Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Nie dopuścić do "odpalenia"

Odsłony: 9067

Dziesięć punktów i piąte miejsce - oto liczby Startu po siedmiu meczach. Z pewnością jest to wynik bardzo przyzwoity, ale jak wszyscy doskonale wiemy – apetyt rośnie

w miarę jedzenia. Pewnie większość fanów miała właśnie taką myśl, patrząc na tabelę po sobotnich pojedynkach. Tym bardziej, że Start wybiera się do Piotrówki, która okupuje przedostatnie miejsce z liczbą zaledwie trzech „oczek”. Same liczby nie opisują jednak rzeczywistości w klubie rywala, a sytuacja jest tam naprawdę... niespotykana. Zamieszanie po letnim oknie transferowym jest duże i roszady w Szczakowiance, Szombierkach czy nawet Ruchu Radzionków, przy rewolucji w Piotrówce wypadają zwyczajnie blado. Celowo przywołujemy przykład „Cidrów”, bo właśnie tam zespół był tworzony dosłownie od zera. A co jeśli sklejanie układanki złożonej ze śląskich piłkarzy, wychowanków i trenera znającego lokalną specyfikę, porównamy do pojawienia się w klubie kilkunastu postaci z innego kontynentu, mówiącego obcym językiem i kompletnie niezaznajomionych z polską rzeczywistością? Spróbujemy nakreślić to w naszej przedmeczowej analizie, przyglądając się kadrze przeciwnika oraz specyfice klubu. Rzucimy okiem na poprzedni sezon i postaramy się przewidzieć, co może nas czekać w sobotę. Zapraszamy do lektury.

Cosmos Piotrówka

Tym razem nie zaczynamy od analizy ostatniego sezonu, ani też kadry przeciwnika, lecz od przyjrzenia się, w jaki sposób funkcjonuje klub z Piotrówki. Powód jest prozaiczny, bo żeby powiedzieć cokolwiek więcej (poza suchymi faktami i liczbami), należy dobrze poznać sylwetkę tego rywala. A dodajmy, że nie jest to „zwyczajny” klub. Ireneusz Strychacz pełniący funkcję prezesa, już zapracował na miano lokalnego Józefa Wojciechowskiego. Ciągłe zmiany na trenerskim stołku, rewolucje w szatni i przede wszystkim „egzotyka” zespołu, zasłużyły na miano ewenementu na skalę krajową. Brazylijczycy, Nigeryjczyk, Kameruńczyk czy piłkarz z Zimbabwe – w brew pozorom to nie kadra zespołu Premiership, ale narodowości piłkarzy, których odnajdziemy w liczącej tysiąc mieszkańców opolskiej Piotrówce. Mało tego, w lecie media obiegła wiadomość, że prezes ściągnął... piętnastu Brazylijczyków! Mają oni za zadanie reprezentować rezerwy LZS-u w niższych ligach.

Przeglądając archiwum wiadomości z ostatnich kilkunastu miesięcy, możemy się poczuć jak przeniesieni do nieco surrealistycznego świata. Piotrówka powoli staje się sławna nie tylko w lokalnych, ale również krajowych mediach. Biorąc pod uwagę tempo w jakim rozgrywa się akcja, zapewne jeszcze nie raz zostaniemy zaskoczeni równie barwnymi nowinami.

Wielu fanów zapewne zada sobie pytanie, co skłania prezesa do takich ruchów? Jak on sam tłumaczy, grupa przybyszów to owoc nawiązania współpracy z brazylijską agencją. Pierwsze kroki mają z kolei w przyszłości prowadzić do stworzenia czegoś w rodzaju akademii piłkarskiej. Jak na razie w tej symbiozie agencja zajmuje się utrzymaniem zawodników, za co dostaje możliwość wypromowania ich na opolskich boiskach.

Brazylijczyków odnajdziemy nie tylko we wspomnianych rezerwach LZS-u, czyli Piotrówce II oraz Piotrówce III, ale też w kadrze pierwszego zespołu. Dodajmy, że jest to swego rodzaju nowość. Jak dotychczas Ireneusz Strychacz specjalizował się w sprowadzaniu zawodników z Czarnego Lądu. W ostatnich latach przez szatnię przewinęło się kilkudziesięciu piłkarzy z Nigerii, Kamerunu, Senegalu czy Ghany. Był to efekt współpracy z nigeryjskim biznesmenem Omeje Okechukwu Valentine. Kooperacja na polu biznesowym miała się również przenieść na płaszczyznę futbolu. Jednak po pierwszych próbach, ostatecznie obrany został kurs na Amerykę Południową.

Eksperyment, który dokonuje się Opolszczyźnie, żywcem przypomina działalność Antoniego Ptaka. Jak pamiętamy, łódzki biznesmen zamarzył o stworzeniu wylęgarni latynoskich talentów. Pierwsze podejście zrobił już w latach 90-tych, jednak naprawdę bardzo niewielu piłkarzy można by w ogóle nazwać profesjonalistami. Ptak, który „mieszał” w ŁKS-ie, Piotrcovii oraz Pogoni Szczecin, gdzie się nie pojawił, obiecywał złote góry. W rzeczywistości we wszystkich tych miejscach dochodziło do groteskowych sytuacji. Jak będzie w tym przypadku? Czas pokaże. Niemniej pewnie i prezes Strychacz ma świadomość, że podejmuje się niełatwego zadania. Na razie budowa klubu na wzór nowojorskiego Cosmosu (słynny amerykański klub z lat 70-tych) nawet w III-ligowych warunkach idzie bardzo opornie.

Jak trudne jest to przedsięwzięcie, niech posłuży jeden z przykładów. Krzysztof Paluszek, odpowiedzialny w Śląsku Wrocław za system szkolenia, znad Amazonki wrócił nie tyle rozczarowany, co utwierdzony w brutalnych realiach jakie panują w dzisiejszym futbolu. Jak się okazało – brazylijski rynek drenują ogromne ilości managerów, agentów oraz skautów nasyłanych z bogatej Europy, a pod lupę brane są nawet najgorsze klepiska w najbiedniejszych dzielnicach. Tak więc szanse, że do Polski trafi prawdziwa perełka, w rzeczywistości jest niewielka. Prezesa Piotrówki czeka bardzo wiele pracy, by  ten trend odwrócić.

Zmiany, zmiany, zmiany czyli... po staremu

Jeśli ktoś podjąłby się zredagowania skarbu kibica III ligi, to z pewnością nie cieszyłby go fakt zmierzenia się z wypełnianiem informacji o Piotrówce. W szatni LZS-u panuje prawdziwy „młyn”, a stołek trenerski jest bardzo gorący. Przed obecnym sezonem trenerem biało-czerwonych został młody, zaledwie 34-letni Tomasz Hejduk. Szkoleniowiec LZS-u jest wychowankiem Otmętu Krapkowice. Potem reprezentował barwy kilku opolskich klubów (Unia Krapkowice, Mec Sławięcice, MKS Gogolin, LZS Leśnica). Grał również w Kotwicy Kołobrzeg oraz Fortunie Głogówek, by później kopać piłkę w walijskim Barry Town FC, a także Rhosse FC. Ostatnio trenował juniorów LZS-u Piotrówka. Dowodzącego zespołem czeka karkołomne zadanie, bo w bardzo krótkim czasie, ze zlepku obcokrajowców musi stworzyć zespół. By uświadomić sobie, jak szybko kręci się trenerska karuzela przy ulicy Kościuszki, podamy kilka faktów. W ubiegłym sezonie na ławce trenerskiej zasiadało aż 4 szkoleniowców! Sezon rozpoczął znany w Namysłowie Ryszard Remień. Pałeczkę przejął po nim Zbigniew Smółka, a następnie świeży absolwent wrocławskiego AWF-u – Krzysztof Kapelan. Do rundy wiosennej biało-czerwonych przygotowywał Jan Żurek, znany nawet w Ekstraklasie. Ale po zakończeniu rozgrywek również i on pożegnał się z posadą. Dodajmy, że w poprzednich sezonach karuzela kręciła się z podobną prędkością, a podziękowania za współpracę otrzymali m.in. Marek Koniarek i Ryszard Czerwiec.

Asystentem Hejduka został rodak Pelego o nazwisku Rodrigo Nascimento, który w przeszłości reprezentował ŁKS Łódź i Pogoń Szczecin. Brazylijczyk pełni tu rolę „łącznika” z zespołem, a taki model już wcześniej był sprawdzany w Piotrówce – Kapelanowi w kontaktach z afrykańskimi piłkarzami pomagał Ibrahim Sunday (dawniej reprezentował m.in. Wisłę Kraków).

Brazylia rządzi, czyli szatnia Piotrówki

Co do kadry - tworzą ją przede wszystkim „stranieri”. Dotychczas zespół rozpoczynał mecz z szóstką, siódemką a nawet ósemką obcokrajowców w składzie. A w ogóle minuty na boisku zaliczyło już 11 piłkarzy z zagranicy. Zaczynając od bramki - w Piotrówce nie ma już żadnego z polskich golkiperów – Głogowski jak i Radkiewicz latem opuścili klub. Bramki w tym sezonie strzeże 26-letni Brazylijczyk Frances, a za zmiennika ma 19-letniego rodaka Rodrigo. Żartobliwie można dodać, że nieprawdziwy jest już stereotyp mówiący, że każdy Brazylijczyk chce grać z przodu.

Linię obrony tworzą przede wszystkim Brazylijczycy Jorge (zebrał już 3 żółte kartki) oraz Thiago Aruda, którzy dopiero co dołączyli do zespołu. Polacy w tej formacji, to Cembolista (w ubiegłym sezonie Stal Zawadzkie), który walczy o miejsce w składzie, a także Iwan oraz Mateusz Baingo, który z dobrej strony dał się poznać w lidze juniorów. Za najbardziej charakterystyczną postać defensywy należy jednak uznać Filipe, który jest wychowankiem słynnego Vasco da Gama. W Europie zakotwiczył on w juniorskiej drużynie Brescii Calcio. Następnie udał się do Polski, konkretnie do Zabrza, gdzie od sezonu 2003/2004 reprezentował Górnika. W dalszej kolejności zapisał na swoim koncie m.in. występy w Odrze Opole, ale to jednak przywdziewanie trykotu Zagłębia Lubin może uznać za największy sukces. Wówczas to Filipe zdobył z „Miedziowymi” Mistrzostwo Polski, gdzie w zwycięskim sezonie rozegrał 11 spotkań. Na koncie z tą ekipą zaliczył również jeden występ w Pucharze UEFA. Po wspomnianych sukcesach defensor już nie wrócił do formy z przeszłości. Powolny zjazd zakończył w podstrzeleckiej miejscowości, co może dziwić, zważywszy, że Filipe ma dopiero 28 lat.

W drugiej linii panuje spora rotacja, bo każdy z zawodników zaliczył na murawie pewien epizod. Kogo tu odnajdziemy? Są Polacy, czyli Dziliński, Barć, Sroka, Kluz, Kwasik (poprzednio Pomologia Prószków) oraz Cichoń (Polonia II Bytom). Nie może oczywiście zabraknąć nowoprzybyłych Brazylijczyków, tj. Cassio, Alberto oraz Thiago. Do zawodników, którzy już wcześniej reprezentowali LZS należy zaliczyć Kameruńczyka z francuskim paszportem czyli Zeraha Mpako, Brazylijczyka Galdino oraz gracza Zimbabwe, Kelvina Bulaji’a. Generalnie rotacja w pomocy jest na tyle duża, że trudno ustalić jakie jest podstawowe ustawienie środkowej linii.

Do nielicznych, którzy regularnie wybiegają w pierwszej jedenastce, należy uznać ofensywnie usposobionego Dzikamai Gwaze, pochodzącego z Zimbabwe. Zawodnicy odpowiedzialni za siłę uderzeniową, to obok wymienionego Afrykańczyka, przede wszystkim Mańkowski (Port Mostki) oraz 19-letni Rosochacki (Stadion Śląski), który pełni rolę uzupełnienia. Jest też oczywiście kolejny nowy piłkarz z Kraju Kawy, czyli Mozart Gomes.  

Na koniec wspomnijmy o Emmanuelu Ekwueme, najsłynniejszym graczu Piotrówki. Nigeryjski pomocnik, mimo faktu, że ciągle widnieje w kadrze rywala, nie rozegrał w obecnym sezonie ani jednej minuty. „Tolek” rozegrał w polskiej lidze kilkanaście sezonów, a początek miał niezwykle udany, bo pod wodzą Dariusza Wdowczyka zdobył z warszawską Polonią Mistrzostwo oraz Puchar Polski (sezon 1999/2000). Nad Wisłą zdołał zaliczyć jeszcze Widzew Łódź, Wisłę Płock, po czym udał się do Grecji, gdzie grał w Arisie Saloniki oraz w Veria FC. Wrócił do kraju, ale tylko do II-ligowej Warty Poznań, którą później zamienił na Znicz Pruszków. Raczej nie oczekiwalibyśmy go w składzie na mecz ze Startem.

Do najpoważniejszych ubytków należy zaliczyć odejście dwóch najlepszych strzelców, czyli Franka Adu Kwame (12 goli) oraz Idrissy Cisse (11 goli). Pierwszy z wymienionych zasilił Podbeskidzie Bielsko-Biała, gdzie już dwukrotnie zagrał w meczu ekstraklasy. Drugi z kolei obrał kurs na Rybnik, aby reprezentować miejscowy Energetyk ROW. Jak na razie idzie mu nieźle, bo w I lidze zagrał siedem razy, trzykrotnie wpisując się na listę strzelców. Przetransferowany został również Sani Abubakar, który obecnie reprezentuje Okocimskiego Brzesko. Gra układa mu się raczej średnio, bo w I lidze zaprezentował się na boisku łącznie 77 minut. Poza strzelcami klub opuścił również Patmore Shereni, który reprezentował LZS tylko w rundzie wiosennej. Wtedy jednak zagrał w 11 spotkaniach. 28-letni defensor z Zimbabwe również przeszedł do Okocimskiego, ale póki co, przebywał na boisku tylko 90 minut w Pucharze Polski. Na koniec dodajmy, że zmiany kadrowe na podobną skalę zachodzą u rywala co kilka miesięcy...

Poprzedni sezon

W ubiegłym sezonie Piotrówka była typowym ligowym średniakiem, zajmując 9. pozycję w III lidze z dorobkiem 38 punktów. Bilans gier to 9-11-10 (zwycięstwa – remisy – porażki, 5-6-4 u siebie), stosunek bramkowy, to z kolei 42-38 (27-19 u siebie). Jako ciekawostkę dodajmy, że w poprzednim sezonie więcej remisów (aż 12) zaliczyła tylko Przyszłość Rogów. Poza tym Piotrówka jawiła się jako bardzo stabilny zespół, który być może nie notował spektakularnych wyników, ale również za dużo nawbijać sobie nie dawał. Tylko dwukrotnie zespół przegrał różnicą więcej niż jednej bramki - 1-4 z BKS-em Stal Bielsko-Biała oraz 0-2 z Pniówkiem Pawłowice Śląskie (oba mecze wyjazdowe). Możemy sobie tylko wyobrazić, gdzie dziś byłaby Piotrówka, gdyby kontynuowano pracę z ówczesną kadrą. Na koniec dodajmy jeszcze jak LZS radził sobie ze Startem. Na jesień w Piotrówce było 2-1 dla gospodarzy. Rewanż był udany dla czerwono-czarnych, bo przy Pułaskiego wygraliśmy 4-2. 

Obecny sezon

Bilans 0-3-3 nie robi szczególnie pozytywnego wrażenia. Zaledwie trzy zdobyte punkty nie są powodem do chwalenia się, ale sytuacja wygląda jeszcze gorzej jeśli przyjrzymy się stosunkowi bramek, który wynosi 1-6. Przez 540 minut piłkarze Piotrówki zaledwie raz zdołali pokonać bramkarza rywali! Paradoksalnie, gdyby na każdy z rezultatów spojrzeć oddzielnie, nie znaleźlibyśmy tam szczególnych powodów do wstydu. Wszystko jednak wskazuje na to, że LZS ma problemy z trafianiem do siatki, a w ostatecznym rozrachunku tylko to się liczy.

Mecze ligowe LZS-u Piotrówka w sezonie 2013/2014:

Piast II Gliwice - LZS Piotrówka 1-0
Kacprzyk 43’

LZS Piotrówka - Skra Częstochowa 0-2
Skwarczyński 24’, Piwiński 74’

Szombierki Bytom - LZS Piotrówka 0-0

LZS Piotrówka - Górnik Wesoła 1-1
Gwaze 10’ – Hendel 45’

Szczakowianka Jaworzno - LZS Piotrówka 0-0

Swornica Czarnowąsy - LZS Piotrówka 2-0
Scisło 39’k, 83’

Kto zatańczy Sambę, czyli najbliższy pojedynek

Patrząc na tabelę III ligi zapewne niejeden kibic ma w głowie myśl: „Start jest faworytem sobotniego meczu”. Może i jest, ale tylko na papierze. My jednak uważamy, że należy wybić sobie z głowy dopisywanie jakichkolwiek punktów przed grą. Po pierwsze – dla nas nie będzie w tym sezonie łatwych rywali, po drugie – LZS może w każdej chwili „odpalić”. W ubiegłym sezonie biało-czerwoni odnieśli pierwsze zwycięstwo dopiero w 10. kolejce! Jedyna różnica jest taka, że zespół wtedy strzelał gole (notowane kolejno wyniki to: 0-1, 1-1, 0-0, 2-3, 2-2, 2-2, 1-4, 1-2, 1-1  i wreszcie 2-1 ze Swornicą). Piotrówka potrzebuje punktów jak tlenu i zrobi wszystko, by niechlubną passę przerwać już w sobotę. Dlatego też nie można dać się ponieść hurraoptymistycznemu nastrojowi, a zadaniem Bogdana Kowalczyka będzie utrzymanie naszych zawodników w bojowych nastrojach. Na plus dla NKS-u na pewno można zaliczyć fakt, że zespół wreszcie miał przerwę od środowego grania.

Dla Startu LZS Piotrówka jest niemniej enigmatycznym rywalem niż Ruch Radzionków przed pierwszą kolejką. Pomimo już 6-ciu rozegranych spotkań, wciąż nie wiemy, na co naprawdę stać ten zespół.

Na pewno drużyna rywali potrzebuje zgrania i prędzej czy później zacznie zdobywać punkty. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi. Kolejna niewiadoma, to indywidualne umiejętności obcokrajowców. Sami jesteśmy ciekawi jak przekładają się one na boiskową grę. Będzie to bardzo interesujące starcie. Nie możemy się doczekać, jak będzie wyglądało zderzenie latynoskiej fantazji z otrzaskanymi w ligowej „młócce” ligowcami. Tego typu pytań przed sobotnim pojedynkiem nasuwa się co najmniej kilka.

Podsumowując – jesteśmy zdania, że Start koniecznie musi zagrać z pełnym zaangażowaniem. Bo o rozprężenie w takim momencie raczej nietrudno. Recepta na sukces brzmi więc następująco – walka na 100%, próba zaskoczenia przeciwników po stałych fragmentach gry oraz odrobina szczęścia. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to czerwono-czarni raczej do Namysłowa z pustymi rękami nie wrócą.

Mecz LZS Piotrówka – Start Namysłów (w ramach 7. serii gier o mistrzostwo III ligi opolsko-śląskiej w grupie północnej) odbędzie się jutro (tj. sobota, 14.09.br.) na obiekcie naszego przeciwnika. Początek meczu ustalono na godz. 16:30, a w roli rozjemcy z gwizdkiem zobaczymy Pana Sławomira Smacznego z Kolegium Sędziów w Bytomiu. W imieniu gospodarzy serdecznie na ten niewątpliwie intrygujący pojedynek zapraszamy. W obecnym sezonie namysłowianie swoją grą dostarczają nam sporych emocji i jest bardzo prawdopodobne, że za kilkadziesiąt godzin będzie podobnie. [TD]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy