Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

Start Namysłów - Polonia Głubczyce 1-2

Odsłony: 7511

W niesprzyjającej aurze - przy padającym deszczu - w kolejnej batalii o IV-ligowe punkty przyszło zmierzyć się Startowi Namysłów z głubczyckim wiceliderem tabeli. Boisko przy Pułaskiego było mocno nasiąknięte woda, gdyż od godzin porannych padał deszcz. Warunki do gry dla obu zespołów były więc dosyć ciężkie.

Od początku meczu widać było większą pewność siebie gości, liczących na łatwą zdobycz punktową. Przyjezdni mieli uzasadnione powody do takiego myślenia, gdyż ostatni mecz wyjazdowy z silną Pogonią rozstrzygnęli na swoja korzyść wynikiem 3-0. Z kolei czerwono-czarni, to aktualnie przedostatnia ekipa tabeli. Tymczasem warunki zaproponowane przez namysłowian nieco rywali zaskoczyły, czego dowodem pierwsze fragmenty meczu.  Już w 2’ wykonywaliśmy stały fragment gry – konkretnie rzut rożny po akcji z lewej strony boiska w wykonaniu braci bliźniaków Błach oraz Kamila Smolarczyka (zresztą jak się na końcu spotkania okazało, akurat w statystyce wykonanych kornerów byliśmy aktywniejsi). W 10’ goście mogli objąć prowadzenie po błędzie Sarnowskiego na własnej połowie boiska, gdy zbyt lekko próbował podawać futbolówkę do swojego stopera. Wówczas piłkę przejął Rudziński, na szczęście jego strzał okazał się niecelny, choć ewidentnie pachniało bramką dla Polonii. Z kolei w 18’ na dośrodkowanie piłki z lewego narożnika boiska zdecydował się Kamil Blach z zamiarem obsłużenia Smolarczyka, nabiegającego w stronę bramki Woźniaka. Minimalnie szybciej zareagował jednak golkiper i popularny „Smolar” tylko się „machnął” nie trafiając pierwszy w „skórę”. Nasz napastnik uczestniczył jeszcze w dwóch kolejnych nachodzących po sobie akcjach, ale jego końcowe podania nie znajdowały adresata. Z uwagi na nienajlepszy stan murawy mecz toczył się w dosyć chaotyczny sposób. Obie drużyny miały problemy z prowadzeniem gry, chociaż zauważyć można było bardziej wyrafinowaną postawę rywali. Z kolei podopieczni  Bartosza Medyka imponowali ambicją i chęcią potwierdzenia, że na własnym stadionie są nie do pokonania. Tym razem stało się inaczej. Na taki stan rzeczy duży wpływ sytuacja z 28’, gdy Paweł Sarnowski w dosyć dyskusyjny sposób musiał opuścić plac gry po obejrzeniu czerwonego kartonika. Z trybun widać było, iż prawy obrońca czerwono-czarnych w chwili podania z własnego pola karnego (w sytuacji stykowej) wywrócił się ze swoim rywalem już za linią środkową boiska. Jednak zamiast rzutu wolnego dla miejscowych arbiter podjął inną decyzję. Wówczas młodemu zawodnikowi NKS-u puściły nerwy i ten musiał udać się pod prysznic (w protokóle meczowym uzasadnieniem pokazanej przez arbitra czerwieni było oplucie rywala). Od tej chwili Start grał w osłabieniu. Nasze kłopoty mocno spotęgowały się w 42’, po tym jak z urazem z boiska zszedł aktywny dotąd Kamil Smolarczyk (niestety, potwierdziły się wstępne przypuszczenia o złamanym barku „Smolara”). Gra naszego zespołu posypała się. Od chwili zejścia z boiska ukaranego Sarnowskiego Start cofnął się we własną szesnastkę. Nastąpiło też chwilowe rozprężenie, co skwapliwie wykorzystali przyjezdni. W 45+1’ nasi obrońcy nie potrafili skutecznie wybić piłki z własnego pola karnego, ta trafiła pod nogi Hajduka, który popisał się efektownym strzałem w okienko bramki Stasiowskiego. Bramka do szatni jeszcze bardziej rozbiła motywację do gry NKS-u, który na początku drugiej odsłony stracił kolejnego gola, autorstwa Zalewskiego. W 51’ napastnik Polonii otrzymał świetne podanie na szesnasty metr i przez nikogo nie blokowany pokonał naszego bramkarza. Przy stanie 0-2 w pewnym momencie gra w wykonaniu obu ekip stała się zupełnie beznadziejna. Na szczęście w 57’ lider naszego zespołu Patryk Pabiniak wlał w miejscowych kibiców nadzieję na dobry wynik, dobijając piłkę po nieudanej interwencji Woźniaka. Gospodarze szukając bramki wyrównującej zaczęli odważniej atakować wicelidera z Głubczyc. Goście starali się grać już jedynie z kontry i też byli bliscy zdobycia trzeciego gola. Kilkukrotnie szczęśliwie i instynktownie musiał bronić Wojciech Stasiowski, ratując Start z poważniejszych opresji. Nasi ulubieńcy nie stworzyli w kolejnych minutach stuprocentowych sytuacji, niemniej strzały z dystansu Patryka Pabiniaka (69’), Oleksandra Lavrinenko (78’) i wreszcie Wojciecha Wilczyńskiego w 90+2’ mogły przynieść nam upragniony remis.

Reasumując: wicelider z Głubczyc odniósł zasłużone zwycięstwo, chociaż podopieczni Bartosza Medyka grając ambitnie w osłabieniu pokazali, że bardzo chcieli tego meczu nie przegrać. Zasłużyli swoja postawą na duże brawa.

Obszerną relację z meczu Startu z Polonią zamieścimy w najbliższym czasie. [MS]

Namysłów, dn. 09.04.2016 r. (sobota) – godz. 16:00
23. kolejka IV ligi opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 5)

NKS START NAMYSŁÓW – POLONIA GŁUBCZYCE 1-2 (0-1)

0-1 Hajduk 45+1’
0-2 Zalewski 51’
1-2 P.Pabiniak 57’ (bez asysty)

NKS START: Stasiowski – Krystian Błach, Ciupa, Żołnowski [k], Sarnowski – Lavrinenko, Biliński (46.Wilczyński), Ptak (73.Kostrzewa), Kamil Błach (78.Szczygieł) – P.Pabiniak, Smolarczyk (42.Ł.Pabiniak).
Rezerwowi: W.Czech, Zieliński, Dempniak.
Trener: Bartosz MEDYK.
Stroje: koszulki w czerwono-czarne pionowe pasy – czarne spodenki – czerwone getry.

POLONIA: Woźniak – Wiciak, Lenartowicz, Zalewski, Jamuła, Rudziński (60.Milewski), Czarnecki [k], Siodlaczek, Kobylnik, Hajduk, Bawoł.
Rezerwowi: Kozdęba, Mielnik, Fedorowicz.
Trener: Jakub MILEWSKI (w zastępstwie nieobecnego Marka Hanzela).
Stroje: czerwone.

Sędziowali: Marek Kantor (jako główny) oraz Bartosz Owsiany i Paweł Kapusta (wszyscy KS Opole).

Żółte kartki: -.

Czerwona kartka: Sarnowski (28.).

Widzów: 80.

Mecz trwał: 95 minut (46+49).

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy