Ostatni pojedynek na Stadionie Sportowym w Namysłowie z pewnością przejdzie do klubowej historii Startu. Spektakle o tak zmiennym scenariuszu
na poziomie ponadwojewódzkim oglądaliśmy niezwykle rzadko, choć akurat bardzo podobny przebieg miała jesienna rywalizacja ze Szczakowianką. Niemniej to, co wydarzyło się w sobotnie popołudnie, kibice czerwono-czarnych zapamiętają na długo. Jak napisaliśmy godzinę po ostatnim gwizdku sędziego, w meczu z wodzisławską Odrą było wszystko: mnóstwo goli, emocji, nerwów, nagłych zmian w grze i kartek. Spotkanie to w pełni objawiło piękno futbolu. Jasne, możemy pasjonować się Ligą Mistrzów, możemy wzdychać patrząc na umiejętności czołowych futbolistów świata. Ale idziemy o zakład, że mecze światowego topu nie mają jednego: pasji, walki i szczerej radości z gry, jaką mają zwykli chłopcy żyjący między nami. Ci zwykli chłopcy w ostatnich tygodniach długo walczyli o odzyskanie zaufania kibiców. Ale jak to zrobili, to z konkretnym przytupem. I tylko żal, że w sobotę nikt spotkania nie filmował, bo pewnie każdy ze świadków widowiska byłby chętny na taką video-pamiątkę. No cóż, dobrze, że pozostanie on w pamięci choć tych 200 osób, które oglądały je na żywo.
Niby jeden mecz, a sprawił tyle radości. Do tego zapisał się w naszych klubowych kronikach na kilka sposobów. Ze statystycznego punktu widzenia tym najważniejszym było aż 5 goli w siatce gości! Nigdy bowiem wcześniej na tym poziomie (mówimy o III lidze, jako klasie nr 4) taka sztuka namysłowianom się nie udała! Ba, w 335 wcześniejszych meczach na poziomie ponadwojewódzkim (ten miał nr 336) czerwono-czarni 5 lub więcej razy w jednym meczu trafiali tylko 6-krotnie! Dla zobrazowania unikalnego wyczynu naszych obecnych bohaterów, prezentujemy wcześniejsze tego typu rekordy:
5 LUB WIĘCEJ GOLI STARTU NAMYSŁÓW W MECZACH NA POZIOMIE PONADWOJEWÓDZKIM (lata 1992-2014) | |||
Data | Mecz | Wynik | Rozgrywki (klasa) |
15.08.1992 | NKS Start– Raków II Częstochowa | 5-1 | klasa MW (4) |
19.09.1992 | Skra Częstochowa – NKS Start | 0-6 | Klasa MW (4) |
24.04.1993 | Odra Kędzierzyn-Koźle – NKS Start | 1-5 | klasa MW (4) |
28.07.1993 | NKS Start – Polonia Świdnica | 5-0 | 1/128 Pucharu Polski |
02.04.1994 | Czarni Otmuchów – NKS Start | 0-6 | III liga (3) |
11.08.1998 | Chrobry Głogów – NKS Start | 0-5 | 1/64 Pucharu Polski |
31.05.2014 | NKS Start – Odra Wodzisław Śl. | 5-3 | III liga (4) |
Jak łatwo zauważyć, ostatni „pięciopak” czerwono-czarni zanotowali 16 lat temu! Tym bardziej więc powinniśmy się sobotnim sukcesem delektować. Dalej. Nigdy wcześniej w rywalizacji ponadwojewódzkiej nie wygraliśmy meczu, tracąc w nim 3 bramki! I nawet nie chodzi o fakt, że przegrywaliśmy w nim już 1-3... Kolejna sprawa, to rywalizacja z wodzisławianami. Starsi kibice doskonale pamiętają pierwsze konfrontacje z Odrą, o których zresztą wspominaliśmy w przedmeczowej zapowiedzi. Dziś przypomnijmy, że Odra nigdy wcześniej nie wygrała w Namysłowie i status quo po sobocie zostało zachowane. Starsze pokolenie cieszyło się jednak z faktu, że wodzisławian pokonaliśmy po 18 latach przerwy! Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w maju 1996 r., gdy lidera zaplecza Ekstraklasy pokonaliśmy na jego terenie 1-0 (niezapomniany gol Aleksandra Broniszewskiego z blisko 40 metrów). Chyba nie trzeba dodawać, że warto było – tym bardziej na taki mecz – czekać. Najważniejsze, że „niemoc z brodą” względem niebiesko-czerwonych wreszcie przełamaliśmy.
Po meczu z Odrą bramkowe aktywa w obecnym III-ligowym sezonie, to 26 goli. To o tyle istotna informacja, że czerwono-czarni nie zakończą sezonu z anty-rekordem w tej materii. W kampaniach 2009/10 oraz 2011/12 Start kończył rozgrywki z identycznym dorobkiem 25 trafień. W obecnej sytuacji nawet tego typu statystyki cieszą.
Fot.: W sobotnim meczu przy Pułaskiego (Start Namysłów - Odra Wodzisław Śl. 5-3), Kamil Urbański (na zdjęciu z lewej) strzelił swojego pierwszego gola w czerwono-czarnych barwach. [zdjęcie: Artur Musiał/StartNamyslow.pl] |
W sobotę Bartosz Jordan zaliczył swoje III-ligowe bramki nr 2 i 3. Prosta matematyka wskazuje, że po raz pierwszy zaliczył 2 trafienia w jednym meczu. Premierowego gola w Starcie zdobył natomiast Kamil Urbański (na zdjęciu). Z zawodnikiem przeciwnego obozu sytuacja jest nieco inna. Marek Sobik, bo o nim mowa, nigdy wcześniej w ciągu 90 minut nie zdobył 2 goli bezpośrednio z rzutów wolnych. Cóż jednak z tego, skoro nie przyniosły one żadnych efektów punktowych rywalom?
W lidze 4 bramki w drugich 45 minutach Start Namysłów uzyskał 3 lata temu. 28 maja 2011 r. pokonaliśmy przy Pułaskiego 6-0 Polonię Nysa, do przerwy prowadząc 2-0. Wtedy jednak był to mecz do jednej bramki, o zupełnie innej dramaturgii. W meczu pucharowym ostatni raz taka sytuacja miała natomiast miejsce w listopadzie 2012 r. Wówczas to nasz NKS rozbił w Cisku miejscową Victorię 9-1, po przerwie aplikując gospodarzom nawet 6 bramek. Mówimy jednak o drużynie grającej dwie klasy niżej. Co interesujące, klasyczne hat-tricki po zmianie stron uzyskali wtedy Marcin Zajączkowski (w 9 minut!) oraz Rafał Samborski („Sambor” potrzebował na to 6 minut!).
Zwycięstwem z Odrą Wodzisław Śląski, nasz zespół zakończył fatalną serię 9-ciu kolejnych porażek. Drużyna słowa dotrzymała – żaden z piłkarzy nie zamierzał być współsprawcą nowego anty-rekordu na poziomie ponadwojewódzkim, który stałby się faktem w przypadku porażki.
Rzut karny egzekwowany przez Rafała Samborskiego okazał się 18-tym, jaki podyktowano w meczach Startu w obecnie trwającym, III-ligowym sezonie. 7 z tych jedenastek przyznano naszemu zespołowi. 6 z nich wykonał właśnie „Sambor” (trafił 4-krotnie), natomiast raz (przed tygodniem w Zabrzu) strzelał jego imiennik Żołnowski (i nie pomylił się).
Wspomnieliśmy na początku, że sobotnia bitwa z Odrą Wodzisław do złudzenia przypominała jesienną konfrontację Startu ze Szczakowianką Jaworzno. Wtedy (7 września) Start wygrał 4-2, a różnica dotyczyła jedynie liczby i kolejności zdobywanych goli (przegrywaliśmy 0-1, prowadziliśmy 2-1, po czym rywale doskoczyli na 2-2 i mieli przewagę). Arbiter podyktował wtedy 2 rzuty karne, po jednym dla każdej ze stron (w Starcie „wapno” wykorzystał... Samborski). Z kolei gola decydującego o końcowym rozstrzygnięciu zdobył (tak jak 3 dni temu) Kamil Smolarczyk. Co ciekawe, goście tamto spotkanie kończyli w 9-ciu, a więc identycznie jak wodzisławianie. Na koniec zostawiliśmy sobie najciekawszy wspólny mianownik. Osobę arbitra, gdyż jesienią był nim także Pan Mariusz Zientek z Opola! Jak widać, jeśli chcemy przeżywać niezapomniane, efektowne, a przede wszystkim zwycięskie mecze, to musimy liczyć, że obsadowy wyśle do Namysłowa opolskiego rozjemcę. A już zupełnie poważnie: kamień z serca spadł nam po sobocie wyraźnie, podobnie jak presja ciążąca na piłkarzach śrubujących anty-rekord kolejnych porażek. Bessa została skasowana, piłkarze mają czyste głowy, więc być może jutro z Czańca nadejdą kolejne dobre wieści? Tego sobie i czerwono-czarnym życzymy. [KK]