Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Namysłów, a sprawa Śląska

Odsłony: 10766

Okres przerwy między sezonami czy rundami, to dla kibiców czas próby cierpliwości. Większość z nas próbuje sobie znaleźć tematy zastępcze: a to zabierze się za zaległe lektury, albo

też nadrobi braki związane z filmowymi hitami. Wśród fanów Startu jest jednak całkiem pokaźna grupa osób, która bez piłki żyć nie potrafią. U tych z kolei przeglądarka internetowa na bieżąco odświeża najrozmaitsze portale związane z futbolem, a dodatkowo telewizor emituje wyłącznie kolor zielony… Czasem jednak zupełnie nieoczekiwanie człowiek zejdzie na tematy w ogóle z futbolem nie związane. Nam w ostatnim czasie przydarzyła się wymiana zdań na Twitterze, zainicjowanej przez… złożenie życzeń górnikom z okazji Barbórki. Na naszym oficjalnym profilu napisaliśmy wówczas, że choć nie jesteśmy Ślązakami, to w ostatnim czasie grywaliśmy ze śląskimi ekipami i stąd dla górniczej braci życzenia. Nieoczekiwanie dla nas pojawił się w tej sprawie komentarz red. Macieja Słomińskiego (prywatnie fana lubianej w Namysłowie Lechii Gdańsk), piszącego dla portalu slowfoot.pl. Osobom nie kojarzącym Pana Maćka wyjaśniamy, że to jeden z najoryginalniej piszących kibiców o polskim (choć nie tylko futbolu). Za rekomendację wystarczy choćby fakt, że to wychowanek ś.p. red. Romana Hurkowskiego, kultowego dziennikarza „Piłki Nożnej”, zmarłego w 2010 r. (rocznica jego śmierci przypada dokładnie 14 grudnia). Co zdziwiło Pana Macieja? Ano to, że geograficznie leżymy 60 km na wschód od Wrocławia, a nie czujemy się Ślązakami. W krótką wymianę zdań włączyli się inni dziennikarze (znakomicie piszący o egzotycznym futbolu Leszek Milewski z portalu Weszlo.com oraz Jacek Staszak z krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”), dochodząc do niejednoznacznych, choć ogólnie słusznych konstatacji. W swoich spostrzeżeniach każdy miał częściowo rację, również my, twierdząc, że choć na historycznie śląskiej ziemi mieszkamy, to jednak Ślązakami nie jesteśmy. Wątek ten skłonił nas do napisania niniejszego tekstu, w którym chcielibyśmy przedstawić kibicom spoza naszego regionu, jak to wg nas z nami Namysłowiakami jest (a dlaczego nie Namysłowianami, o tym później).

Dokładnie tłumaczenie zawiłości historycznych ziem Polski południowo-zachodniej zajęłoby sporo czasu. Dlatego czytelników szczególnie zainteresowanych historią Śląska odsyłamy do stosownych źródeł. W przypadku wydania książkowego, obowiązkową lekturą powinna być historia naszego miasta, czyli „Namysłów. Z dziejów miasta i okolic” autorstwa Mateusza Golińskiego, Elżbiety Kościk i Jana Kęsika (wyd. 2006 r.). W globalnej sieci WWW też można znaleźć sporo interesujących materiałów na ten temat. My proponujemy zapoznać się z lekkim i klarownym w odbiorze w/w aspektów artykule Krystiana Krawczyka, autora bloga http://region-dolny-slask.blogspot.com/ (materiał z 08.02.2013 r.). Bazując na ogólnodostępnej wiedzy, osoba ta potwierdza, że w połowie XVIII wieku (1742 r.) niemal cały historyczny Śląsk znalazł się w granicach królestwa Prus. Prusacy szanowali ustalony przez lata porządek administracyjny i historyczny, lecz „tylko” do początku XIX wieku. Wtedy to doszło do reformy administracyjnej niejakiego Steina, w wyniku której między 1806, a 1820 r. Śląsk stał się jedną z pruskich prowincji. W efekcie na przestrzeni kilkunastu lat doszło do podziału historycznego regionu na Dolny i Górny Śląsk (szczegóły powyższych dat różnią się zależnie od źródła, a że nie jesteśmy historykami, podaliśmy daty uznawane najczęściej za graniczne – przyp. aut.). Nie jest więc prawdą, że podział takowy nastąpił dopiero po II Wojnie Światowej w wyniku pojawienia się w granicach polskich interesującego nas obszaru. Z rzeczywistością rozmija się też zupełnie pruska prowincja Śląsk (powstała w obliczu zmian terytorialnych po wojnach napoleońskich i kongresie wiedeńskim) do historycznego Dolnego Śląska. Błędem jest również interpretowanie obecnych granic województwa dolnośląskiego (w wyniku reformy administracyjnej, utworzonego dopiero w 1999 r.) z historycznym obszarem Dolnego Śląska. Przede wszystkim w obrębie aktualnego woj. dolnośląskiego nie znalazł się m.in. powiat namysłowski (z wyłączeniem gminy Pokój, historycznie przynależącej do Górnego Śląska) oraz inne powiaty obecnego województwa opolskiego, lokalizacyjnie znajdujące się na jego ścianie zachodniej.

Naturalnie można się spierać, że historyczne granice Śląska, o których autor wspominał, na przestrzeni lat ulegały mniejszym lub większym korektom, a w związku z tym punktem wyjścia do dyskusji są granice przyjęte na określony moment historyczny (o czym zresztą w komentarzu do artykułu wspomina jeden z czytelników bloga). To jednak z naszego punktu widzenia kwestia wtórna. Dla nas istotna jest kwestia, którą poruszył red. Słomiński. Bo z historycznego punktu widzenia mieszkańcy Namysłowa i okolic rzeczywiście zamieszkują tereny śląskie. Nie możemy jednak mówić o sobie Ślązacy, gdyż z zamieszkiwane przez nas ziemie od blisko 200 lat powinny być postrzegane – historycznie i geograficznie - jako Dolny Śląsk. Red. Słomiński słusznie zauważa, że paradoksem piłkarskim jest tu chociażby Śląsk Wrocław, Mistrz Polski z 2012 roku. Wrocławianie ewidentnie postrzegają siebie jako Dolnoślązaków, natomiast całkowicie odcinają się od określania siebie Ślązakami, mimo, że historycznie tereny te były rzeczywiście Śląskiem. Dziś powszechnie przyjmuje się, że Ślązak, to mieszkaniec Górnego Śląska. Ale o ile problemu z tym nie powinni mieć mieszkańcy Lublińca, Krapkowic, Kietrza czy nawet Olesna (świadomie wspominamy o ośrodkach piłkarskich), to nie jesteśmy już przekonani, że tak o sobie powiedzą mieszkańcy Opola. Ci raczej powiedzą, że są mieszkańcami... Śląska Opolskiego. Tak nazywano polski region kulturowy i językowy, leżący w granicach Niemiec w latach 20-tych i 30-tych XX wieku. Opolanie nie nazwą raczej siebie mieszkańcami Opolszczyzny, bo to termin, który pojawił się w obiegu dopiero po II Wojnie Światowej (okolice lat 60-tych). A Opolszczyzna i Śląsk Opolski, to jednak dwie różne kwestie.

Rys.: Graficzne przedstawienie historycznych granic Śląska z uwzględnieniem podziału z początku XIX wieku na Dolny i Górny Śląsk (kliknij aby powiększyć).
[grafika za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Śląsk]

Mając na myśli Ślązaka (powszechnie nazywanego Hanysem), zdecydowana większość z nas widzi mieszkańca Górnego Śląska, koniecznie zamieszkującego okolice, na których spotkać można tzw. familoki (charakterystyczna wielorodzinna zabudowa piętrowa w okolicach, gdzie funkcjonował przemysł ciężki). To kolejny stereotyp, bo przecież wielkich fabryk czy zakładów nigdy we wspomnianych, mniejszych opolskich miastach nie było. A tam też mieszkają Ślązacy, mający mocne poczucie własnej historii, tradycji i do dziś pielęgnowanej kultury. Nie jest też tak, że wszędzie tam, gdzie znajdują się dwujęzyczne tablice (myślimy o woj. opolskim), w miejscowościach takich mieszkają wyłącznie Ślązacy. I owszem mieszkają, ale mieszka tam też Mniejszość Niemiecka. A nie każdy Ślązak uważa siebie za osobę z pochodzeniem. I vice versa, nie każda osoba deklarująca się jako przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej czuje się Ślązakiem (a tym bardziej Polakiem). W praktyce Górny Śląsk, to tygiel narodowościowo-etniczny, gdzie Ślązacy mieszają się z Polakami i Niemcami, a dodatkowo nie można też zapominać o potomkach przesiedleńców z Kresów (głównie z terenów południowych), którzy po II Wojnie Światowej trafili do Opola i Bytomia, a na Dolnym Śląsku ogromna ich liczba trafiła do Wrocławia oraz w jego bezpośrednie okolice. Potwierdzenie tego znajdujemy choćby w nazewnictwie jednej z najsłynniejszych grup kibicowskich w Polsce reprezentującej właśnie wrocławski WKS. „Nabojka”, bo o niej mowa, to przecież słowo mające konotacje wywodzące się z dialektu kresowego, o czym kilka lat temu wspomniał niżej podpisanemu jeden z istotnych w jej hierarchii fanów (tak na marginesie – w tym roku „Nabojka” obchodziła 25-lecie istnienia). A Ślązacy, to też przygraniczna część czeska, a ściślej okolice Bruntala i Opavy (vide piłkarze Ślezsky Opava). Z kolei zupełnie inna ciekawostka, to region częstochowski, który w granicach województwa śląskiego figuruje od 15 lat. Czy to oznacza, że popularne „Medaliki” mają czuć się Ślązakami? W żadnym wypadku. Zależności i dosyć czytelnej… niejednoznaczności jest w przypadku Śląska zbyt dużo, aby pokusić się o jedynie słuszną prawdę historyczną. Ta przeważnie różni się w szczegółach.

Wracając do meritum, ma częściową rację red. Słomiński, wyrażając zdziwienie, że Namysłowiacy nie czują się Ślązakami, choć na ziemiach historycznie śląskich mieszkają. Duża część mieszkańców naszego miasta i okolic przedstawia się jako mieszkańcy Opolszczyzny. Bo to prawda... z administracyjnego punktu widzenia. Ale jest też całkiem spory odsetek Namysłowian, przedstawiających się jako Dolnoślązacy. Należą do nich m.in. kibice Startu, dosyć wyraźnie podkreślający przynależność do tego historycznego regionu. Przykładem ich stadionowa przyśpiewka „Start namysłowski od zawsze klub dolnośląski”. Powyższe okoliczności w pewnym sensie celnie spuentował red. Staszak, sygnalizując na Twitterze, że historycznie Wrocław, to Śląsk, lecz kulturowo Śląsk, to (dla przeciętnego Kowalskiego – dopisek własny) familoki. Wiele w tym racji, pod warunkiem, że nie odwoływalibyśmy się do pierwszego dwudziestolecia XIX wieku i reformy administracyjnej Heinricha Friedricha Karla Reichsfreiherr vom und zum Stein. Z zaznaczeniem oczywiście, czy bez mała 200 lat historii można traktować pod kątem… historycznym (sic!), czy odwołaniem powinny być raczej czasy sprzed wspomnianego podziału. Tu już wchodzimy jednak w spór czysto akademicki.

Ślązaków w Namysłowie szanujemy, podobnie jak inne etniczne nacje. Trudno jednak z naszej strony o nietolerancję, skoro mieszkamy na terenach, gdzie do dziś są miejsca, w których sąsiedzi, to potomkowie Niemców i Kresowiaków. A na przestrzeni prawie 1000-letniej historii miasta (pierwsze wzmianki o Namysłowie jako osadzie, pojawiły się w 1041 r.) znajdowaliśmy się pod panowaniem i polskim i niemieckim, a także czeskim. W XVI wieku Namysłów został zdobyty przez Szwedów. Był też okres, kiedy nasz niszczejący dziś Zamek należał do Zakonu Krzyżackiego. A to nie wszystko, bo znajdowaliśmy się też pod władaniem Prus, a w czasie wojny siedmioletniej Namysłów zajmowali Austriacy i Rosjanie. Ba, w czasie kampanii napoleońskich i ówczesnej zawieruchy wojennej los sprawił, że w zagmatwany sposób grupa służących pod Napoleonem Irlandczyków ostatecznie trafiła do niewoli w Namysłowie, gdzie część z nich dokonała żywota. O XX wieku i Namysłowie jako ówczesnych terenach niemieckich, a przez kwartał będącym w jurysdykcji radzieckiej nawet nie wspominamy. Dopiero 30 kwietnia 1945 r. Namysłów został przejęty przez polską administrację i wreszcie zapanowała „stabilizacja”. Świadomie użyliśmy cudzysłowia, gdyż w latach 1945-89 Polska bytowała w ustroju socjalistycznym. Komuna padła dopiero w 1989 roku i dopiero od tego okresu możemy mówić o wolnej i niepodległej Polsce.

Mając nadzieję, że powyższym materiałem wyjaśniliśmy wątpliwości związane z naszą przynależnością regionalną, na koniec chcielibyśmy jeszcze nawiązać do wątku dotyczącego naszego nazewnictwa. No to jak to jest? Jesteśmy „Namysłowianami” („Namysłowiankami”) czy też „Namysłowiakami” („Namysłowiaczkami”)? A może „namysłowianami” lub „namysłowiakami”? Wszystkie formy są poprawne, pod warunkiem, że będziemy je właściwie interpretować. Za słownikiem języka polskiego wyjaśniamy, że zapis „namysłowianin” odnosi się do mieszkańca Namysłowa (potocznie „namysłowiaka”). Natomiast zapis „Namysłowianin” (pisany z wielkiej litery) odnosi się do mieszkańców regionu namysłowskiego (w naszym przypadku powiatu). Tu też można użyć słowa „Namysłowiak” w tym samym kontekście (przyjęło się, że końcówka –nin odnosi się do mieszkańców napływowych, a końcówka –k do osób mieszkających w danym ośrodku od co najmniej jednego pokolenia). Nie dziwcie się więc przy czytaniu naszych kolejnych tekstów, że o drużynie Startu potocznie piszemy "namysłowianie", a nie "Namysłowianie". To nie błąd, a poprawny zapis, bo dotyczy drużyny z Namysłowa właśnie.

Historia, to zawsze fascynująca podróż w czasie. Ale każda, nawet najbardziej obiektywna historia, w praktyce jest historią subiektywną. Bo przedstawiana jest przeważnie z określonego punktu widzenia. Nasz kolegialny punkt widzenia właśnie poznaliście. Dokładaliśmy starań, aby był on możliwie obiektywny. Nie jest jednak powiedziane, że każdy będzie się z nim bezkrytycznie zgadzał. Dlatego też serdecznie zapraszamy do dyskusji na ten wyjątkowo niepiłkarski temat. Szczególnie liczymy na pasjonatów lokalnej historii, bo jest ich w Namysłowie (i nie tylko) całkiem spora grupa. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy