Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Zadecydowały kornery

Odsłony: 18401

Po spotkaniu z Szombierkami Bytom trener Bogdan Kowalczyk sygnalizował, że jego zespół będzie chciał pójść za ciosem i w kolejnym meczu również pokusić się o pełną pulę.

Okazja do zdobycia kompletu punktów wydawała się znakomita, bowiem do Namysłowa miała zawitać ekipa Piasta Strzelce Opolskie. Beniaminek, jak do tej pory, nie zdobył zaś ani jednego punktu. Trudno więc było o bardziej dogodnego przeciwnika do podtrzymania zwycięskiej passy. Nikt nie wierzył jednak, że środowa gra będzie dla czerwono-czarnych spacerkiem. Jak się okazało, przewidywania w pełni się sprawdziły.

W pierwszych dwudziestu minutach na boisku mieliśmy sporo chaosu i niedokładności. Lepsze wrażenie w tym fragmencie sprawiali goście, którzy dosyć często przebywali na namysłowskiej połowie. Już w 2' wybijając piłkę przed pole karne, pozwoliliśmy na stworzenie zagrożenia pod własną bramką. Do bezpańskiej „skóry” doskoczył Kozołup i z 22 metrów mocno kropnął wprost w Rozmusa. Po chwili (8') futbolówkę w szesnastce, na rzecz Korchuta, stracił Żołnowski. Napastnik Piasta nie miał problemów z minięciem naszego defensora. Nie zdołał jednak oddać strzału, bo czujność, wybijając piłkę spod nóg rywala, zachował Biliński.

Namysłowianie premierowe zagrożenie pod bramką Kobielskiego stworzyli w 14'. Wówczas Kamil Błach krótko zagrał w szesnastkę do Samborskiego, który z ostrego kąta przymierzył zbyt lekko i golkiper przyjezdnych nie miał kłopotów z interwencją. Strzelczanie odgryźli się niebezpiecznie w 18', gdy Rychlewicz zacentrował z boku przed „świątynię” Rozmusa. Na dalszym słupku do dośrodkowania doszedł Kampa. Po przyjęciu ograł jednego z naszych zawodników, a następnie uderzył tuż obok słupka. Z ripostą w 23' starał się pośpieszyć Samborski, jednak jego strzał z dystansu był bardzo niecelny. Wspomniana 23' niefortunna okazała się dla Bilińskiego. Zderzył się wówczas głową ze... Szpakiem. Momentalnie zalał się krwią i na boisko już nie wrócił (stwierdzono złamanie nosa). Na placu gry zastąpił go Kamil Smolarczyk.

W 34' podopieczni Bogdana Kowalczyka otworzyli wynik spotkania. Po szybko rozegranym rzucie z autu, prawą stroną defensywie Piasta urwał się Samborski. Dobiegł do linii końcowej, po czym mocno zagrał wzdłuż bramki. Jego podanie zostało jednak przecięte i piłka znalazła się poza linią końcową. Do kornera podszedł Szpak. Zacentrował na środek pola karnego, ale tam strzału nie zdołał oddać Zalwert. Futbolówka trafiła jednak pod nogi Lizaka, który nie mając dużego wyboru, technicznie uderzył na bramkę. Strzał po koźle wpadł tuż przy słupku do siatki, a namysłowska ławka rezerwowych mogła wystrzelić do góry w geście radości.

Czerwono-czarni mogli się pokusić o drugie trafienie już 60 sekund później. Techniczny strzał K.Smolarczyka z dystansu minął jednak w nieznacznej odległości poprzeczkę. Również niewiele zabrakło, żebyśmy i w 41' pokonali Kobielskiego. Po dośrodkowaniu z boku Szpaka, na dalszym słupku w boczną siatkę z bliska główkował Samborski. Centra Szpaka była natomiast możliwa dzięki nieustępliwej postawie K.Smolarczyka, który najpierw ambitnie wywalczył piłkę z boku pola karnego, a następnie nie dał jej sobie odebrać mimo kilku prób aż dwóch rywali. Gości przed przerwą (45') stać było jedynie na bardzo nieprecyzyjny strzał Korchuta z 25 metrów.

Na początku drugiej połowy groźnie pod bramką Rozmusa zrobiło się za sprawą dwóch kornerów. Oba egzekwował Rychlewicz. Najpierw (49') dośrodkował na bliższy słupek i Becella z bliska trafił wprost w naszego golkipera. Natomiast po chwili (52') zagranie Rychlewicza głową sfinalizował Sacha, ale jego próba przeleciała obok słupka. Namysłowianie ocknęli się w ofensywie w 56'. Wtedy Łątka zapędził się daleko na połowę rywali, gdzie został sfaulowany (obok krótszego boku szesnastki). Bezpośrednio z rzutu wolnego starał się przymierzyć Samborski, ale trafił tylko w stojącego przed bramką Bonara. W 58' odpowiedział zza pola karnego Korchut, lecz futbolówka – na szczęście – po rykoszecie minęła cel.

Ponownie pod jedną z bramek ciekawie zrobiło się dopiero w 69'. Szpak wrzucił piłkę z kornera na dalszy słupek. Tam głową na środek pola karnego zgrał ją Lizak. Akcję strzałem z półobrotu sfinalizował zaś K.Smolarczyk, który trafił wprost w Kobielskiego. Z jeszcze lepszej strony K.Smolarczyk pokazał się w 73'. Z 17 metrów groźnie uderzył i Kobielski musiał się ratować odbiciem „kuli” poza linię końcową. Tymczasem młody napastnik Startu nie spoczął na laurach i bramkę gości szturmował już minutę później. Po wywrotce Dłutowskiego i ograniu kolejnego z przeciwników, strzał Kamila z 15 metrów został jednak zablokowany.

W 78' zagrożenie przeniosło się na drugą stronę boiska. Becella kropnął mocno z linii szesnastki, ale posterunku był Rozmus, który zdołał nawet złapać „skórę”. Po minucie akcja ponownie przeniosła się w okolice „świątyni” Kobielskiego. Tym razem niezmordowany K.Smolarczyk w dobrej okazji zaplątał sobie piłkę między nogami. Zdołał jeszcze wycofać ją do P.Pabiniaka, ale ten z 18 metrów fatalnie przestrzelił. Celnością popisał się z kolei w 81' Zalwert. Po dośrodkowaniu Szpaka z rzutu rożnego, mimo asysty rywala, zdołał z 4 metrów głową efektownie wpakować piłkę do siatki.

W końcówce również nie brakowało emocji. W 84' namysłowianie mogli już kompletnie pogrążyć przyjezdnych. Kamil Błach zacentrował z boku szesnastki. Samborski już w polu karnym przedłużył podanie głową i piłka spadła pod nogi P.Pabiniaka. Ten zdecydował się jeszcze przełożyć piłkę na lewą nogę, a następnie huknął tuż obok słupka. Z kolei bardzo blisko zdobycia kontaktowej bramki w 88' byli strzelczanie. Po tym jak ratując sytuację, Rozmus nie zdołał sięgnąć piłki, Job uderzył na opuszczoną przez naszego golkipera bramkę. Na szczęście „Bośniakowi” z pomocą pośpieszyli koledzy, zatrzymując zmierzającą do siatki futbolówkę. Już w doliczonym czasie gry nasi zawodnicy znów byli bliscy trzeciego trafienia. Najpierw K.Smolarczyk uderzeniem po ziemi z 18 metrów trafił w Kobielskiego. Natomiast na zakończenie spotkania przed szansą stanął jeszcze P.Pabiniak. Po dalekim wykopie Rozmusa przejął futbolówkę w polu karnym, zwodem położył przeciwnika na murawie i... został zablokowany.

Czerwono-czarni nie pękli i – będąc faworytem – zdołali zainkasować trzy punkty. Gościom trzeba jednak przyznać, że byli równorzędnym przeciwnikiem dla naszego zespołu. Ciągle jednak płacą frycowe. Wczoraj popełnili kilka błędów w defensywie, z których dwa – po stałych fragmentach gry – zdołaliśmy wykorzystać. Dobrą zmianę dał młody K.Smolarczyk, który powoli zaczyna udowadniać, że może być wartościowym elementem układanki Bogdana Kowalczyka. Nie licząc dwóch małych błędów (bez konsekwencji dla końcowego wyniku, więc rozgrzeszamy), kolejne udane zawody zaliczył Rozmus. Zresztą żaden z namysłowian nie odstawał wczoraj od swoich kolegów. Walczyli wspólnie i jako zespół odnieśli cenne zwycięstwo, które pozwoliło im odskoczyć od Piasta na siedem punktów. Z jednej strony można się cieszyć, z drugiej zaś nie ma co popadać w euforię. Na chwilę obecną wydaje się bowiem, że strzelczanie będą mieli ogromne kłopoty z podjęciem skutecznej walki o utrzymanie. [MW]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy