Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Cała prawda o frekwencji - cz. I

Odsłony: 8244

W piłkarskim Namysłowie zwrot „Nie jest źle” chyba bezpowrotnie odszedł do lamusa. Odszedł także ten, mówiący, że nawet „Nie jest dobrze”. Bo dziś jest

dramatycznie słabo, rzec nawet trzeba katastrofalnie! Bynajmniej nie chodzi o wyniki sportowe uzyskiwane przez czerwono-czarnych graczy. Te potraktować należy, jako odnoszone na miarę aktualnego potencjału i możliwości. Mianem „katastrofy” określić jednak należy jesienną frekwencję na Stadionie Sportowym przy Pułaskiego 5. Ta bowiem od momentu przyglądania się jej przez nasz portal (rok 2007), w minionej rundzie sięgnęła dna. Nieco ponad dwa lata, po tym jak na mecz z Przyszłością Rogów (wtedy III-ligowym liderem) przybyło 40 widzów, stwierdziliśmy, że przeciętna liczba widzów, chcących oglądać Start w akcji, sięgnęła bruku (po 14. kolejkach kampanii 2012/13 był to średni poziom 183 widzów – przyp. aut.). To do czego przyrównać obecne frekwencyjne „standardy”, które są wyraźnie niższe (szczegóły w  dalszej części artykułu). To już nawet nie dno. To pukanie w nie od strony mułu. Nie zanotowaliśmy wprawdzie jednorazowej frekwencji na tak dramatycznym poziomie, jak miało to miejsce w pamiętnym meczu z rogowianami (fakt, śnieg i panujący wtedy chłód w znaczący sposób przyczyniły się do trybunowego dramatu). Niemniej jeśli w czterech ostatnich meczach jesiennych przy Pułaskiego, ani razu nie przekroczyliśmy poziomu 100 widzów, to jest to już sytuacja mocno wstydliwa. Dlaczego tak się dzieje? Spróbujemy się nad tym problemem zastanowić.

Zacznijmy od kwestii najważniejszej, a więc jesiennej frekwencji na poszczególnych obiektach. Od razu dodajmy, że większość zestawień opracowano na podstawie danych z „Nowej Trybuny Opolskiej”. Wyjaśniamy ponadto, że w „NTO” nie opublikowano liczby widzów, która pojawiła się na obiektach w kolejce nr 3, gdyż był to termin środowy (z wyjątkiem meczu Startu, gdzie frekwencję policzyliśmy sami). Nie posiadamy także danych frekwencyjnych z meczu Chemik – Orzeł (8. kolejka) oraz spotkania Pogoń – OKS Olesno (14. kolejka). Ale nawet bez powyższych braków z bardzo dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że uśrednione wyniki w praktyce potwierdzają tendencję do odwiedzania IV-ligowych stadionów i obiektów Opolszczyzny.

Najlepszą frekwencją pochwalić się może brzeska Stal. Nie od dziś wiadomo, że po latach piłkarskiego zastoju, w Brzegu działacze piłkarskiej Stali chcą wreszcie wyjść z cienia tej koszykarskiej (przez wiele sezonów grającej w kobiecej ekstraklasie – przyp. aut.). Teraz brzeżanie mogą pochwalić się nie tylko najpiękniejszym stadionem w województwie, ale również ekipą mocno liczącą się w walce o promocję do III ligi. Jeśli jednak obiektywnie podejść do tematu, to ta nasza IV liga cieszy się znikomym zainteresowaniem. Fakty są cokolwiek bolesne. Bo skoro w Brzegu, gdzie kibice mają możliwość oglądać swoich pupili w znakomitych warunkach (zadaszone trybuny dla 2 tysięcy widzów) pojawiało ich się średnio niecałych 300-tu (dokładnie 291), to co można powiedzieć o reszcie? Nie można jednak potępiać wszystkich w czambuł, bo takie nastały czasy dla rozgrywek typu „Non League” (popularne określenie dla amatorskich lig w Anglii). Dziś przeciętnego kibica interesuje przede wszystkim to, co pokazywane jest (i umiejętnie nagłaśniane) w mediach (tych światowych oraz ogólnokrajowych). Natomiast – jak widać – wspieranie klubów ze swoich okolic (lokalnie) wygląda, jak wygląda, czyli marnie.

IV LIGA OPOLSKA - FREKWENCJA NA STADIONACH
(runda jesienna 2014)
Klub Średnia
widzów
Liczba
mieszkańców
% mieszkańców
na meczach
Stal Brzeg 291 37.740 0,77
LZS Mechnice 267 1.020 26,18
Polonia Głubczyce 253 13.371 1,89
Chemik K.-Koźle 193 65.028 0,30
Olimpia Lewin B. 184 5.812 3,16
Sparta Paczków 181 8.081 2,24
TOR Dobrzeń Wlk. 160 3.171 5,04
Racławia Racławice Śl. 151 1.693 8,92
Victoria Chróścice 140 3.244 4,31
Śląsk Łubniany 135 1.610 8,38
Pogoń Prudnik 134 22.834 0,59
Czarni Otmuchów 128 5.181 2,47
LZS Piotrówka 127 1.158 10,97
Orzeł Źlinice 125 760 16,45
OKS Olesno 124 10.036 1,23
Start Namysłów 124 16.297 0,76
Piast Strzelce Op. 115 19.804 0,58
Po-Ra-Wie Większyce 114 1.055 10,80

Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest 2. pozycja LZS-u Mechnice. Oczywiście nie w lidze, bo tą zajmuje właśnie Stal. Chodzi o widownię. Aż 267 osób (średnio) na każdym domowym meczu, to w Mechnicach powód do wielkiej dumy. I nie ma tu znaczenia, że tamtejszy LZS zapisuje właśnie najpiękniejsze karty w swojej historii. Pozytywnie szokuje fakt, że na obiekcie beniaminka regularnie pojawiał się co czwarty mieszkaniec tej miejscowości! Brzmi niewiarygodnie, ale statystyka nie kłamie. Zresztą w zestawieniu widać to wyraźnie (patrząc na kolumnę nr 4). Pod tym względem nierówną walkę próbowali nawiązać z nimi mieszkańcy Źlinic, ale ich wynik (16,45% mieszkańców na meczu, ze średnią 125 osób na meczu) nawet przez chwilę nie był w stanie zagrozić mechniczanom, wśród których widać autentyczną radość i pasję przy każdym występie ich ulubieńców.

Najniższy stopień na podium przypadło Polonii Głubczyce (liderowi rozgrywek). W Głubczycach pojawiało się średnio nieco ponad ćwierć tysiąca widzów, co… chyba należy uznać za standard nowych czasów. Trudno nam uwierzyć, że w najbliższym okresie ten trend zostanie odwrócony (chodzi o całą ligę). A wyjaśnienie jest dosyć proste. O mediach już było, więc trzeba też wspomnieć o wątku dotyczącym wymiany publiki na meczach. Kibiców starej daty z każdym rokiem pojawia się na stadionach coraz mniej. A młodsze pokolenie – niestety – niespecjalnie garnie się do „marnowania” dwóch weekendowych godzin na jakichś „marnych anonimowych kopaczy”. Ci wolą obejrzeć w TV i emocjonować się popisami piłkarzy pokroju Cristiano Ronaldo (Real Madryt), Leo Messi (FC Barcelona) czy choćby naszego Roberta Lewandowskiego (Bayern Monachium). To smutne, że dziś lokalnych bohaterów już nie ma – zostali wyparci przed gwiazdy, na każdym kroku nachalnie kreowane przez medialny świat telewizji oraz (a raczej przede wszystkim) internetu. Oczywiście są wśród młodzieży chlubne wyjątki, które trybun piłkarskich IV ligi nie omijają. Dlatego warto im w tym miejscu podziękować (szczególne podziękowania kierujemy w stronę najaktywniejszych fanów NKS-u, którym w tak trudnych czasach naprawdę się chce!).

Fot.: Na dużym, pod względem liczby miejsc na trybunach, namysłowskim stadionie, 150 osób niknie niemal zupełnie (patrz fotografia). Stąd często mylne wyobrażenie, że obiekt przy Pułaskiego podczas meczów Startu zdaje się być niemal pusty (tu kadr ze spotkania Start Namysłów - Stal Brzeg z w/w frekwencją).
[zdjęcie: Artur Musiał/StartNamyslow.pl]

Pierwsza trójka frekwencyjnego rankingu zamyka jednocześnie grupę klubów, na meczach których pojawiało co najmniej 200 kibiców. Kilkanaście lat wstecz sytuacja wręcz nie do pomyślenia... Ze 193 widzami pozycję nr 4 okupuje kędzierzyński Chemik. Jak na ponad 60-tysięczne miasto, wynik żenujący. No, ale jeśli zgłębimy wiedzę dotyczącą priorytetów kibiców w tym mieście, obraz mocno nam się rozjaśnia. „Problemem” futbolistów są… siatkarze ZAKSY. No bo jak ledwie IV-ligowy średniak ma równać się z 5-krotnyn Mistrzem Polski, do tego regularnym uczestnikiem europejskich pucharów? Tu nie ma żadnego punktu odniesienia, dlatego z tym większym szacunkiem spoglądamy w stronę klubu rezydującego na „Kuźniczce”. Można się bowiem domyślać, że potencjalni donatorzy sportu w Kędzierzynie decyzję o wyborze dyscypliny (i reklamie za jej pośrednictwem) mają bardzo ułatwioną. Tymczasem wbrew logice, Chemik wyrwał się parę lat temu z piłkarskiego niebytu, a działacze (co ważne) nie chcą na tym poprzestać i w niedalekiej perspektywie zameldować się w III lidze.

Świetnie radząca sobie Olimpia Lewin Brzeski (jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń jesieni) pochwalić się może wynikiem 184 sympatyków kopanej na każdym spotkaniu. Jak na niespełna 6-tysięczne miasteczko, to przyzwoity rezultat. Poziom 150 widzów przekroczono ponadto w Paczkowie, Dobrzeniu Wielkim i Racławicach Śląskich, które też mogą pochwalić się budzącym szacunek procentem mieszańców na meczach Racławii (co dziewiąty racławiczanim regularnie oglądał IV-ligowego beniaminka w akcji).

Na miejscach 9-11 ekipy ze średnią widzów mieszczącą się w przedziale 130 – 140. A dalej to już frekwencyjny dramat. Nas szczególnie uwiera fakt, że namysłowski Start wylądował w tym zestawieniu niemal na dnie! Z danych „NTO” wyliczyliśmy, że w drugim półroczu 2014 roku „Stadion Sportowy” odwiedzało średnio 124 widzów. Ale chcąc być bardziej precyzyjnymi, dodatkowo wzięliśmy pod uwagę nasze autorskie obliczenia. Te są w kilku przypadkach niższe (łącznie 1080 widzów wobec 1120 podanych w opolskim dzienniku), dlatego i średnia też jest niższa. Według StartNamyslow.pl jest to poziom 120 osób przypadających na jeden namysłowski mecz, co daje nam w zestawieniu trzecią pozycję od końca! Inaczej niż katastrofą nazwać tego nie można. Gorzej, że sezon dobił dopiero do półmetka, a w czterech ostatnich meczach jesieni (o czym wspominaliśmy we wstępie) ani razu nie przekroczyliśmy granicy 100 widzów (patrz infografika poniżej)! Nie chcemy nawet myśleć, że ten fatalny trend mógłby się wiosną utrzymać. Liczymy raczej na to, że przy cieplejszej aurze nasza średnia wróci na minimum przyzwoitości na poziomie początkowych 150 osób. Wierzymy, że we wzroście liczby kibiców pomogą sami piłkarze. Ale by tak się stało, ich gra oraz wyniki muszą ulec znaczącej poprawie.

Wspominaliśmy o Brzegu i Stali, gdzie za dobrymi ostatnio wynikami od paru lat idzie też możliwość oglądania meczów w komfortowych warunkach. No, a jak infrastrukturalnie wygląda obiekt przy Pułaskiego, wspominać nie trzeba. Niezorientowanych musimy jednak uświadomić, bo nie każdy internauta miał okazję zobaczyć nasz obiekt na żywo. Niestety, nie mamy się czym pochwalić. Pod względem pojemności (2.280 miejsc, w tym 1.980 siedzących), to jeden z największych stadionów na Opolszczyźnie. Problem w tym, że świat zatrzymał się na nim pod koniec lat 90-tych, a więc za czasów, kiedy wybudowano obecnie użytkowany budynek klubowy i zainstalowano krzesełka. Te są jednak dziś w tak dramatycznym stanie, że kibic zasiadający na takim siedzisku musi się liczyć z ubrudzeniem garderoby. Stan czystości krzesełek pozostawia sporo do życzenia, ale większy problem, to utleniający się przez lata plastik, który pozostawia na ubraniu trudne do uprania ślady. Cytując klasyka, nasz stadion, to „głęboka Ukraina”, oczywiście bez obrazy dla tamtejszych obiektów sportowych. Coś w tym jednak jest, skoro największe wrażenie robi on na... groundhopperach i groundspottingowcach wszerz i wzdłuż przemierzających kraj w poszukiwaniu oldschoolowych klimatów. Tak, namysłowski stadion, to typowy „oldschool”, na którym bez żadnej kosmetyki można byłoby od ręki realizować film, do wymogów którego potrzebny byłby obiekt nawiązujący do XX wieku.

A propos frekwencji. Nasze 120 widzów na meczu, przy całkowitej pojemności stadionu (2.280 miejsc) daje nam wypełnienie na poziomie 5,26%. Komentarz jest tu chyba zbyteczny. Choć nie, bo w tym momencie przypomina nam się ostatni w 2014 r. ligowy mecz Śląska Wrocław na Stadionie Miejskim. Wrocławianie podejmowali wówczas GKS Bełchatów przy 7.315 widzach. Komentatorzy NC+ zwrócili wówczas uwagę na marną frekwencję, bo i stadion wyglądał na niemal opustoszały. No to proszę przyjąć do wiadomości, że zapełnienie wrocławskiego obiektu wyniosło wówczas 17,1% (pojemność, to 42.771 miejsc), a to 3-krotnie większy odsetek niż w Namysłowie. Teraz dopiero można sobie wyobrazić, jak wygląda stadion przy Pułaskiego w czasie meczów czerwono-czarnych...

Na tym kończymy część I autorskiego podsumowania frekwencji w IV lidze opolskiej. Niebawem kolejny odcinek związany z widownią i kibicami, w którym nasi czytelnicy dowiedzą się m.in. który klub przyciągał największą publikę w roli gościa. Zaglądajcie na nasz portal, bo warto! [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy