Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Multum ciekawostek z Jaworzna

Odsłony: 7124

Sobotnie spotkanie w Jaworznie z pewnością przejdzie do historii, jako jedno z najbardziej dramatycznych w wykonaniu naszych piłkarzy

na poziomie III ligi. O walce, ofiarności, szczęściu i radości pisaliśmy wcześniej, dlatego dziś skupimy się na innych aspektach. To statystyki i ciekawostki, które wśród kibiców zawsze cieszą się zainteresowaniem.

Zaczniemy od kluczowej informacji, czyli tym, że sukces ze Szczakowianką (3-2) był dla czerwono-czarnych pierwszym wyjazdowym zwycięstwem w obecnym sezonie. Wcześniej nasi chłopcy ugrali na obcym terenie tylko 1 punkt, po remisie w Radzionkowie (1-1). Tamto spotkanie... inaugurowało piłkarską jesień. Co ważne, zwycięstwem na pograniczu Śląska i Małopolski nasi ulubieńcy zakończyli jesienną bessę 9-ciu kolejnych porażek. Fatalnego jubileuszu (na szczęście!) nie będzie. Dodajmy, że poprzednim razem 3 punkty z wyjazdu Start przywiózł 11 miesięcy temu. Wówczas (20.04.2013 r.) wygraliśmy 1-0 z LZS-em w Leśnicy. Z kolei ostatnią wygraną na Śląsku (gwoli uściślenia: Jaworzno leży na terenie województwa śląskiego, jednak historycznie kojarzone jest z Małopolską) mogliśmy celebrować we wrześniu 2012 r., gdy 1-0 wygraliśmy w Łaziskach Górnych z Polonią. Tu więc na pełną pulę czekaliśmy aż 1,5 roku! Co więcej, na przestrzeni czterech sezonów w III lidze, z przedstawicielem woj. śląskiego odnieśliśmy dopiero trzecią wygraną na jego terenie (wcześniejsze, to 1-0 w Pawłowicach Śl. z Pniówkiem i wspomniane 1-0 w Łaziskach).

O tym, że w sobotę odnieśliśmy pierwsze wyjazdowe zwycięstwo ze Szczakowianką (w trzecim podejściu) pisaliśmy przy okazji prezentacji materiałów multimedialnych. No to dodajmy jeszcze, że w Jaworznie nasz zespół po raz pierwszy w III-ligowej historii najnowszej (lata 2009-14) strzelił w meczu na obcym boisku aż 3 bramki. Nigdy wcześniej taka sztuka naszych ulubieńcom się nie udała, choć rozgrywali spotkanie nr 53 poza Namysłowem.

Ci którzy pamiętają jesienną batalię obu zespołów przy Pułaskiego, w sobotę mogli przeżyć deja vu. W Namysłowie po równie emocjonującym i nerwowym meczu wygraliśmy 4-2. Tym razem wygraliśmy w bardzo podobnych okolicznościach, strzelając jedną bramkę mniej (3-2). Wrażenie robi jednak kolejność strzelanych goli, tak jesienią, jak i trzy dni temu. W obu przypadkach to Szczakowianka wychodziła na prowadzenie, natomiast do szatni obie jedenastki udawały się przy prowadzeniu namysłowian. A to nie koniec, bo w obu przypadkach nasi rywale doprowadzali do remisu 2-2, natomiast gole (jesienią 2 gole) decydujący padł w ostatnich fragmentach meczu!

Inne podobieństwa? Jesienią arbiter podyktował dwa rzuty karne, tym razem tylko jednego. W obu meczach skutecznym egzekutorem jedenastek był Rafał Samborski. Jesienią dwie bramki zdobyto głową, podobnie jak w sobotę. W obu przypadkach do siatki w ten sposób trafił Rafał Żołnowski, dla którego są to... jedyne gole strzelone w meczach III-ligowych (mało tego, jesienią i teraz przy trafieniach asystował mu Łukasz Szpak)! W pierwszym meczu dwóch piłkarzy gości musiało przedwcześnie opuścić boisko (Franiel i Berliński). Teraz też z murawy usuniętych zostało dwóch piłkarzy występujących w roli gości (Szpak i Kamoś), tyle, że przed nimi pod prysznic udał się jeszcze Grzywa ze Szczakowianki. Podobno nic dwa razy się nie zdarza, ale jak na dłoni widać, że już to raz przeżyliśmy. Czasem kibice mówią, że byli na meczu, w którym emocji było „jak na rybach”. Oba mecze z biało-czerwonymi stoją dokładnie na krańcu drugiego bieguna. W nich od nadmiaru walki, dramaturgii, zmienności sytuacji i goli ręce trzęsły się z wrażenia nawet w niedzielę... Takich meczów chcielibyśmy oglądać jak najwięcej! Przy okazji rozmowy z trenerem Kowalczykiem sugerowaliśmy, że było to spotkanie godne najlepszych filmowych dzieł Alfreda Hitchcocka. Gdyby słynny reżyser żył i mecz w Jaworznie oglądał, to pewnie z uznaniem pokiwałby głową. Marcin Zajączkowski żałował natomiast, że na meczu nie było żadnego reżysera z Hollywood. Bo po ostatnim gwizdku facet miałby gotowy scenariusz do filmu... walczącego o „Oscara” :-).

Do niedawno klub ze Szczakowej niespecjalnie dobrze kojarzył się namysłowskim kibicom. O ile w pierwszej w historii konfrontacji udało nam się uzyskać w Jaworznie remis (1-1 ze zdecydowanym wówczas faworytem), o tyle trzy kolejne mecze kończyliśmy porażkami (0-1, 0-3 i 0-4). Przełom nastąpił wspomnianej jesieni, a teraz pokonaliśmy rywala po raz drugi. Jest to o tyle istotna wiadomość, że w III lidze opolsko-śląskiej (klasa rozgrywkowa nr 4) gramy czwarty rok, a sztuka zdobycia kompletu punktów z jednym przeciwnikiem w jednym sezonie udała nam się dopiero po raz pierwszy!

Fot.: Stary obiekt Szczakowianki ma już ponad 90 lat. Tradycje i historia wyczuwalne są tam na każdym kroku. Właśnie przy ul. Kościuszki jaworznianie wywalczyli awans do Ekstraklasy. W sobotę kibice "Drwali" liczyli, że miłe wspomnienia powrócą meczem ze Startem Namysłów. Tak się jednak (ku naszej radości) nie stało. [zdjęcie: archiwum własne]

Po 4 latach przerwy Szczakowianka wróciła na swoje „stare śmieci” (patrz zdjęcie). Powrót wiązał się oczywiście z aspektem ekonomicznym (duże koszty wynajmu stadionu przy Krakowskiej, na którym obecnie mecze w roli gospodarzy rozgrywa... I-ligowy GKS Tychy). Obiekt przy Kościuszki nie imponuje wielkością, jest bowiem wciśnięty między osiedlową zabudowę. Ale to obiekt, którego początku sięgają początków klubu. Momentami można odnieść wrażenie, że czas się na nim zatrzymał, choć niewątpliwie stadion ten ma swój unikalny charakter. Odbiór takiej sytuacji jest jednak zupełnie inny, gdy ma się świadomość, że to stadion z ponad 90-letnią historią! Luksusów tam nie ma, ale duch historii z pewnością niesie się po korytarzach. Szczególnie wyeksponowane są fotografie z okresu gry Szczakowianki w Ekstraklasie, ale to akurat nie powinno nikogo dziwić. To konieczne jest jednak wyjaśnienie, że w najwyższej klasie rozgrywkowej Szczakowianka występowała na stadionie „Victorii” przy ul. Krakowskiej.

Sobotnią batalię szczególnie zapamięta Grzegorz Węglarski, nowy bramkarz Startu. Powód jest oczywiście bardzo łatwy do rozszyfrowania – był to dla niego debiut w czerwono-czarnych barwach. W przypadku Grzegorza mamy też do czynienia z inną ciekawostką. Otóż był to dla niego szósty mecz między słupkami, rozegrany w III lidze i do tej pory nie zszedł z boiska w roli pokonanego! We wcześniejszych grach (w barwach wrocławskiej Ślęzy) jego zespół 4-krotnie wygrał i 1 raz zremisował. Teraz do swojego CV dołożył sukces nr 5.

Debiut, tyle, że III-ligowy, zaliczył też Witold Kamoś. Witek dobrze spisał się w Jaworznie, choć kończył mecz z czerwoną kartką na koncie. Naszego lewego defensora musimy jednak rozgrzeszyć, bo gdyby nie jego interwencja (bezpardonowo powalił na ziemię wychodzącego „sam na sam” z Węglarskim Sermaka), to tego meczu wcale nie musieliśmy wygrać. Witek podjął pełne ryzyko i opłaciło się. Po meczu nikt z obecnych na meczu namysłowian nie mógł sobie przypomnieć, aby ktoś w Starcie w równie… profesjonalny sposób zarobił „czerwień” i uratował wygraną ;-). Tak jednak było, co docenił nawet trener gospodarzy, Pan Andrzej Sermak.

Mecz w Jaworznie otrzymał numer 105, jeśli chodzi o występy czerwono-czarnych na poziomie nowej III ligi. Doczekaliśmy się w nim miłego jubileuszu, czyli 20-tego zwycięstwa! Poza tym mamy na koncie 21 remisów i, niestety, aż 64 porażki. Stosunek bramek na kolana też nie powala, a wynosi 97-208. Patrząc na niego, po cichu marzymy, aby pułap 100 goli zespół osiągnął już w najbliższym meczu. A to oznaczałoby 3 bramki w meczu z zawsze groźną Piotrówką… Niemożliwe? Powiedzielibyśmy raczej, że „Niemożliwe nie istnieje”, co Start już wielokrotnie potwierdzał.

Ciesząc się raz jeszcze sobotnim sukcesem, z niecierpliwością czekamy na kolejną potyczkę z „międzynarodowym” LZS-em z południa Opolszczyzny. Miejmy nadzieję, że nasi bohaterowie pójdą za ciosem i kolejny weekend spędzimy z uśmiechem na twarzach. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy