Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Zwycięski hat-trick?

Odsłony: 7164

Lepszego początku wiosny w wydaniu ligowym piłkarze i kibice namysłowskiego Startu nie mogli sobie wymarzyć. Nasi pupile w dwóch meczach wywalczyli

punktowy komplet i tym samym ponownie z uwagą zaczęliśmy przyglądać się III-ligowej tabeli. Oczywiście 16 punktów na koncie, to nie jest dziś dorobek, który upoważniałby nas do zaklinania rzeczywistości. Ta, póki co, wciąż jest mocno mglista. Nie jest jednak powiedziane, że jeśli czerwono-czarni nadal będą tak skuteczni w zdobywaniu punktów, to pod koniec kwietnia nie będziemy przecierać oczu ze zdumienia, że dotychczasowa, 10-ta pozycja została zamieniona na wyższą. To tylko (i aż) piłka nożna, więc niczego wykluczyć nie można. Tym bardziej kolejnych zaskakujących dla konkurencji wyników z naszym udziałem.

Skromny, acz zasłużony sukces z LZS-em Piotrówka (1-0) okazał się drugim z rzędu. Przypominamy, że tydzień wcześniej namysłowianie pokonali w gościach Szczakowiankę (3-2), natomiast jesień kończyli... dziewięcioma (!) kolejnymi porażkami. Słowo „metamorfoza” jest więc tu jak najbardziej na miejscu. Dotychczas w III lidze (klasie nr 4) nasi piłkarze 4-krotnie mogli pochwalić się mini-serią dwóch następujących po sobie zwycięstw (ostatni raz w sierpniu, gdy kolejno pokonaliśmy Szombierki 2-1 i Piasta 2-0). Nigdy jednak (w latach 2009-14) nie udało im się wygrać trzech meczów z rzędu, dlatego najbliższe spotkanie ze Swornicą jawi się jako możliwość zapisania się w klubowej historii. Krótko mówiąc: w sobotę gramy o zwycięski hat-trick.

Warto natomiast przypomnieć, że dwukrotnie zdarzyła się sytuacja, w której nasi waleczni gracze mogli pochwalić się serią 5-ciu kolejnych gier punktowanych. Pierwsza miała miejsce w 2012 roku, gdy Start kończył sezon 2011/12 z dwoma zwycięstwami i remisem na koncie, a kolejne dwa podziały punktów dołożył w dwóch premierowych meczach kampanii 2012/13. Z kolei na przełomie września i października 2011 roku popularny w naszym mieście NKS zanotował 5 kolejnych remisów.

W sobotę wygraliśmy w najskromniejszych, z możliwych rozmiarów. Krzepiący dla nas jest jednak nie tylko wynik, ale fakt, że zespół zagrał wreszcie „na zero z tyłu”. W tym sezonie udało nam się to wcześniej tylko raz i też w Namysłowie. 28 sierpnia ub.r. (a więc dokładnie 7 miesięcy temu) czerwono-czarni 2-0 pokonali outsidera ze Strzelec Opolskich.

Cztery dni temu odnieśliśmy 21 wygraną w historii na poziomie nowej III ligi opolsko-śląskiej. Poza tym mamy też na koncie 21 remisów i 64 porażki. Bilans bramkowy udało nam się delikatnie skorygować i teraz wynosi on 98-208. Nie musimy chyba dodawać, że kibice regularnie zaglądający na stadion przy Pułaskiego czekają na gola nr 100. Byłoby pięknie, gdyby padł on już w najbliższą sobotę w konfrontacji z bardzo wymagającymi czarnowąsanami, aktualnie najlepszą III-ligową ekipą na Opolszczyźnie.

No to dodajmy jeszcze, że czyste konto w sobotę było naszym 17-tym „zerem” po stronie „strat” w III-ligowym meczu, oznaczonym numerem 106. Jednocześnie była to siódma wygrana wynikiem 1-0, co oznacza, że w ten sposób kończymy co trzeci zwycięski (na tym szczeblu rozgrywkowym) mecz.

Wojewódzkie media III-ligowe konfrontacje między klubami z Opolszczyzny nazywają derbami. Dla nas to określenie nieco na wyrost, choć faktycznie do derbów regionu można je kwalifikować. Krakowskim targiem nazwijmy je „małymi derbami” (te „duże” w naszym mniemaniu rozgrywamy z jedną tylko ekipą...). I w tych naszych sobotnich derbach doszło do bardzo ciekawej sytuacji. Z jednej strony na boisku zobaczyliśmy 7 czerwono-czarnych wychowanków, natomiast po drugiej stronie piłkarskiej barykady stanęło 6-ciu obcokrajowców, w tym kilku mających za sobą grę w polskiej Ekstraklasie oraz I lidze. Teoria już przed meczem wskazałaby zwycięzcę. Boisko zweryfikowało jednak te założenia w bardzo przyjemny dla nas sposób. Okazało się, że zagraniczny import nie jest gwarancją sukcesu. Ale trzeba też mieć świadomość, że polaryzacja w kierunku 11-tu wychowanków w składzie (co odnosi się nie tylko do naszego klubu) tym bardziej gwarancji jakości nie da. Najważniejszy jest tu... zdrowy rozsądek w zachowywaniu proporcji. I póki co, ten rozsądek zauważalny jest w wiosennych meczach Startu. Oby (odpukać) trwał jak najdłużej.

Fot.: W wiosennych meczach namysłowskiego Startu Marcin Zajączkowski (w czarnym stroju) 3-krotnie wchodził z ławki na boisko i za każdym razem notował lepszy występ. Ten ostatni z LZS Piotrówka (1-0) zwieńczył jedynym trafieniem meczu, zgłaszając tym samym akces do gry w wyjściowej "jedenastce". Czy dokonania "Zająca" trener Kowalczyk weźmie pod uwagę? O tym przekonamy się w najbliższą sobotę.
[zdjęcie: Artur Musiał /StartNamyslow.pl]

Nie od dziś wiadomo, że sukces ma wielu ojców, natomiast porażka jest sierotą. W futbolu na szczęście jest inaczej, bo na zwycięstwa i... porażki zapracowuje cały zespół. Każdy z naszych piłkarzy walczył w sobotę o każdą piędź ziemi. Dwaj stoperzy świetnie się uzupełniali. Rafał Żołnowski przecinał, co się przeciąć dało, a Damian Zalwert blokował, co do zablokowania się kwalifikowało. Do tego momentami „latał” do górnych piłek wyżej niż „Żołi”! W bramce na miano talizmana zapracowuje Grzesiu Węglarski, który indywidualną statystkę meczów w III lidze powiększył do 7 gier i... żadnej nie przegrał (bilans 6-1-0, w tym 5 meczów z czystym kontem). W pomocy dwaj Łukaszowie jak zawsze robili różnicę, a w ataku (tym razem dwójką) nękający obronę rywali „Sambor” wspierany był przez Kamila Smolarczyka. Swoją ciężką robotę wykonali też najbardziej znani na Opolszczyźnie, III-ligowi „Bliźniacy” (Krystian i Kamil), podobnie jak Kajtek i „Dżordan”, którego zluzował walczący w środku Kamil Biliński. Na bohatera meczu wyrósł jednak Marcin Zajączkowski, który w talii trenera Kowalczyka stał się prawdziwym „Jokerem”. I nie chodzi tylko o sobotni mecz (w którym zaliczył jedyne trafienie), ale i gry poprzednie. W Kędzierzynie po jego wejściu na boisko rywal do siatki już nie trafił. W Jaworznie pojawił się na murawie przy stanie 2-2, a jakim wynikiem zakończyliśmy ciężką batalię, wszyscy kibice wiedzą. Przed sobotą namysłowski szkoleniowiec ma więc o czym myśleć, bo nasz napastnik jednoznacznie zgłosił aspiracje do gry w wyjściowej „11-tce”. B.Kowalczyk zastanawia się pewnie czy wystawić „Zająca” od początku, czy też kolejny raz wpuścić na podmęczonego rywala?

Pytań jest zresztą więcej i nie sprowadzają się one do najbliższego spotkania. Niemniej końcowe rozstrzygnięcie ze Swornicą odkryje nam kolejną kartę „tarota” stawianego czerwono-czarnym przez piłkarski los w edycji 2013/14. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy