa przepadła. W kolejnym ataku (28’) kontrę 3 na 3 próbował uruchomić P.Pabiniak. Problem w tym, że podanie do Smolarczyka było precyzyjne, lecz wbiegający lewą flanką młody napastnik Startu źle futbolówkę przyjął. Po chwili ta znalazła się po drugiej stronie boiska (29’), gdzie wbiegającego Komora wyjściem pod linię szesnastki uprzedził Rozmus. Dobrzenianie także w 31’ próbowali przetestować naszą defensywę, gdy lewym sektorem boiska Wolański w walce o pozycje ścigał się z Żołnowskim. Snajper TOR-u okazał się minimalnie szybszy, lecz jego strzał z bocznego sektora pola karnego (na wysokości 11 metrów) poleciał obok dalszego słupka. Okres chwilowego pobytu miejscowych na połowie Startu mógł zwieńczyć Sieńczewski, gdy podszedł do rzutu wolnego przy lewym narożniku pola karnego (Kostrzewa faulował Luptaka). Doświadczony kapitan gospodarzy posłał piłkę w kierunku bliższego słupka (40’), gdzie ta od słupka się odbiła, a po ułamku sekundy ciałem nakrył ją Rozmus. Zapachniało golem. Za moment (42’) ten sam zawodnik posłał spod lewego autu daleką „zawiesinę” na dalszy słupek, jednak mimo zamieszania i walki i pozycje, nikt „skóry” nie sięgnął. Namysłowianie skontrowali w 43’ i gdyby Smolarczyk miał lepiej nastawiony celownik, to pewnie objęlibyśmy prowadzenie. Będąc już w szesnastce, w dobrej pozycji strzałowej „Smolar” i owszem uderzył, ale na tyle niefortunnie, że piłka odbiła się od nogi leżącego już na ziemi Wolniaczyka. Kamil miał jeszcze szansę na poprawkę, lecz za drugim razem został zablokowany przez obrońców. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry dalekie podanie spod koła spadło dokładnie na głowę znajdującego się na 12-tym metrze Wolnego, który skierował ją na dalszy słupek. Rozmus nie miał jednak żadnych problemów z tym strzałem. Za moment (45+2’) ripostowali czerwono-czarni. Lewą stroną akcję przeprowadzili Włoszczyk z Samborskim, gdzie w decydującym momencie popularny „Bączek” z boku próbował mocno wgrać piłkę przed bramkę. Futbolówka odbiła się od nogi blokującego go rywala i zmieniła kierunek, lecąc w światło bramki. Grabowski zdołał połapać się w nieoczekiwanej dla niego sytuacji i z trudem wypchnął ją za linię końcową. W ostatniej akcji I odsłony TOR powinien wyjść na prowadzenie, gdy po świetnym crossie z lewej flanki, Komor przepchnął w walce o piłkę Włoszczyka i znalazł się sam na sam z Rozmusem. Strzał z 12-tu metrów zawodnika gospodarzy był dobry, ale kapitalnym refleksem popisał się „Bośniak”, chroniąc kolegów przed niechybną stratą gola.

Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem twardej walki o każdy metr boiska. Obie jedenastki w dosyć zdecydowany sposób starały się kasować ataki przeciwników, a gdy już ktoś znalazł się pod bramką, to w decydującym momencie brakowało precyzji. Walka momentami odbywała się na pograniczu faulu. Minimalnie częściej przy piłce byli nawet czerwono-czarni, ale już w stwarzaniu bezpośredniego zagrożenia bramkowego lepiej wyglądali gospodarze.

Po zmianie stron pierwsi na bramkę uderzali czerwono-czarni. Konkretnie P.Pabiniak, który w 48’ objechał z piłką przeciwnika i uderzył z 30 metrów. Strzał po ziemi padł jednak łupem spokojnie interweniującego Grabowskiego. Za chwilę w walce o górną piłkę (49’) Włoszczyk wpadł na Samborskiego i Rafał zmuszony był skorzystać z pomocy masażysty. W 53’ błąd Tistka starali się wykorzystać miejscowi. Zagranie ze środka pola karnego trafiło na lewą stronę do Luptaka. Ten jednak w dobrej sytuacji strzelił nad bramką. Przez kolejne minuty więcej z gry mieli dobrzenianie, dążąc do objęcia prowadzenia. Jak choćby w 60’, gdy po dalekim wyrzucie z autu, Sieńczewski uderzeniem z powietrza (ok. 10 metrów) trafił w interweniujących defensorów NKS-u. Start mógł odpowiedzieć w 63’. Wtedy to dobre zgranie głową przez Smolarczyka trafiło do P.Pabiniaka, a ten od razu uruchomił na prawej stronie Samborskiego. Pech chciał, że w dobrej sytuacji wyjściowej Rafał został złapany na spalonym. Dobrzenianie częściej wtedy przebywali na namysłowskim przedpolu i jak nie trafili z bliska leżącego już Tistka (69’ w brzuch), to nie potrafili sfinalizować dobrej centry z kornera (Sieńczewskiego), spadającej prosto przed przewracającym się Wolniaczykiem (piłka odbiła się od tego piłkarza).

W 74’ tylko przytomności umysłu Sarnowskiego zawdzięczamy fakt, że nie doszło do bezpośredniego zagrożenia namysłowskiej świątyni. Do udziału w rzucie sędziowskim na naszej połowie (przy linii bocznej) nikt się nie kwapił, a Noga już ostro do piłki wystartował. Uprzedził go jednak wspomniany Sarnowski. Nasz zespół zdołał opanować sytuację w 76’, kiedy to po faulu Latuska na Smolarczyku, arbiter podyktował rzut wolny tuż przed linią szesnastki. Ze stojącej piłki uderzył P.Pabiniak, zrobił to jednak nieco za lekko i jednak nieprecyzyjnie, gdyż piłka liznęła siatkę bramki TOR-u już za poprzeczką. Za moment Żołnowski (78’) w ostatniej chwili ubiegł szarżującego Wolańskiego, który chwilę później został zluzowany przez Henkego. Jeszcze w tej samej minucie usłyszeliśmy jęk zawodu dobrzeńskich kibiców po tym, jak Noga dalekim wyrzutem z autu odnalazł na 7 metrze Luptaka, a ten uderzeniem woleja ostemplował słupek! 83’, to nieprzepisowe powstrzymanie Kamila Błacha przez Sieńczewskiego i kolejny rzut wolny z narożnika szesnastki. Ale i tym razem bez efektu, gdyż Samborski uderzył nie w swoim stylu. W 83’ P.Pabiniak świetnym podaniem wypuścił w szesnastkę Smolarczyka, który już po minięciu pierwszego obrońcy mógł uderzać na bramkę. Tymczasem „Smolar” nawinął jeszcze dwóch kolejnych rywali i dziubnął piłkę do Samborskiego. Rafał znalazł się na 7 metrze w idealnej pozycji do strzału, lecz uniemożliwił mu go faulem Malik, za co TOR spotkała kara w postaci rzutu karnego. Za chwilę (84’) sam poszkodowany podszedł do piłki i pewnym uderzeniem w prawy górny róg bramki dał Startowi prowadzenie (Grabowski wyczuł intencje strzelca jednak był bez szans na skuteczną interwencję)! Kilkanaście sekund później namysłowianie zaprezentowali tzw. „kołyskę”, honorując w ten sposób niedawne narodziny syna prezesa Kozana. Do końca meczu pozostawało kilka minut, więc nieliczni sympatycy Startu siłą rzeczy byli bardzo zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Tymczasem w 88’ miny mocno im zrzedły po tym, jak zupełnie irracjonalnie zachował się Smolarczyk. Dośrodkowanie z kornera TOR-u trafiło na głowę Żołnowskiego, więc Rafał wyekspediował futbolówkę w stronę lewego narożnika szesnastki. Za piłką ruszyli Henke i wspomniany Smolarczyk. Rywal okazał się o ułamek sekundy szybszy, a rozpędzony Kamil wpadł na niego i… sprokurował karnego! Szkoda tej sytuacji, tym bardziej że za moment (89’) nie pomylił się „z wapna” Sieńczewski. W przedłużonym czasie gry najpierw dośrodkowanie z wolnego Kamila Błacha głową wyjaśnił Zakrzewski. W rewanżu Noga sprytnie z prawej flanki wrzucił piłkę na nasze przedpole, ale nikt z jego kolegów nie sięgnął futbolówki.

W drugich 45 minutach obraz gry zmienił się niewiele. I nierzadko szarpana gra częściej miała miejsce w środkowym sektorze boiska, niż pod bramkami. Nasz zespół problemy z utrzymaniem się przy piłce miał po około godzinie gry i wtedy gracze TOR-u kilkanaście minut mocniej forsowali tempo. Skutków to jednak nie przyniosło.

Mecz rozstrzygnął się w końcowych minutach, gdy najpierw Samborski, a niedługo potem Sieńczewski, ustawiali piłkę na punkcie oddalonym jedenaście metrów od bramki. „Sambor” posłał mocną TORpedę pod poprzeczkę, natomiast kapitan dobrzenian wybrał opcję obrania celu przy lewym słupku. Obie próby zakończyły się powodzeniem. Uszkodzenia obu piłkarskich okrętów nie były jednak na tyle duże, aby jeden z nich poszedł na dno. Oba ostatecznie dopłynęły do swoich macierzystych portów i po drobnych naprawach w środę wyruszą na kolejny bój. Namysłowska jednostka wymaga zintensyfikowania pracy w ładowni (pomoc), gdzie są jeszcze spore rezerwy. Jeśli w tym newralgicznym miejscu dowódca okrętu (trener Zalwert) wyegzekwuje swoje oczekiwania, to z dużym prawdopodobieństwem piłkarska jednostka flagowa Namysłowa zacznie zatapiać napotykaną na swojej drodzę konkurencję. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy