Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Krapkowicka przeszkoda

Odsłony: 10011

Dwie ligowe porażki z rzędu nie były dla namysłowskich kibiców niczym przyjemnym. Sympatycy jedenastki z Pułaskiego byli nawet więcej niż rozczarowani

okolicznościami „zerowych” przebiegów w Łubnianach oraz z otmuchowskimi Czarnymi. Nie dziwiło więc ciśnienie, które wzrosło przed sobotnim meczem w Oleśnie. Gracze OKS-u też przystępowali z przysłowiowym nożem na gardle, w dwóch wcześniejszych grach notując bolesne pogromy (0-5 i 0-6). Ktoś zasugerował nawet, że zmierzą się „słabi” ze „słabszymi”. Naszym zdaniem, to krzywdząca opinia dla obu ekip, bo te jednak w piłkę grać potrafią. Problem w tym, że oleśnianie i czerwono-czarni z różnych względów grają innymi drużynami niż w sezonie poprzednim i z tego też względu ich dotarcie się jeszcze potrwa. Po spotkaniu odetchnęli tylko zawodnicy Startu, którzy w nieco szczęśliwych okolicznościach zwyciężyli 2-1. Przebieg meczu mógł niektórych rozczarować, ale przecież za miesiąc mało kto będzie o nim pamiętał. Liczyć się będzie tylko i wyłącznie komplet punktów, który zgarnęli namysłowianie. Ten komplet pozwala nam złapać głębszy oddech przed kolejnymi, wcale nie łatwiejszymi konfrontacjami. Liga dopiero w sobotę. Tymczasem już jutro czeka nas równie istotne spotkanie w ramach wojewódzkiego Pucharu Polski. Po zwycięstwie 2-0 z Unią Kolonowskie, ponownie spotkamy się z przedstawicielem opolskiej klasy okręgowej. Tym razem jednak poprzeczka zostanie zawieszona wyżej, gdyż zmierzymy się z KS-em Krapkowice, nową drużyną na piłkarskiej mapie Opolszczyzny. Dodajmy inicjatywą będącą jedną z rewelacji w grupie II.

Klub Sportowy Krapkowice, to najmłodsza inicjatywa piłkarska w województwie. Nowy team założony został 19 lipca br., mówimy więc o piłkarskim podmiocie funkcjonującym niespełna 2 miesiące! Nie jest tajemnicą, że doszło tam do połączenia sił Otmętu i Unii. To dwa kluby ze sporymi tradycjami (Uniści piłkarskimi, Otmęt znany jest bardziej z sekcji szczypiorniaka). Przez lata, to niebiesko-biali byli piłkarską siłą numer jeden w mieście, którzy m.in. wspólnie ze Startem Namysłów rywalizowali w III lidze śląskiej (w sezonie 1994/95 uzyskaliśmy bezbramkowy remis w Namysłowie i przegraliśmy 0-1 w Krapkowicach, mając już pewny awans na zaplecze Ekstraklasy. Zwycięstwo Unii dało jej z kolei utrzymanie w lidze – przyp. aut.). W poprzednim sezonie, to jednak Otmęt występował ligę wyżej od Unii. Przygoda biało-zielonych z IV ligą trwała jednak tylko sezon. 14. miejsce na mecie rozgrywek oznaczało degradację przy dosyć kiepskim dorobku punktowym (29 „oczek” w 30 grach) i nikogo nie rzucającym na kolana stosunku bramek (53-87). Unia? Po spadku z IV ligi w 2006 roku występowała w okręgówce, choć w edycji 2012/13 o mało z niej nie spadła. Ostatnia kampania, to środek tabeli (8. lokata) i 45 punktów wywalczonych w 30 spotkaniach (bramki 59-54). W sezonie 2012/13 obie drużyny po długiej przerwie zagrały ze sobą derbowy dwumecz. To był prawdziwy krapkowicki hit, w którym dwukrotnie wyższość wykazali ówcześni zwycięzcy klasy W. W pierwszym meczu Uniści na własnym obiekcie zostali przez sąsiadów z drugiej strony Odry upokorzeni. Inaczej nie można bowiem określić porażki 0-6 przy blisko tysięcznej (!!!) publiczności. Rewanż też był zwycięski dla biało-zielonych, tyle, że już w najskromniejszych rozmiarach (1-0).

Jakie więc okoliczności spowodowały wystawienie przez rywalizujących ze sobą sąsiadów wspólnej ekipy w tegorocznej klasie okręgowej? O to zapytaliśmy Pana Bartłomieja Borysewicza, jedną z najbardziej zaznajomionych ze sprawą osób. To obecny szkoleniowiec KS-u, a wcześniej autor sukcesów Otmętu. Główna przyczyna, to oczywiście finanse. Krapkowice, to miasteczko niemal identyczne ludnościowo z Namysłowem (w naszym mieście zameldowanych jest 17 tysięcy mieszkańców, podczas gdy w mieście najbliższych rywali o tysiąc więcej), gdzie kasa z puli przeznaczanej na sport musiała być dzielona na piłkarzy grających po obu stronach Odry. Derbów, pełnych trybun i życia mieszkańców miasteczka potyczkami obu klubów oczywiście nikt tam nie kwestionuje. Bo to rzeczywiście ma sens, a w skali kraju to nawet unikalna sytuacja. Problem dotyczył jednak posiadanych budżetów przez rywali zza miedzy, które – co tu ukrywać – na kolana nikogo nie rzucały. Z ekonomią nikt jeszcze nie wygrał, a i ostatnie wyniki wskazywały, że „złoty okres” krapkowickiego futbolu skończył się szybciej, niż zaczął. Jak trafnie ujął to B.Borysewicz: „Unia była za słaba, żeby wywalczyć awans do IV ligi, a Otmęt za słaby, żeby się w niej utrzymać”. Działacze obu klubów postanowili więc jako pierwsi przełamać mosty, wypracowując porozumienie w kwestii wspólnego wystawienia jednej drużyny seniorów. Inicjatywy tej nikt jednak fuzją w Krapkowicach nie nazywa. Bo takowa w Krapkowicach realizowana była w latach wcześniejszych dwukrotnie, lecz niczego dobrego nie przyniosła. To współpraca, która obejmuje także wspólne drużyny wystawione w rozgrywkach młodzieżowych. Każdy klub musiał zrezygnować z części własnej tożsamości i np. Otmęt zachował autonomię sekcji piłki ręcznej. I to na obiekcie Otmętu mecze rozgrywa młodzież. Za to na Unii – z racji lepszej infrastruktury stadionowej (mocno wyeksploatowanej, ale to swego czasu jeden z ładniejszych obiektów Opolszczyzny) – mecze rozgrywają seniorzy.

Wróćmy jednak do powyższej idei. Po wzniesieniu się obu klubów ponad podziałami, nowy projekt oczekuje na akceptację władz miasta (wiadomo – finanse). Kibice może nie do końca zaakceptowali przejście kolejnych derbów do historii, jednak na chłodno patrząc, rozumieją też fakt, że z ekonomią kłopot mają w Łodzi czy Krakowie (vide tamtejsze derby), więc tym bardziej trudno dopatrywać się świetlanych perspektyw w tak niewielkim ośrodku i dwóch klubach o podobnych ambicjach. Stworzono więc „wash and go” czyli dwa w jednym. Jak wspomnieliśmy, działacze nowego projektu z nadzieją oczekują na konkretne decyzje miasta, związane z dotacją na rok 2014. Liczą bowiem, że tym razem budżet dla wspólnego projektu pozwoli spokojnie pracować z młodzieżą, a i seniorom zagwarantuje spokojny byt. Aha, i warto przy okazji wspomnieć, że KS przyjął barwy żółto-niebieskie, jednoznacznie nawiązujące do barw miejskich.

Fot.: We wrześniu 2012 roku blisko tysiąc (!) kibiców piłki nożnej emocjonowało się w Krapkowicach derbowym meczem Unii z Otmętem. Wtedy uniści zostali upokorzeni, przegrywając u siebie aż 0-6 (kadr z tego spotkania na zdjęciu). Wtedy pewnie nikt z oglądających mecz nie przypuszczał, że 2 lata później oba kluby wystawią wspólny zespół do oficjalnych rozgrywek. [zdjęcie: Fartis Fotografia]

No i ku zaskoczeniu sceptyków, nowy projekt szybko „odpalił”. Asymilacja piłkarzy Unii i Otmętu przebiegła na tyle sprawie, że Ci w trzech pierwszych meczach okręgówki (gr. II) gromili swoich konkurentów. W premierze (16.08.) aż 6-1 rozbili w Kietrzu GLKS, a tydzień później 4-1 ograli LZS Lisięcice. Z kolei w ostatni weekend sierpnia aż 7-1 krapkowiczanie „rozjechali” LKS Rusocin, który 3 dni wcześniej wynikiem 4-0 rozbili w 1/32 finału Pucharu Polski. Tydzień temu mocno rozpędzonych rywali Startu zatrzymał jednak Sokół Niemodlin, na gorącym terenie remisując 0-0. Trener Borysewicz nie ukrywa jednak, że i to spotkanie jego zespół powinien zdecydowanie wygrać, lecz zabrakło skuteczności. Defensywnie usposobieni niemodlinianie przez większą część gry ograniczali się do ryglowania dostępu do własnej bramki. Ale mimo tego KS-iacy stworzyli sobie 4 stuprocentowe okazje. Sam jednak stwierdził, że zimny kubeł wylany na głowy swoich podopiecznych może im tylko pomóc. Po 4. kolejkach KS plasuje się na 3. miejscu z dorobkiem 10 punktów (3-1-0) i świetnym bilansem goli: 17-3.

Spośród 21 goli zdobytych ogółem (17 w lidze i 4 w pucharze) wiemy, że szczególną uwagę nasi zawodnicy będą musieli zwrócić na Pawła Nowaka. Zawodnik ten zdobył bowiem już 8 goli. Połową tego dorobku (4 trafienia) może pochwalić się Marek Kotysz, natomiast kolejna trójka ma na koncie po 3 gole. To Dawid Dahms, Michał Gąsior oraz Jarosław Wośko.

Dorobek namysłowskich piłkarzy jest kibicom Startu znany. W telegraficznym skrócie warto go jednak przypomnieć. To przede wszystkim występy w IV lidze opolskiej i 11. pozycja po 6. kolejkach, w których zgromadziliśmy 7 „oczek”. Bilans bramkowy mamy remisowy i wynosi 8-8. A jeśli dodamy do tego zwycięskie 2-0 w pucharze z Kolonowskiem, to strzelonych bramek Start ma dokładnie 10. 4 „skalpy” upolował dotychczas Rafał Samborski (3 w lidze i 1 w PP). Po 2 gole strzelili Patryk Pabiniak i Kamil Smolarczyk (z tego jedna w PP). Stawkę uzupełniają bracia bliźniacy Błach, którzy w lidze trafili solidarnie po jednym razie.

Ze zrozumiałych względów dzisiejsze spotkanie w Krapkowicach będzie pierwszym w historii między obiema drużynami. Z Otmętem wcześniej nie graliśmy (poza niedawnym meczem kontrolnym, w lipcu ub.r. wygranym przez Start 5-4), za to mieliśmy okazję wielokrotnie rywalizować z Unistami. Tylko w nowym tysiącleciu doszło do 6-ciu meczów w lidze (wszystkie w starej IV lidze w latach 2003-06 – przyp. aut.), z których 3 wygraliśmy, 2 zremisowaliśmy i 1 przegraliśmy (bramki 9-5). Zdarzyło nam się też z biało-niebieskimi rywalizować w wojewódzkim Pucharze Polski. W marcu 2011 roku wygraliśmy w Krapkowicach 4-1 (gole: Gąsior 67’ – Samborski 2’głową, Bonar 29’, Simlat 61’ i 88’ głową), natomiast w ostatnim dotychczasowym pojedynku (1 grudnia 2012 r.) pokonaliśmy Unistów na ich terenie 3-0 (bramki: Zajączkowski 1’, Samborski 38’ i 90+1’). Co ciekawe, oba spotkania odbyły się na szczeblu 1/16 finału, a więc identycznie, jak czekający nas mecz dzisiejszy! Oczywiście powtórkę któregokolwiek z ostatnich wyników wzięlibyśmy w ciemno, bierzemy jednak poprawkę na obecne okoliczności. I to wcale nie musi być (i nie raczej nie będzie) łatwy mecz. Nowy klub, nowe oczekiwania, świetny początek sezonu (KS Krapkowice nie zaznał do tej pory goryczy porażki) i... chęć odnoszenia kolejnych sukcesów. Nie sposób więc liczyć na spacerek. Zapowiada się raczej ciężka walka o przebicie się do grona 16 najlepszych ekip. Kluczem do sukcesu wydaje się objęcie prowadzenia. Wtedy łatwiej kontrolować grę, a i rywal musi zmienić taktykę. Gorzej, jeśli jako pierwsi gola strzelą gospodarze, bo taki stan rzeczy może ich tylko dodatkowo uskrzydlić.

Ze słów trenera Borysewicza dowiedzieliśmy się też, że założeniem (celem) KS-u Krapkowice jest wywalczenie w ciągu dwóch lat promocji do IV ligi i ugruntowanie w niej swojej pozycji. Trudno się zresztą ambitnym planom dziwić, bo przecież o to w piłce chodzi, aby się rozwijać i grać z coraz lepszymi. Nie jest więc wykluczone, że niebawem z żółto-niebieskimi spotkamy się w walce o ligowe punkty. No, chyba że Start w tym czasie (czego sami sobie życzymy) powróci w szeregi III-ligowców. Równie celna puenta krapkowickiego coacha, to określenie współpracy mianem małżeństwa z rozsądku, do którego działacze, trenerzy i piłkarze muszą włożyć wiele wysiłku, aby w niedalekiej perspektywie stało się ono małżeństwem z miłości. W założeniu futbol w Krapkowicach ma wrócić do korzeni, gdzie siłą napędową drużyny będą wychowankowie, którzy po skończeniu wieku juniora będą nadal chcieli reprezentować swój klub, a nie szukali szczęścia w klubach okolicznych.

Zapytany o czekający jego podopiecznych mecz ze Startem, B.Borysewicz półżartem odpowiedział, że po konsultacji z II trenerem uznali, że w obecnych rozgrywkach zespół nie będzie się szczególnie nastawiał na puchar, bo nie jest jeszcze odpowiednio do tego przygotowany. Dodał, jednak, że za rok zagrają już na poważnie, aby główne trofeum zgarnąć... Nasz rozmówca wymownie puścił jednak oko, więc żart uznajemy za udany. A poważnie? Krapkowiczanie chcą zagrać dobry mecz i nie traktują potyczki ze Startem jako bitwy na śmierć i życie. Trener studzi głowy piłkarzy, mówiąc raczej o zebraniu cennego doświadczenia w meczu z doświadczonym spadkowiczem z III ligi. Ameryki jednak nie odkryjemy pisząc, że gracze KS-u nie zamierzają się na murawie położyć. Taka opcja nie wchodzi w grę: będą walczyć o zwycięstwo, bo to sukces z ekipami grającymi wyżej zawsze smakuje wyjątkowo. Dlatego licząc na dobry mecz, czerwono-czarnych przestrzegamy przed pojedynkiem przy ul. Sportowej. Koncentracja oraz dokładność w rozgrywaniu piłki, to podstawa do tego, aby myśleć o awansie do kolejnej rundy. Jeśli trener Zalwert utrzyma zespół „pod napięciem”, to wieczorem mamy sporą szansę na przekazanie pomyślnych wieści. I na to oczywiście liczymy.

Mecz KS Krapkowice – Start Namysłów (w ramach 1/16 finału Pucharu Polski na szczeblu Opolszczyzny) odbędzie się dziś, tj. we środę, 30.09.br. Początek spotkania ustalono na godz. 17:00. Wszystkich kibiców spragnionych pucharowych emocji (gdzie zwycięzca musi zostać wyłoniony) serdecznie do Krapkowic zapraszamy. [KK]

P.S. Serdecznie dziękujemy trenerowi Bartłomiejowi Borysewiczowi za pomoc w opracowaniu materiału.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy