Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Wygrana ze znakiem zapytania

Odsłony: 8788

Ostatni letni sparing namysłowski Start zakończył zwycięstwem z niżej notowanym przeciwnikiem. Ale po meczu, w którym padło aż 7 bramek, trudno pisać o zachwycającej grze

gospodarzy. Owszem, nasz zespół zdołał wygrać, strzelając LZS-owi Starościn 4 bramki. Problem w tym, że sam dopuścił do utraty aż 3 goli i ostatecznie sukces okazał się wymęczony (4-3). W kontekście wynikowym sobotni pojedynek powinien cieszyć, ale już w warstwie czysto sportowej oraz mentalnej, kilka spraw wymaga szybkiej korekty. Trzeba wierzyć, że trener Damian Zalwert zdąży z nimi do meczu inaugurującego sezon, bo w innym wypadku kibice wybierający się na to spotkanie mogą opuszczać stadion rozczarowani.

Czerwono-czarni lepiej w mecz wejść nie mogli, bowiem już w 16 sekundzie objęli prowadzenie. Sarnowski prostopadle zagrał do Samborskiego, a ten niewiele się zastanawiając, strzelił w kierunku bramki gości. Futbolówka, odbijając się jeszcze od słupka, ostatecznie wylądowała w siatce. W odpowiedzi (2’) dośrodkowanie z lewej flanki na namysłowskie przedpole padło łupem pewnie interweniującego Rozmusa. Początek był żywy, bo za chwilę (3’) po serii podań na jeden kontakt i szybkim kontrataku, Smolarczyka w ostatniej chwili zastopował jeden ze starościńskich defensorów.

Po okresie kilkuminutowego zastoju, w 11’ Samborski prostopadłym podaniem wypuścił w uliczkę Smolarczyka. Tylko błyskawicznemu wyjściu z bramki Spedy goście zawdzięczali fakt, że nie stracili drugiego gola. Niedługo potem (14’) będący w szesnastce Włoszczyk ostro uderzył na bramkę, ale jego próba poszybowała metr od okienka starościńskiej świątyni.

Kolejną ciekawą akcję zobaczyliśmy dopiero po półgodzinie gry (30’). Wtedy to Smolarczyk wdał się w drybling z defensorem LZS-u. Przegrał go wprawdzie, jednak wybijana futbolówka trafiła pod nogi Żołnowskiego (który zainicjował kontrę i znajdował się jeszcze przed bramką). Szkoda, że Rafał nie wykazał się precyzją, gdyż po jego strzale „skóra” poleciała tuż nad poprzeczką. Starościnanie odpowiedzieli w 34’, gdy jeden z gości strzelił z dalszej odległości. Ale i tym razem Rozmus nie miał żadnych problemów ze złapaniem „kuli”. Trzy minuty później (37’) nastąpiła korekta wyniku. Atak lewą flanką zainicjował Kostrzewa, który minął dwóch rywali, a następnie odegrał futbolówkę na 5-ty metr do „Smolara”. Młody napastnik Startu uderzył nieprecyzyjnie, lecz mimo to piłka trafiła do Samborskiego, który odegrał ją jeszcze znajdującemu się na pozycji strzałowej Drapiewskiemu. „Drapek” momentalnie „pociągnął” po ziemi, a uderzona z kilkunastu metrów „skóra” odbiła się jeszcze od nogi stopera i na tyle wyraźnie zmieniła tor lotu piłki, że Speda nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Wydawało się, że do przerwy niewiele już może się na boisku zmienić. Tymczasem w 39’ po faulu Włoszczyka, goście otrzymali rzut wolny z prawej strony szesnastki (20 metr). Ostre dośrodkowanie Kumczyka wylądowało idealnie na głowie wyskakującego na długim słupku do piłki Chowanka, który z 5 metrów skontrował w przeciwległy róg, a Rozmus mógł ją tyko odprowadzić wzrokiem. Gol kontaktowy zwiastował, że po przerwie reprezentanci klasy okręgowej wcale nie zamierzali składać broni.

Tuż po zmianie stron zaskoczyć Start chcieli rywale. W 46’ długie podanie z głębi pola trafiło do jednego z atakujących LZS-u, którego bardzo groźne uderzenie o centymetry minęło słupek namysłowskiej bramki. Odpowiedź na ten atak była jednak ze strony czerwono-czarnych zabójcza. W 49’ Smolarczyk zdecydował się na strzał z 16-tu metrów. Dodajmy strzał nazywany „opadającym liściem”, który pewnie wylądował w siatce próbującego interweniować Spedy i który ponownie zwiększył naszą przewagę do dwóch trafień (3-1). Po dwóch kolejnych minutach (51’) Biliński ładnie przerzucił piłkę do Samborskiego. Rafał przyjął ją na klatkę piersiową, po czym sprowadził na ziemię i zagrał w szesnastkę do niepilnowanego Sarnowskiego. Paweł uderzył bez przyjęcia, lecz zbyt lekko (i w środek bramki), aby zaskoczyć Spedę. W rewanżu (53’) kontratak przeprowadzili goście. Simlat próbował znaleźć podaniem na 5-ty metr swojego kolegę z ataku, lecz ten minął się z piłką. Co nie udało się gościom, ponownie udało się Smolarczykowi. W 58’ nasz młody snajper przeprowadził rajd, po którym wypracował sobie pozycję strzałową. Gdy miał już przed sobą bramkę, uderzył na tyle precyzyjnie, że „skóra” po odbiciu się od słupka wylądowała w bramce. Wydawało się, że w tym momencie emocje już się zakończyły. Tymczasem ledwie 2 minuty później (60’) bramką odpowiedzieli starościnianie. A konkretnie Sowa, który z 5 metrów sfinalizował podanie Gajowskiego. Nasz zespół nie wyciągnął jednak należytych wniosków, bowiem zdekoncentrowany 6 minut później pozwolił gościom na zdobycie bramki kontaktowej! W 66’ zbyt daleko wysunięty Stasiowski „dostał” klasyczny strzał „za kołnierz”, a autorem efektownego trafienia (z 25 metrów) okazał się Szramowski.

Czerwono-czarni próbowali odgryźć się w 72’, gdy aktywny w polu karnym Samborski zagrał na 6-ty metr do lekko spóźnionego Kamila Błacha, którego ostatecznie ubiegł jeden z rywali. Gdyby „bliźniak” szybciej odczytał intencje „Sambora”, to znalazłby się w 100% sytuacji do zdobycia gola. W 75’ po koronkowych zagraniach z pierwszej piłki akcję starał się sfinalizować Mateusz Gołębiowski. Niestety, jego strzał wylądował na… obrońcy LZS-u. Pięć minut przed końcem meczu (85’) kapitalnie z kilkunastu metrów uderzył Kostrzewa, lecz jeszcze lepiej zachował się Speda i efektowną paradą nie dopuścił do utraty gola. Futbolówka trafiła jeszcze pod nogi Jędrka Gąski, ale i z jego próbą starościński golkiper świetnie sobie poradził. W 87’ rajd z piłką przeprowadził Kamil Błach, lecz przy strzale, po raz kolejny na wysokości zadania stanął Speda, parując uderzenie do boku. W 89’ zobaczyliśmy efektowną akcję Kostrzewy, który minął czterech (!) przeciwników, a będąc już w narożniku pola bramkowego, uderzył z ostrego kąta. Niestety, próba okazała się nieprecyzyjna. W ostatniej akcji meczu (90’) Gąska wygrał pojedynek na lewej stronie boiska, po czym zgrał piłkę do Samborskiego. Rafał posłał atomowe uderzenie na bramkę LZS-u, a „skóra” z impetem odbiła się od poprzeczki oraz tuż przed linią bramkową. Sytuację starał się wykorzystać Rembielak, który doszedł do piłki i natychmiast uderzył. Niestety, strzał naszego nowego zawodnika wylądował na… słupku, a futbolówka wyszła poza obręb szesnastki.

Jak wspomnieliśmy na wstępie, ostatni mecz kontrolny zakończył się z wygraną Startu. Dodajmy wygraną minimalną po nierównym meczu. Martwią stracone przez naszych piłkarzy bramki, wynikające ze zbytniej dekoncentracji. Gdy podopieczni Damiana Zalwerta skupiali się na boiskowych zadaniach, to bez większego problemu radzili sobie z rozbijaniem ofensywnych prób starościnian. Można jednak odnieść wrażenie, że czerwono-czarni zbyt łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich, a także bez większych kłopotów wyszli na wysokie prowadzenie (4-1), po czym nastąpiło niczym nie usprawiedliwione rozprężenie. Klasowej drużynie takie wahania koncentracji nie powinny się zdarzać. Pewnym usprawiedliwieniem dla zespołu jest jednak etap, w którym ten obecnie się znajduje. Do przebudowywanej drużyny doszło kilku młodych piłkarzy, którzy boiskowego cwaniactwa, a przede wszystkim stabilizacji w grze dopiero się uczą. Mimo wszystko mamy nadzieję, że w ostatnim tygodniu przygotowań trener popracuje ze swoimi podopiecznymi nad wyeliminowaniem wspomnianych mankamentów i po premierze będziemy mieć powody do zadowolenia. Tym bardziej, że po analizie meczów kontrolnych wnioski są dosyć jednoznaczne. Start w większości meczów stwarzał sobie sporo sytuacji bramkowych, choć nierzadko szwankowała skuteczność. Jeśli więc poprawimy się w tym aspekcie, a dodatkowo wyeliminujemy rażące błędy indywidualne w defensywie (a też było ich kilka), to w IV lidze wcale nie musimy nerwowo oglądać się za siebie. Do tego potrzebna jest jednak żelazna konsekwencja w realizacji założeń taktyczno-technicznych przez pełne 90 minut w każdym spotkaniu. [SK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
2 Komentarze | Dodaj własne