Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

ARCHIWUM

"Niebiescy" w Namysłowie

Odsłony: 20746

Dla młodszego pokolenia kibiców Startu najbliższe spotkanie o punkty będzie meczem, jakich w tym sezonie wiele. Owszem, przyjeżdża do nas zespół, w składzie którego

może pojawić się kilku graczy mających na co dzień możliwość gry i treningów z ekipą ekstraklasową. Ale wielu twierdzi, że to „tylko” zespół rezerw, mimo, że jednego z najbardziej zasłużonych klubów w naszym kraju.

Wizyta III-ligowego zaplecza wielokrotnych Mistrzów Polski nie jest jednak „codziennością”. Przynajmniej dla starszego pokolenia sympatyków czerwono-czarnych, którzy doskonale pamiętają pojedynki Startu, jakie ten w latach 90-tych toczył z „Niebieskimi”. Dodajmy, tymi „pierwszymi”. Nie było ich może zbyt wiele – raptem trzy. Niemniej zdecydowana większość pokolenia 30+ do dziś z sentymentem wspomina te spotkania.

O Ruchu można byłoby napisać wiele. Ograniczymy się jednak tylko do suchych faktów. To 14-krotny mistrz kraju (1933 1934, 1935, 1936, 1938, 1951, 1952, 1953, 1960, 1968, 1974, 1975, 1979, 1989) oraz 3-krotny zdobywca Pucharu Polski (1951, 1974, 1996). To również klub, który w tabeli wszechczasów Ekstraklasy zajmuje 3. miejsce (obecny sezon jest 74-tym w najwyższej klasie rozgrywkowej). O potędze chorzowian niech świadczy fakt, że wielokrotnie reprezentowali Polskę w europejskich pucharach, a do polskiej reprezentacji dostarczyli aż 76 zawodników! Z Ruchu wywodzi się też 5-ciu królów strzelców Ekstraklasy, którzy łącznie uzyskali 9 takich wyróżnień. To wreszcie ostatnia ekipa z Górnego Śląska, która wywalczyła tytuł najlepszej jedenastki sezonu (edycja 1988/89).

I ta właśnie „Legenda bez końca” (jak mówią o sobie sami chorzowianie) w rozgrywkach 1995/96 pojawiła się w II lidze (wówczas klasa rozgrywkowa nr 2). Był to oczywiście efekt degradacji, drugiej wówczas w długiej historii HKS-u. Tymczasem wiosną ’95 namysłowianie wywalczyli mistrzostwo III ligi śląskiej i w nagrodę zameldowali się właśnie na zapleczu Ekstraklasy. Nie musimy dodawać, że bez wyjątku wszyscy kibice z grodu nad Widawą tuż po ogłoszeniu terminarza rozgrywek, w pierwszej kolejności szukali w nim, kiedy Start zagra z Ruchem.

Długo oczekiwana chwila nastąpiła w 11. kolejce. Dokładnie 30 września 1995 r. (dwa dni po meczu z rezerwami „Niebieskich” przypadnie 18. rocznica tego spotkania – przyp. aut.). Na stadion przy Pułaskiego 5 zawitała ekipa z imponującymi nazwiskami w składzie, ze Śrutwą (już wtedy uznany snajper) i Gęsiorem (srebrny medalista olimpijski Igrzysk w Barcelonie z 1992 r.) na czele. Ówczesny lider i jednocześnie najpoważniejszy kandydat do awansu (a ściślej szybkiego powrotu do I ligi) był zdecydowanym faworytem meczu. Tym większym, że Start przystąpił do gry osłabiony brakiem 5-ciu podstawowych zawodników (m.in. Szoty, Jawnego i Hejtoty). Gospodarze przystąpili do gry niezwykle skoncentrowani, a że Ruch chciał podołać roli lepszego, to i kibice oglądali naprawdę interesujące widowisko. W 17’ strzał głową Wolskiego (po rzucie rożnym) wyłapał Kołodziejczyk. 5 minut później Kaczmarkowi zrewanżował się Mosór, ale ten był na posterunku. Najlepszą bramkową okazję miał jednak Kucharski (26’), którego mocne uderzenie z wolnego z trudem zatrzymał golkiper „Niebieskich”.

Fot.: Archiwalne zdjęcie z meczu Start Namysłów - Ruch Chorzów (1-0), zamieszczone w opolskim wydaniu "Gazety Wyborczej" [fot. archiwum własne]

Po zmianie stron czerwono-czarni nadal napierali na faworyzowanych gości, jednak w 49’ mogli zostać srogo ukarani. Główka Gęsiora minęła Kaczmarka, ale naszego bramkarza wyręczył Broniszewski, wybijając piłkę z linii bramkowej. Nadeszła jednak 56’, która spektakularnie wstrząsnęła namysłowskim stadionem. Golec zdecydował się na strzał z 10 metrów, ale Kołodziejczyk sparował piłkę przed siebie. Nadbiegający Chełpa nie dał jednak żadnych szans chorzowskiemu bramkarzowi, pakując piłkę do siatki. Ryk na stadionie był wówczas niesamowity! Jeszcze w 68’ Job próbował zaskoczyć defensywę Ruchu, ale bez oczekiwanego efektu. Od tego momentu do głosu doszli chorzowianie, którzy za wszelką cenę próbowali doprowadzić do wyrównania. Sztuka ta im się jednak nie udała i po ostatnim gwizdku ponownie zapanowała wielka euforia.

Dodajmy, że w meczu tym wystąpiło trzech wychowanków Startu. To... Bogdan Kowalczyk (nasz obecny coach), Bartosz Medyk oraz w końcówce Andrzej Sanocki.

Przy okazji premierowej gry z „Niebieskimi” warto wspomnieć o licznej delegacji kibiców Ruchu, która zasiadła na namysłowskich trybunach (ok. 250 osób). W pojedynku na głosy fani Startu nierzadko próbowali prowokować gości wulgarnymi przyśpiewkami. Ci jednak ani razu nie dali się wciągnąć w tego typu zabawę, kapitalnie dopingując swój zespół przez cały mecz. To wtedy właśnie spora grupa fanów NKS-u zrozumiała, że doping nie polega na obrażaniu rywali, ale przede wszystkim wsparciu własnego zespołu. Był to dla nich szok, a jednocześnie spory przełom w kierunku tworzenia niezapomnianego, fanatycznego dopingu w kolejnych latach. Chorzowianie zupełnie nieświadomie wcielili się wówczas w rolę kibicowskich nauczycieli. Ważne jednak, że mimo trudno zrozumiałej antypatii, namysłowianie okazali się bardzo pojętnymi w tej materii uczniami.

Mimo porażki, Ruch zachował pozycję lidera (w 11 meczach posiadając 25 punktów). Start z kolei awansował o jedno „oczko” (przesunął się z 9. pozycji na 8. – mając na koncie 16 „oczek”).

Namysłów, dn. 30.09.1995 (sobota)
11. kolejka II ligi polskiej, gr. I (klasa rozgrywkowa nr 2)
  1-0 (0-0)  
Start Namysłów 1-0 Chełpa 56’ Ruch Chorzów
START: Kaczmarek – Kucharski, Kowalczyk, Medyk, Broniszewski, Wolski, Chełpa, Job, Kucharczyk, Golec, Dziubek (88.Sanocki).
Trener: Andrzej KRUPA.
RUCH: Kołodziejczyk – Fornalak, Wawrzyczek (72.Dziarmaga), Wleciałowski (83.Bąk), Jaworski, Katolik, Mosór, Rowicki, Gęsior (70.Galeja), Śrutwa, Grzesik.
Trener: Jerzy WYROBEK.
Sędziował: Piotr Maurek (Kraków).
Żółte kartki: Medyk, Chełpa – Fornalak, Wawrzyczek, Wleciałowski.
Widzów: 3000.

Chorzowski rewanż był równie ciekawy, jak mecz jesienny. Znów padł tylko jeden gol i znowu – dla nas, niestety – wygrali gospodarze. Namysłowianie zaprezentowali się przy Cichej z naprawdę dobrej strony, jako zespół ułożony i dojrzały piłkarsko. Mimo to pełną pulę zgarnął górnośląski lider.

Nasz zespół wybiegł na murawę nieco spięty, stąd pierwsze minuty należały do „Niebieskich”. Gospodarze optycznej przewagi nie potrafili jednak przełożyć na bezpośrednie zagrożenie bramki Startu. Po 10 minutach ekipa Andrzeja Krupy śmielej zaatakowała, jednak ani Dziubek, ani Chełpa z Kucharskim, nie potrafili wykończyć groźnych akcji. W 18’ Ruch po szybkiej kontrze powinien wyjść na prowadzenie, jednak Śrutwa (po podaniu Bąka) w sytuacji „sam na sam” fatalnie spudłował. Gdy wszyscy czekali na gwizdek oznaczający przerwę, Rowicki zdecydował się na bardzo mocny strzał z dystansu. Kaczmarek zdołał odbić piłkę, jednak doskoczył do niej Śrutwa i głową skierował do siatki.

Po przerwie przeżywający kryzys formy Ruch nie stworzył już żadnej sytuacji bramkowej. Start miał wówczas więcej z gry, ale i nasi chłopcy nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu na zaskoczenie Lecha. Mecz zakończył się wynikiem 1-0 dla chorzowian. Jedynego gola meczu obejrzeć można pod poniższym linkiem:

{youtube}tBrfJ34aQFQ{/youtube}

Symptomatyczne były pomeczowe słowa trenera Wyrobka, skierowane w stronę naszych zawodników: - Byliście najlepszym zespołem, grającym dotąd w Chorzowie. Powinniście znajdować się w czołówce, a Ruch powinien zajmować Wasze miejsce.

Pochwały Startu na nic się jednak zdały, bowiem nasz zespół pozostał wtedy na 6. miejscu (po 28 meczach mając 40 pkt.). Ruch zachował pozycję lidera (gromadząc 59 „oczek”).

Na chorzowskim meczu (w sektorze bezpośrednio sąsiadującym ze słynną „Omegą”) pojawili się również fani NKS-u. W liczbie 33 głów dzielnie wspierali swoich ulubieńców i co ciekawe, byli prawie cały mecz dobrze słyszalni. Powodem był jednak... protest fanów „Niebieskich”, którzy tego dnia nie prowadzili dopingu. Spora grupa namysłowian wróciła do domu ubrudzona... towotem, którym miejscowi wysmarowali sektor gości. „Pomysłowość” chorzowian nie wzięła się jednak z sufitu, gdyż Ci po prostu zrewanżowali się naszym fanom za identyczne powitanie z pierwszego meczu, rozgrywanego w Namysłowie.

Fot.: Dziś bilet z wyjazdowego meczu Startu Namysłów przy Cichej ma wartość kolekcjonerską. Takich wejściówek, jak ta ze zdjęcia, w 1996 r. przyjechało do Namysłowa 33. A ile pozostało wśród pamiątek kibiców? Tego nie wiemy. [fot. archiwum własne]

W drugiej grze na boisku zobaczyliśmy dwóch wychowanków NKS-u, Medyka i Kowalczyka.

Na koniec chcemy zwrócić uwagę na „Dream Team” jaki po stronie chorzowian oglądaliśmy na boisku. Piotr Lech w bramce, Marcin Baszczyński (później wielokrotny reprezentant kraju), wspomniany Gęsior i Śrutwa. Ale też Witold Wawrzyczek (później m.in. zawodnik niemieckich Energie Cottbus, Karlshurer SC oraz Dynama Drezno), Piotr Rowicki (znany z występów w warszawskiej Polonii, a także Energie Cottbus i Dynama Berlin) oraz Arkadiusz Bąk (kolejny kadrowicz).

Chorzów, dn. 18.05.1996 (sobota)
28. kolejka II ligi polskiej, gr. I (klasa rozgrywkowa nr 2)
  1-0 (1-0)  
Ruch Chorzów 1-0 Śrutwa 45’ głową Start Namysłów
RUCH: Lech – Baszczyński, Pieniążek, Mosór – Rowicki, Fornalak, Katolik (67.Jurok), Gęsior, Wawrzyczek (79.Dziarmaga) – A.Bąk, Śrutwa.
Trener: Jerzy WYROBEK.
START: Kaczmarek – Medyk, Szota, Broniszewski – M.Kucharski, Kowalczyk (46.Wolski), Jawny, Chełpa, Hejtota – Golec (65.Słowik), Dziubek (84.Łupak).
Trener: Andrzej KRUPA.
Sędziował: Jacek Pocięgiel (Kraków).
Żółte kartki: Baszczyński, Rowicki - M.Kucharski, Broniszewski, Jawny.
Widzów: 3500.

Kampanię 1995/96 Ruch Chorzów zakończył na 2. pozycji w naszej II-ligowej grupie (za Odrą Wodzisław Śl.), tym samym po roku dosyć pewnie wracając do Ekstraklasy. Opisywany sezon okazał się dla chorzowian wyjątkowy, bowiem wywalczyli oni też Puchar Polski (w finale 1-0 z GKS-em Bełchatów). To wiadomość o tyle istotna, że ze zdobywcą trofeum spotkaliśmy się w pucharze jesienią ’96. Mecz ten odbył się we wrześniową, tradycyjną wtedy, pucharową środę. Kolejne namysłowskie spotkanie było najmniej emocjonujące ze wszystkich trzech pojedynków. Pewnie też przez to, że to chorzowianie byli stroną dominującą. Ruch bez większych problemów wygrał w Namysłowie 2-0, pewnie awansując do 1/16 finału.

Nim jednak opiszemy ostatni dotychczas mecz Start – Ruch, warto wspomnieć jedną ciekawostkę. Otóż czerwono-czarni byli wtedy „papierkiem lakmusowym” chorzowian w rywalizacji pucharowej. Nie mówimy jednak o Pucharze Polski, a nieistniejącym już europejskim Pucharze Zdobywców Pucharów! W I rundzie nasi rywale bez problemu wyeliminowali walijski Llansantffraid FC (1-1; 5-0), natomiast w kolejnej trafili na renomowaną Benficę Lizbona. Pierwsze spotkanie z Portugalczykami zespół z Chorzowa rozegrał tydzień przed meczem ze Startem i przegrał na wyjeździe aż 1-5. Z kolei rewanż nastąpił tydzień po meczu w Namysłowie (26.09.) i zakończył się bezbramkowym remisem.

Po meczu przy Pułaskiego krakowskie „Tempo” (nieistniejący już dziennik sportowy) w tytule napisało wówczas, że „Namysłów to nie Lizbona”. I miało sporo racji, bowiem goście z Górnego Śląska szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie. W 28’ do siatki po kornerze Wawrzyczka celnie główkował Arkadiusz Bąk. A dwie minuty później wynik podwyższył Rowicki, wykorzystując sytuację „sam na sam” ze Świerczkiem. Dodać też trzeba, że obie jedenastki zagrały w mocno rezerwowych zestawieniach. Ekipę Bogusława Wilka prześladowały choroby i kontuzje (absencja m.in. Dziubka i Kucharskiego), natomiast Ruch siedmiu piłkarzy podstawowego składu zostawił w domu (m.in. Śrutwę, Gęsiora i Mosóra), aby Ci odpoczęli po trudach ligi i meczu w PZP. Do momentu utraty gola gra była wyrównana. Nasi pupile z uporem przeprowadzali ataki środkiem pola, na co goście odpowiadali częstymi przerzutami piłki ze skrzydeł. Do przerwy (39’) mógł nas jeszcze pokarać Żaba, ale jego próbę Świerczek zdołał przerzucić nad poprzeczką,

Tuż po zmianie stron mogły paść dwa kolejne gole dla Ruchu, ale świetnymi interwencjami popisał się wracający do bramki Kaczmarek. Dodajmy, że był to jego pierwszy występ od momentu odniesienia fatalnej kontuzji (na jednym z treningów nasz bramkarz wieszając siatkę na bramce, tak niefortunnie zahaczył obrączką ślubną o zaczep na poprzeczce, że urwał palec!). Po przerwie Ruch dominował na murawie, natomiast czerwono-czarni ambitnie starali się powalczyć choćby o trafienie honorowe. Nie udało. Mogli nas natomiast dobić w 72’ chorzowianie, jednak Mirosław Bąk nie trafił do siatki z trzech metrów.

Podczas pucharowego meczu w barwach Startu pojawiła się rekordowa liczba wychowanków (oczywiście rekordowa, jeśli chodzi o mecze z Ruchem). Na boisku zobaczyliśmy ich czterech, tj. Pawła Szlufarskiego, Medyka, Kowalczyka oraz Wojciecha Krzaka.

Fot.: Jesień 1996 roku. Sektor gości na stadionie w Namysłowie i 16-tu kibiców "Niebieskich", wspierających swój zespół. [fot. archiwum własne].

Także i tym razem przy Pułaskiego pojawili się kibice z Chorzowa. Ale w liczbie symbolicznej, bo raptem 16 osób. Pewnie spory wpływ na tak niską (jak na Ruch) frekwencję miała wcześniejsza eskapada na Półwysep Iberyjski, ale i środek tygodnia. A przypominamy, że to rok 1996, gdzie o tanich liniach lotniczych nikt jeszcze nie słyszał.

Namysłów, dn. 19.09.1996 (środa)
1/32 Pucharu Polski na szczeblu centralnym
  0-2 (0-2)  
Start Namysłów 0-1 A.Bąk 28’ głową
0-2 Rowicki 30’
Ruch Chorzów
START: Świerczek (46.Kaczmarek) – Szlufarski (46.Heliński), Broniszewski, Rozkoszny, Medyk – Hejtota, Job, Twardygrosz, Kowalczyk – Słowik (46.Krzak), Gałkowski.
Trener: Bogusław WILK.
RUCH: Kołodziejczyk – Gąsior (60.Katolik), Wawrzyczek (70.M.Bąk), Wleciałowski – A.Bąk, Gaca, Rowicki, Pieniążek, Benedyk – Żaba, Mizia.
Trener: Jerzy WYROBEK.
Sędziował: Piotr Siedlecki (Szczecin).
Żółte kartki: Słowik – Wawrzyczek.
Widzów: 1500.

W niespełna rok Start Namysłów rozegrał 3 oficjalne mecze z legendarnym śląskim klubem. Mecze, których nigdy w naszym mieście nie zapomnimy. No, ale ciężko obojętnie przejść obok rywalizacji z – przypomnijmy – 14-krotnym Mistrzem Polski! Dziś to jedynie miłe wspomnienia, choć sobotni mecz z chorzowskimi rezerwami niewątpliwie wspomnienia te w nas obudził. Dlatego postanowiliśmy szczegółowo przypomnieć piękne chwile, które udziałem czerwono-czarnych były 17 i 18 lat temu. W oczekiwaniu na mecz z Ruchem II Chorzów liczymy, że z naszym materiałem zapoznają się nie tylko kibice. Liczymy też na piłkarzy, którzy zechcą sobie wziąć dzisiejszą lekturę do serca i powalczyć z „Niebieskimi” o korzystny wynik. Najlepiej o powtórkę premierowego rezultatu z kultowym wówczas teamem z ul. Cichej. [KK]

P.S. Materiał opracowano na podstawie następujących tytułów prasowych z lat 1995-96: "Nowa Trybuna Opolska", "Sport", "Przegląd Sportowy", "Tempo", "Gazeta Wyborcza/ Opole". Wykorzystano także archiwum własne.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
1 Komentarze | Dodaj własne
  • Dopełniając tekst uskutecznię troszeczkę prywaty. Jeśli ktoś posiada zdjęcie z '95, z wizyty kibiców Ruchu w Namysłowie (chodzi o fotkę sektora "Niebieskich"), to proszę o kontakt.
    Druga prośba skierowana jest do kolekcjonerów programów meczowych. Miałem kiedyś w rękach program z meczu Ruchu już w I lidze (po awansie), na okładce którego strzelający nam gola Śrutwa znajdował się na pierwszym planie, a w jego tle widać było kibiców Startu, którzy pojawili się podczas II-ligowego meczu w Chorzowie. Nikt z kibiców Startu nie miał wtedy ze sobą aparatu i być może jest to jedna z niewielu fotek (właśnie na tym programie), która się zachowała i dokumentuje naszą wizytę przy Cichej. Każdy odzew będzie cenny.

    Lubię 0 Krótki URL: