Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Osiemnaście mgnień jesieni - cz. II

Odsłony: 13966

W piątek opublikowaliśmy pierwszą część naszego autorskiego podsumowania, w którym raz jeszcze przyjrzeliśmy się dokonaniom namysłowskiego

Startu w rundzie jesiennej obecnego sezonu. Przypomnieliśmy w nim wyniki, a także dokonaliśmy krótkiej charakterystyki 9-ciu meczów naszej drużyny, które ta rozegrała między 10 sierpnia, a 21 września.
Dziś zachęcamy do zapoznania się z drugą i ostatnią częścią podsumowania, uwzględniającą pozostałe 9 batalii, jakie nasz team stoczył w okresie 28.09. – 23.11. Serdecznie zapraszamy do lektury.

8. kolejka – III liga (21.09.): Swornica Czarnowąsy – Start Namysłów 6-0

W Czarnowąsach drugi mecz z rzędu zakończyliśmy z poważnym bagażem goli. Wiosną ulegliśmy tam aż 1-5, dlatego przed kolejną wizytą hasłem najczęściej słyszanym w naszym obozie była „rehabilitacja”. Tymczasem miejscowi zafundowali nam pokaz skuteczności, demolując Start aż 6-0! Doznaliśmy prawdziwego upokorzenia od drużyny, która i owszem, prezentuje się bardzo solidnie, nie ma jednak mocarstwowych ambicji. Dwa gole Jaworskiego (31’ i 39’), dwa trafienia Scisły (45+2’ z karnego i 70’ także z wapna), a także bramki Benedyka (61’) i Brzozowskiego (85’) złożyły się na obraz klęski. Wstyd był tym większy, że Swornica wcale nie zaprezentowała kosmicznego futbolu. Była jednak bardzo skuteczna, do bólu wykorzystując każdą słabość Startu. Inna sprawa, że rywal miał nieco ułatwione zadanie, po tym jak dwóch naszych graczy (Rozmus w 43’ i Żołnowski w 67’) musiało przedwcześnie udać się pod prysznic. Wspomnijmy, że była to najwyższa w tym sezonie porażka naszej drużyny.

9. kolejka – III liga (28.09.): Start Namysłów – Ruch II Chorzów 1-3

Przyjazd rezerw chorzowskiego Ruchu był poniekąd przyczynkiem do przypomnienia sobie o latach świetności Startu, podczas których ten miał okazję do rywalizacji z pierwszą jedenastką 14-krotnych Mistrzów Polski. „Niebiescy” wywieźli z Namysłowa komplet punktów, zasłużenie je inkasując. Po raz kolejny okazało się, że gdyby czerwono-czarni posiadali nieco więcej piłkarskiego szczęścia, meczu tego wcale przegrać nie musieli. W 23’ Szymański udokumentował początkową przewagę gości. A gdy w 60’ Kotus dał chorzowianom dwubramkową przewagę, wydawało się, że jest już po meczu. Tymczasem za sprawą celnej główki Zalwerta (77’), namysłowianie wrócili do gry. W końcówce nastąpiła już obustronna wymiana ciosów, z której zwycięsko wyszli goście. Już w przedłużonym czasie gry (90+3’) Stanisławski wykorzystał szybki kontratak po błędzie w rozegraniu piłki i ustalił końcowy wynik meczu. Ciekawostką sobotniego popołudnia był występ w chorzowskich barwach Macieja Sadloka, kilkunastokrotnego reprezentanta Polski. Dla młodego, ale już doświadczonego defensora mecz w Namysłowie był pierwszym od kilkunastu miesięcy, podczas których leczył uciążliwy uraz.

10. kolejka – III liga (05.10.): Polonia Łaziska Górne – Start Namysłów 2-0

W kolejnym meczu o punkty, po ostatnim gwizdku sędziego mogliśmy odczuwać niedosyt. Faworytem rywalizacji w Łaziskach była miejscowa Polonia, która za sprawą Mieszczaka już w 6’ objęła prowadzenie. Później jednak nasz zespół toczył wyrównany pojedynek z rozpędzającym się w lidze przeciwnikiem. Szansa na osiągnięcie korzystnego wyniku pojawiła się w 43’, kiedy to Staszowski musiał opuścić plac gry po ataku na Bonara. W II połowie stroną dominującą byli czerwono-czarni, na co pozwolili im gospodarze, skupieni w tym czasie na destrukcji. Defensywna gra wychodziła rywalom całkiem zgrabnie, do tego Ci czyhali na możliwość skutecznego kontrataku. Po jednym z nich w 77’ Mazurek skierował piłkę do namysłowskiej siatki, a z namysłowian... zeszło powietrze. Kolejny punkt(-y) na wyciągnięcie ręki przeszedł nam więc koło nosa.

12. kolejka – III liga (19.10.): Start Namysłów – Ruch Radzionków 0-1

Mecz z „Cidrami” miał być szczególny z trzech powodów. Po pierwsze okazał się setnym spotkaniem czerwono-czarnych w III lidze opolsko-śląskiej (tj. klasie rozgrywkowej nr 4). Po drugie był dziesiątą w historii konfrontacją z żółto-czarnymi. Po trzecie wreszcie była to... pierwsza potyczka w sezonie, podczas której na trybunach toczyła się rywalizacja kibiców obu drużyn. Tę wygrali fani czerwono-czarnych, natomiast na murawie lepsi okazali się radzionkowianie. Lepsi, to za duże słowo. Ruch miał więcej szczęścia. Bo jak inaczej nazwać fakt, że jedynego gola meczu goście strzelili w przedłużonym czasie gry? Autorem „złotego trafienia” okazał się Słowak Farkaš, skutecznie finalizując kontratak w 90+2’. To był typowy mecz na remis, z niewieloma sytuacjami podbramkowymi, za to mnóstwem walki o każdą piędź ziemi. Zamiast więc przerwania bessy 4 porażek z rzędu, zanotowaliśmy wpadkę nr 5. Niestety, jesienią nie była ona ostatnią.

13. kolejka – III liga (27.10.): Piast II Gliwice – Start Namysłów 3-1

Ostatnia potyczka października nie przyniosła przełamania kryzysu czerwono-czarnych, mimo że nasz zespół miał niepowtarzalną szansę na zgarnięcie pełnej puli. W tym zaciętym i momentami ostrym spotkaniu Start objął prowadzenie już w 8’. Autorem gola okazał się Szpak, kapitalnie uderzając z boku szesnastki. W kolejnych minutach namysłowianie mogli, a wręcz powinni podwyższyć prowadzenie. Niestety, z czterech (!) stuprocentowych okazji (głównie po kontrach) nie udało się chłopcom pognębić gospodarzy. Ci skorygowali ustawienie po przerwie, co przełożyło się na częstsze posiadanie piłki. Do 81’ wysiłki gliwiczan w doprowadzeniu do remisu nie dawały efektu. Piast II nie wykorzystał nawet jedenastki, którą za bardzo wątpliwy faul podyktował arbiter (uderzenie Groborza złapał Kuleszka). Na 9 minut przed upływem regulaminowego czasu gry Groborz dopiął swego, strzelając efektownego gola z dalszej odległości. A nim nasz zespół zdołał ochłonąć po stracie gola, przegrywał już 1-2! Dosłownie kilkadziesiąt sekund później (82’) do siatki trafił Hałgas. Na nic zdały się rozpaczliwe próby Startu, aby doprowadzić do remisu. W 90+6’ mieliśmy rzut wolny na przedpolu Piasta. W pole karne miejscowych powędrowali wszyscy nasi zawodnicy, licząc, że w kotle uda się wepchnąć „skórę” do siatki. Nie udało się, a dodatkowo piłkę przejęli miejscowi i po biegu przez niemal całe boisko Kwaśniewskiego, zdobyli trzeciego gola. Nie wiedzieliśmy wtedy, że w trzech następnych meczach Start za każdym razem tracił będzie co najmniej 4 gole...

14. kolejka – III liga (02.11.): Start Namysłów – Skra Częstochowa 0-4

Tak jak w pierwszym spotkaniu, również w rewanżu nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia w konfrontacji ze zdecydowanym liderem III-ligowej grupy północnej. Mecz ułożył fatalny błąd Kuleszki, który w 6’ sprezentował bramkę Kowalskiemu. Rozochoceni takim obrotem sprawy częstochowianie po półgodzinie gry prowadzili już 3-0, po tym jak do siatki trafili Semeniuk (23’) i ponownie Kowalski (31’). Zanosiło się na pogrom, choć ostatecznie padł jeszcze tylko jeden gol. Po przerwie „Skrzaki” nie forsowały tempa, ale wynik i tak podwyższyły. Zdobywcą wspomnianej bramki okazał się „kat namysłowian” czyli Kamil Sobala, ustalając wynik w 80’ spotkania.
Ciekawe, że przed pierwszym gwizdkiem spore obawy o końcowy wynik miał trener Skry, Jan Woś. Częstochowski coach doskonale pamiętał dwie wcześniejsze wizyty w naszym mieście, które w roli trenera ekipy spod Jasnej Góry przegrał. Tym razem rywale nie pozwolili nam na nic, a w przypadku Wosia sprawdziło się powiedzenie „Do trzech razy sztuka”.

15. kolejka – III liga (10.11.): Szombierki Bytom – Start Namysłów 6-1

Degrengolada organizacyjna i sportowa jesienną kulminację w meczach o punkty miała w Bytomiu. Rewanż za porażkę w Namysłowie udał się Szombierkom z nawiązką, gdyż te rozbiły nasz zespół, aplikując mu pół tuzina goli! Na murawę Start wyszedł w zaskakującym zestawieniu, z jednym rezerwowym na ławce! Nie wróżyło to niczego dobrego, choć to my – za sprawą Zajączkowskiego – już w 6’ objęliśmy prowadzenie. Dziś możemy gdybać czy jeśli Krystian Błach wykorzystałby setkę parę minut później, to mecz ułożyłby się inaczej. Ostatecznie jeden z bliźniaków nie trafił w bramkę, a później zaczęła się „jazda bez trzymanki”. Bytomianie dali nam bolesną lekcję skuteczności, strzelając wspomniane 6 goli. Bohaterem jednostronnego widowiska (choć poziomem wcale nie rzucającego na kolana) okazał się zdobywca hat-tricka Ciołek (gole w 20’, 48’ i 90+2’). Dwie bramki dorzucił Pączko (24’, 70’), a dzieła zniszczenia dopełnił doświadczony Jaromin (72’). Mecz ten potwierdził, że kryzys w klubie z każdym tygodniem narastał i co tydzień znajdował (w mniejszym czy większym stopniu) swoje odbicie na boisku. W Bytomiu pękliśmy, choć nie z winy piłkarzy, którzy mają świadomość, że potencjał drużyny nie jest wielki. Nie jest jednak powiedziane, że z kilkoma innymi nazwiskami w składzie nie pokusilibyśmy się o coś więcej, niż tylko honorową porażkę.

16. kolejka – III liga (16.11.): Start Namysłów – Górnik Wesoła 0-5

Dziwny to był mecz, choć zwycięstwo gości z Mysłowic ani przez moment nie było zagrożone. Kończąc III-ligową jesień, czerwono-czarni zanotowali kolejny bolesny pogrom, w smutny sposób żegnając się ze swoimi kibicami. Wicelider wygrał jak najbardziej zasłużenie, choć trzeba przyznać, że rozmiary klęski Startu były zdecydowanie za wysokie i zamazują obraz przebiegu gry. Pierwsze 20 minut należało do Ślązaków, którzy przewagę udokumentowali golem Smarzyńskiego (11’). Po półgodzinie gry do głosu doszli jednak czerwono-czarni, kolejnymi akcjami próbując odrobić straty. Tymczasem w 44’ niezrozumienie naszego defensora i bramkarza sprawił, że Smarzyński bez żadnych problemów skierował piłkę do pustej bramki. Po zmianie stron oglądaliśmy wyrównaną grę i sporo walki w środkowym sektorze boiska. Cóż jednak z tego, kiedy goście jeszcze 3-krotnie dziurawili namysłowską siatkę! W 70’ uczynił to A.Lesik z karnego, a w końcowych minutach dodatkowo dobili nas Siwek (85’) i Stokłosa (89’). Ostatecznie ulegliśmy Górnikowi aż 0-5 i wynik poszedł w świat. Co gorsza, było to wyrównanie rozmiarów rekordowej porażki na własnym terenie na poziomie III ligi (jako klasy nr 4).

1/16 wojewódzkiego PP (23.11.): Victoria 1900 Łany – Start Namysłów 0-1

Ostatni oficjalny mecz 2014 roku czerwono-czarni rozegrali na południu Opolszczyzny. Losowanie sprawiło, że pucharową batalię mieliśmy stoczyć z A-klasową Victorią 1900 Łany. Gospodarze po raz pierwszy w historii mierzyli się z III-ligowcem, co było dla nich sporym wydarzeniem. Namysłowianie natomiast pojechali do klubu grającego trzy klasy rozgrywkowe niżej z jednym postanowieniem – choć w małym stopniu zrehabilitować się w oczach kibiców za fatalną ligową jesień. Cel został zrealizowany. Start awansował do kolejnej rundy rozgrywek, choć styl w jakim tego dokonał, daleki był od oczekiwań. Mając na uwadze fakt, jak niską klasę reprezentuje rywal, możemy napisać, że wygraliśmy „tylko” 1-0. Ekipie grającej w półzawodowych rozgrywkach nie wypada schodzić poniżej pewnego poziomu. Nie da się jednak tego uniknąć, gdy znów oglądamy w akcji eksperymentalny skład. W ostatniej chwili do rozgrywek zgłoszony został... trener Kowalczyk oraz trzech juniorów młodszych, z których dwóch zadebiutowało w seniorach. Jedyny gol padł za sprawą Zajączkowskiego, który w 33’ efektownym uderzeniem z dystansu „przepchnął” Start do 1/8 finału. Ambitni gospodarze próbowali skomplikować nam boiskowe życie, jednak nie zdołali tego dokonać. Inna sprawa, że czerwono-czarni powinni zdobyć parę goli więcej, ale i w ich przypadku szwankowała skuteczność. Najważniejsze, że rok 2013 pożegnaliśmy zwycięstwem. Wprawdzie nad nisko notowanym konkurentem, ale w dobie jesiennego marazmu dobre i to.

W drugim półroczu bieżącego roku Start Namysłów rozegrał łącznie 18 meczów. Wygrał 5 z nich (w tym 2 pucharowe), 1 zremisował oraz 12-krotnie przegrał. Bilans goli – podobnie jak bilans gier – również nie jest krzepiący. Nasz zespół drogę do siatki znajdował 15 razy (w tym 3-krotnie w pucharze), podczas gdy przeciwnicy uczynili to aż 44-krotnie. W lidze uciułaliśmy zaledwie 10 „oczek” w 16 grach, co nikogo zadowolić nie może. W Pucharze Polski poszło nam zdecydowanie lepiej, choć lepszym określeniem będzie tu „zgodnie z planem”. Wyeliminowanie odpowiednio drużyn z okręgówki oraz klasy A dla ekipy grającej w III lidze musi być bowiem obowiązkiem. Owszem, w III lidze bywały sezony, że jesienią Start nie był w stanie przekroczyć nawet sumy dwucyfrowej. To jednak nie może być wytłumaczeniem dla słabych osiągów drużyny. Jedyną racjonalną formą obrony naszych chłopców jest fatalna sytuacja organizacyjno-kadrowa, która – niestety – odbiła swoje piętno w najbardziej nas interesującej rywalizacji sportowej. Pozostaje mieć nadzieję, że wiosna przyniesie nam nie tylko powiew piłkarskiej świeżości (i jakości!), ale przede wszystkim znacząco poprawi stan klubowego konta. [KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy